Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędniczka okradła Mysłowice na 100 tysięcy zł

Monika Chruścińska
Zamiast wypłacać pieniądze petentom, przelewała je na swoje konta. W ten sposób w ciągu 1,5 roku jedna z urzędniczek Wydziału Świadczeń Rodzinnych mysłowickiego magistratu okradła miasto i jego mieszkańców na około 100 tys. złotych!

Mysłowiczanka w Urzędzie Miasta pracowała od około dwóch lat. - Sprawa wyprowadzania pieniędzy z budżetu gminy wyszła na jaw podczas rutynowej kontroli, która potwierdziła podejrzenia - przyznaje rzecznik prasowy magistratu, Wojciech Król.

Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, niejasności wykryła zastępująca urzędniczkę podczas pobytu na L4, koleżanka. Jej podejrzliwość wzbudziły niekompletne wnioski o świadczenia, które z kasy miejskiej zostały już wypłacone.

Mieszkańcy skarg nie zgłaszali, bo urzędniczka pieniądze wypłacała im na czas. Wykorzystywała jednak ich dane do tworzenia kolejnych wniosków, podając w nich swój numer konta.

W ten sposób, jak potwierdził prokurator rejonowy w Mysłowicach Dariusz Lendo, pieniądze ze świadczeń zamiast na konta beneficjentów funduszu alimentacyjnego, trafiały na trzy obsługiwane przez urzędniczkę rachunki. - Podejrzana przyznała, że konta należą do niej. Jesteśmy na etapie weryfikowania jej zeznań i wystąpiliśmy już o uchylenie tajemnicy bankowej - mówi prokurator.

Niekontrolowane wypłacanie pieniędzy z urzędu umożliwiać miał mysłowiczance wadliwy system komputerowy obsługujący rachunki bankowe magistratu. Miasto poinformowało prokuraturę o wyprowadzonych 94 tys. zł. W urzędzie cały czas trwa jednak kontrola. - Nie wykluczamy, że kwota może okazać się wyższa - mówi Lendo.

Kobieta przyznała się prokuraturze do winy. Mówiła, że pieniądze wydała na własne potrzeby. Twierdzi, że sporą część przepuściła grając na automatach do gier losowych.

Po zwolnieniu do domu została objęta dozorem. Prokuratura zastosowała wobec niej poręczenie majątkowe w wysokości 5 tys. zł i zakaz opuszczania kraju. - Jest pracownicą niższego szczebla, więc nie będzie odpowiadała jako funkcjonariusz publiczny - zaznacza Lendo. Za przywłaszczenie sobie mienia grozi jej jednak od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

W magistracie już nie pracuje. - Została natychmiast dyscyplinarnie zwolniona - zapewnia Wojciech Król. Teraz miasto i służby sprawdzą czy ktoś jeszcze z wydziału mógł być zamieszany w sprawę.

Mieszkańcy Mysłowic najwidoczniej nie mają szczęścia do uczciwych urzędników. Przed rokiem sekretarz miasta Ewelina M.-D. została tymczasowo aresztowana za przyjmowanie łapówek w zamian za załatwianie mieszkań w miejskiej spółce. Sumy miały sięgać kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Sprawa dotyczyła lokali Bauverainu, zabytkowego budynku w centrum miasta, odrestaurowanego przed 3 laty. Mieszkania wyremontowała spółka z udziałem gminy i miasto miało wyłączność na przydzielanie lokalów w dwóch pierwszych klatkach. Po 3,5 miesiącach sekretarz została zwolniona do domu, ale śledztwo w jej sprawie nadal prowadzi Prokuratura Rejonowa w Siemianowicach Śląskich.

Ewelina M.-D. oficjalnie jednak nadal pracuje w Urzędzie Miasta. Cały czas przebywa na zwolnieniu lekarskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!