Wczoraj do badań trafiła kolejna próbka ziemi. Tym razem pochodząca z parometrowego odwiertu, którego dokonali strażacy. Według władz Bytomia oraz miejscowych straży pożarnej i policji nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia mieszkańców, dlatego nie było mowy o ich ewakuacji. Sprawą zajęła się już bytomska Prokuratura Rejonowa, która razem z policją szuka odpowiedzialnych za pozostawienie groźnych substancji.
Wszystko zaczęło się w środę, 28 kwietnia, kiedy to bytomskich strażaków zawiadomili mieszkańcy kamienic stojących przy ul. Pasteura oddalonych o ok. 400 m od parującej hałdy. - Kiedy dotarliśmy na miejsce, rozlewisko miało rozmiary 15 na 50 m, a niebezpieczne dla zdrowia stężenie amoniaku rozciągało się w promieniu 200 m od niego. Dzięki systematycznemu zalewaniu wodą, dzisiaj strefa parowania ma 5 na 10 metrów, a taśma zabezpieczająca niebezpieczny teren znajduję się 40 m od rozlewiska. Poza wydzieloną strefą nie ma zagrożenia dla życia i zdrowia - przekonuje mł. bryg. Adam Wilk, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bytomiu.
Innego zdania są bytomianie. - Teraz niby jest w porządku, ale cośmy się nawdychali, to żeśmy się nawdychali - mówi Kornelia Kaczor mieszkająca w kamienicy z której okien widać hałdę. Jej sąsiedzi zwracają uwagę na drzewa znajdujące się w pobliżu zabezpieczonego przez strażaków terenu - w niedzielę, kiedy spadł deszcz uschły liście rosnące od strony hałdy. Czy więc na pewno opary amoniaku nie zagrażają zdrowiu mieszkańców Bobrka? - Opary amoniaku mają działanie drażniące, ale tylko w dużym stężeniu - mówi Jolanta Wąsowska, szefowa Powiatowej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Bytomiu. Adam Wilk zapewnia, że w rejonie okolicznych kamienic, nawet 28 kwietnia stężenie amoniaku nie stanowiło zagrożenia dla zdrowia ludzi. - Mieszkańcy czuli specyficzny zapach amoniaku, ponieważ ma on bardzo niski próg wyczuwalności węchowej - tłumaczy Adam Wilk.
Na razie nie wiadomo, kiedy strażakom uda się całkowicie zlikwidować rozlewisko. - Dalsze czynności zostaną podjęte, wtedy kiedy będziemy wiedzieć jaka substancja jest tak naprawdę winna sytuacji. W ustaleniu tego pomoże pobrana wczoraj próbka - informuje Wilk.
- Na razie wiemy bardzo niewiele - przyznaje asp. szt. Adam Jakubiak, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu, która choć przesłuchała okolicznych mieszkańców, to nie dotarła do świadków, którzy widzieliby, że ktoś pozbywa się na hałdzie niebezpiecznych substancji. - Nie wiemy nawet, czy powodem jest to, czy ktoś wylał czy też wysypał niebezpieczne substancje - mówi Jakubiak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?