Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabrze: Jerzy G. podejrzany o makabryczny mord

Aldona Minorczyk-Cichy
Jerzy G. był prezydentem Zabrza w latach  2002-2006
Jerzy G. był prezydentem Zabrza w latach 2002-2006 Fot. Arkadiusz Gola
Były prezydent, lewicowy polityk, naukowiec z Polskiej Akademii Nauk, autor wielu książek, biznesmen. Czy taki człowiek mógł zabić, a przed zadaniem ostatecznego ciosu nożem, także wraz ze wspólnikami bestialsko torturować swoją ofiarę?

Dowody, jakie zebrała katowicka Prokuratura Okręgowa przeciwko byłemu prezydentowi Zabrza Jerzemu G., są mocne i pozwoliły na postawienie mu zarzutu zabójstwa. Śledczy nie ujawniają jednak, czy przyznał się do winy.

Jerzy G. nie miał szczęścia w kartach. Zaczął pożyczać pieniądze

- To ze względu na dobro śledztwa. Ta sprawa jest niezwykle skomplikowana - podkreśla prok. Marta Zawada-Dybek.

Alicja Frydrychowska, matka zabitego Lecha, przez wiele lat wraz z Jerzym G. prowadziła wspólnie księgarnię w centrum Zabrza. Potem ona wyjechała do Niemiec, a udziały w biznesie przekazała synowi. Ten nie ukrywał zamiłowania do hazardu i dziwnych interesów. Twierdził, że to z wygranych w karty i w ruletkę pochodzi jego majątek. Czy to on zaraził Jerzego G. miłością do zielonego stolika?

Faktem jest, że G. nie miał szczęścia w kartach. Zaczął pożyczać pieniądze. Długi rosły, a on nie wiedział, jak z nich wyjść. Dopóki jednak był prezydentem, wierzyciele raczej nie mieli śmiałości upominać się o swoje zbyt natarczywie. Wyjątkiem był Lech Frydrychowski. Rzutki, zdolny, młody prawnik.

Najpierw G. pożyczył u niego 20 tys. złotych. Spłacił te pieniądze z dużym opóźnieniem. Następnie w 2003 roku pożyczył kolejne 246 tys. zł. Podpisał przy tym umowę. Kiedy przyszło do spłaty, wyparł się swojego podpisu i oskarżył Frydrychowskiego o próbę wyłudzenia. Sprawę prowadziła zabrzańska prokuratura. Sądowy biegły potwierdził jednak, że podpis był autentyczny. Prezydent za fałszywe zeznania został skazany (wyrok w zawieszeniu). Wytoczono mu także proces za ukrywanie pożyczki. Nie wpisał jej bowiem do oświadczenia majątkowego.
- Umowę podpisałem in blanco, z naiwności - tłumaczył nam wtedy G. Dodał, że sprawa ma szersze tło oraz, że pewna grupa chciała w Zabrzu pozałatwiać swoje interesy.
Ponieważ nie stawiał się na rozprawy sąd wydał za nim list gończy.
G. bronił się. Opowiadał o naciskach, próbie podpalenia jego domu. Postępowanie w tej sprawie jednak umorzono ze względu na niewykrycie sprawców.

Po przegranych wyborach samorządowych w 2006 roku Jerzy G. zniknął z politycznej mapy miasta. Dawni koledzy odwrócili się od niego, bo skompromitował się jako polityk.
17 sierpnia 2008 roku grzybiarz w lesie w okolicy Wymysłowa (powiat będziński, gmina Bobrowniki) odkrył zmasakrowane, przykryte gałęziami zwłoki. Ciało było skrępowane. Nosiło ślady przypalania i bicia. Będzińska policja, która początkowo prowadziła tę sprawę, miała problemy z ustaleniem tożsamości mężczyzny.

W końcu ustalono, że to 34-letni Lech Frydrychowski, prawnik z Zabrza. Zaczęto sprawdzać jego interesy i powiązania. W tym z byłym prezydentem, z którym od dłuższego czasu był w nagłaśnianym przez media konflikcie. Sprawę przejęła katowicka Prokuratura Okręgowa i policjanci z komendy wojewódzkiej. Efekt? Zatrzymanie Jerzego G. i jego dwóch wspólników.

Kim są Robert T. i Mariusz R., wspólnicy Jerzego G.? O pierwszym z nich wiadomo tylko, że na przesłuchanie do prokuratury przywieziono go z aresztu, w którym przebywa w związku z innym śledztwem.

- Nie mogę powiedzieć, czego to śledztwo dotyczy, ani kim są podejrzani. Ta sprawa jest niezwykle skomplikowana. Ujawnienie tych informacji mogłoby zaszkodzić śledztwu - podkreśla prok. Marta Zawada-Dybek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!