Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażakom z Rudnika wóz utonął w powodzi

Aleksander Król
Fala ściągnęła strażackiego jelcza do rowu. Samochód stał w wodzie przez tydzień i teraz nie nadaje się do niczego
Fala ściągnęła strażackiego jelcza do rowu. Samochód stał w wodzie przez tydzień i teraz nie nadaje się do niczego fot. aleksander Król
Podczas ratowania mieszkańców zalewanej przez Odrę wsi Lasaki strażacy z OSP w Rudniku stracili w maju swój wóz. Ochotnicy nie zdążyli wydostać się z miejscowości przed nadejściem fali. Zatopione auto nie nadaje się do remontu. Strażacy apelują o pomoc.

- Nie mamy czym jeździć na akcje. Pilnie potrzebujemy auta, bo mieszkańcy czekają na naszą pomoc - mówią ochotnicy z Rudnika, którzy w miniony czwartek, podczas drugiej wysokiej fali na Odrze, jeździli do zalewanych miejscowości razem z kolegami z OSP Strzybnik. Niektórzy dojeżdżali swoimi samochodami.

- Jesteśmy jedyną jednostką w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym w Polsce, która nie ma auta. Musimy szybko coś znaleźć, bo nas z systemu wykluczą - mówi Marian Plura, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Rudniku.

Jelcz ochotników z niewielkiej podraciborskiej miejscowości miał już 27 lat, ale był sprawny. Fala zaskoczyła strażaków 17 maja podczas ewakuacji zwierząt hodowlanych, należących do gospodarzy z Lasaków.

- To był już ostatni transport. Jechaliśmy przed ciężarówką z bydłem, żeby wskazać kierowcy jedyną przejezdną jeszcze wtedy drogę. Zalana była już ta w kierunku Grzegorzowic. Strażacy ruszyli na Sławików, ale nie zdążyli przejechać. Fala ściągnęła samochód do rowu - mówi Franciszek Mrowiec, prezes OSP Rudnik.

Kilka godzin później z wody wystawał już tylko kogut jelcza. Strażacy mieli nadzieję, że auto będzie nadawało się do remontu. Przez kilka dni pilnowali wozu, by nie został rozkradziony sprzęt, który został w środku.

- Auto za długo było jednak w wodzie. Nie nadaje się do naprawy. Nawet jeśli udałoby się uruchomić silnik, to po dwóch, trzech latach i tak to będzie złom. Samo karosowanie (nadbudowanie podwozia) to wydatek 200 tys. zł. Do wymiany jest też elektryka i zbiornik na wodę, który już wcześniej zaczynał rdzewieć. Na wszystko nie wystarczyłoby 300 tysięcy. To stary wóz - mówi Marian Plura.
Ochotnicy mają nadzieję, że wkrótce znajdzie się dla nich jakieś auto.

- Będziemy pisać do różnych instytucji i zakładów pracy. Może ktoś nam pomoże - mówią.
Jak na złość w tym roku miały się rozpocząć prace przy rozbudowie garaży przy remizie OSP w Rudniku. Wszystko miało być robione z myślą o drugim aucie. Teraz strażacy nie mają już czego garażować.

W Urzędzie Gminy Rudnik przyznają, że nie mają pieniędzy na wóz dla swoich ochotników.

- Dostaliśmy 100 tysięcy złotych od wojewody na pokrycie wydatków związanych z prowadzeniem akcji przeciwpowodziowej, która pochłonęła dużo więcej. Nie mamy na wóz - mówi Alojzy Pieruszka, wójt Rudnika.

W Komendzie Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach, która czasem przekazuje swoje stare samochody jednostkom OSP, też rozkładają ręce.

- W tej chwili nie możemy obiecać, że w jakikolwiek sposób pomożemy ochotnikom z Rudnika. Co roku dysponujemy pewnymi środkami na wsparcie jednostek należących do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, ale w naszym województwie jest ich około 350. Poza tym pieniądze zostały rozdysponowane już wcześniej - mówi starszy brygadier Jarosław Wojtasik, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej PSP w Katowicach. - Państwowa Straż Pożarna też poniosła straty. Na szczęście nie straciliśmy żadnego auta, ale wiele pomp, które przez trzy tygodnie chodziły na okrągło, uległo awarii - dodaje Wojtasik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!