Radlin: do ulgi dołożyli podatek

Nieprecyzyjne przepisy i różne ich interpretacje spowodowały, że mieszkańcy Radlina, którzy skorzystali z miejskiej dotacji do wymiany pieców węglowych i montażu solarów, musieli za to zapłacić ponad 3 tysiące złotych podatku, choć początkowo byli zapewniani, że nie muszą rozliczyć się z fiskusem. Kilkudziesięciu mieszkańców już zapłaciło, a teraz chce iść do sądu z władzami miasta.
- Gdybyśmy wiedzieli, że będziemy musieli zanieść do skarbówki ponad trzy tysiące, nigdy nie wzięlibyśmy udziału w tym programie. Sami wymienilibyśmy piec, może wyszłoby taniej, bez tych wszystkich audytów i opłacania operatorów programu - mówią Barbara i Grzegorz Buczkowie.
W 2009 r. wymienili piec, zamontowali też solary. Inwestycja kosztowała 27 tys. zł. 60 procent tej sumy pokrył budżet miasta, 10 proc. pochodziło z Gminnego Funduszu Ochrony Środowiska, a 30 procent musieli wyłożyć właściciele domu.

Urzędnicy tłumaczą, że musieli wystawić PIT-8C.
- Pieniądze, które daliśmy na wymianę pieca czy montaż solarów, są naszym zdaniem dofinansowaniem bez dyskusji podlegającym opodatkowaniu. Zwolniona z podatku byłaby dotacja - wyjaśnia Zbigniew Podleśny, wiceburmistrz Radlina.

Niby niuans, a jednak dla mieszkańców bardzo kosztowny. Zdaniem posła Adama Gawędy z Wodzisławia Śląskiego, problem można rozwiązać, jeśli miasto zmieni stanowisko i uzna, że dawało dotację, a nie dofinansowanie. - Złożyłem w tej sprawie interpelację do ministra finansów. Odpowiedź jest korzystna dla mieszkańców - mówi Gawęda.

- Taka odpowiedź, jakie pytanie - ripostuje Zbigniew Podleśny. - Pan poseł zapytał o dotację. My też wystąpiliśmy o ekspertyzy prawne. Jasno z nich wynika, że nasza pomoc udzielana mieszkańcom to dofinansowanie, a od niego trzeba płacić podatek.
W innych miastach, np. w Wodzisławiu czy Myszkowie, gdzie też są dotacje do ekologicznych inwestycji, samorządy nie wysyłają mieszkańcom PIT-ów.