MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Slalom festiwalowy

Ola Szatan
Stanęłam dzisiaj w rozkroku... A to wszystko z powodu nadmiaru szczęścia w imprezowej kwestii. Jedną nogą byłam na Metal Hammer Festival, a drugą na festiwalu Tauron Nowa Muzyka. I przynajmniej jeden oddech ulgi, bo oba festiwale odbywają się w Katowicach i na dodatek całkiem blisko siebie.

Ale i tak trzeba było pokonywać dzisiaj niezły slalom. Godzina 13.00 - początek Metal Hammer Festival w Spodku. Impreza rozkręca się dość leniwie zwłaszcza, że frekwencja pozostawia jeszcze sporo do życzenia. Ale nie ma co się dziwić - piątek to jednak dzień roboczy i wiele osób nim założy metalowe koszulki i pod sceną zarzuci swym włosiem musi odbębnić dniówkę w robocie. Gdy Metal Hammer zalicza czwartą godzinę grania, w zabytkowej, industrialnej scenerii byłej kopalni Katowice startuje Festiwal Tauron Nowa Muzyka. I żeby nie było nudno inauguracja jest stosownie oblana... solidną dawką deszczu. Kłania się stara zasada, że jak jest festiwal to lać musi! I tu pierwsza z kilku niespodzianek jakie zastały mnie na kopalni. Organizatorzy przygotowali specjalną edycję festiwalowych pelerynek z logo imprezy. Dodam - czarnych jak węgiel. I tym samym grono Teletubisiów czyli ludzi odzianych w kolorowe pelerynki zdominowała ekipa "(wo)men in black". Tylko Willa Smitha zabrakło....
Zanim Nowa Muzyka nabrała wiatru w żagle zaliczyłam w Spodku prasowe spotkanie z największą gwiazdą Metal Hammer - czyli amerykańską grupą Korn, a raczej jego dwoma członkami (z czego jeden jest świeżynką). Trochę szkoda, że na konferencję nie pofatygował się Jonathan, lider grupy. W kuluarach mówiono, że powodem było zmęczenie (muzycy w nocy przyjechali do Katowic). Inne źródła donosiły, że zaważyło zniesmaczenie po jednym z wywiadów, a konkretnie beznadziejnymi pytaniami...No cóż...jeden dziennikarz z Warszawy, który chyba poczuł, że gwiazd na festiwalu nigdy za wiele, sam postanowił wczuć się w ich rolę. A, że powiało wioską...
Zaraz po koncercie Korna - nie będzie przesadą jeśli powiem, że był znakomity - znów pobiegłam na Nową Muzykę. I jakże miłe ukojenie dla uchu po tej dawce hałasu... na głównej scenie Bonobo Live Band - artysta, kóry w Polsce ma już ścieżki wytarte, a ilość fanów niebezpiecznie rośnie z koncertu na koncert. Bo tym festiwalowym z pewnością stan się znacząco zmieni... I kolejne pozytywne zaskoczenie - Na Nowej Muzyce są tłumy, czyli zdecydowany progres w stosunku do roku poprzedniego. I bardzo dobrze, bo to festiwal, który zasługuje ma wysmakowaną, liczną publiczność. Dobrze, że swą opieką otoczył go Piotr Uszok (nie mogło zabraknąć naszego drogiego prezydenta na terenie festiwalu). Po niedawnym Off Festivalu mamy do czynienia z następną imprezą na europejskim poziomie. To ważny punkt w staraniach Katowic o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku... A skoro o Off Festivalu mowa to... Artur Rojek zawitał dziś na Nową Muzykę. Skoro nie mógł za bardzo pobawić się na własnym festiwalu to o relaks postanowił zadbać po sąsiedzku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!