Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślązak nie ma dokąd uciec

Redakcja
Plan filmu
Plan filmu Arkadiusz Ławrywianiec
W poniedziałek odbędzie się premiera filmu "Śląsk według Bieniasza", który przypomni postać pisarza i jego zaskakujące poglądy. Wśród twórców filmu związani z naszą gazetą autorzy - Michał Smolorz i Krzysztof Karwat. Pisze Henryka Wach-Malicka

Gdzie płynie Czerniawka? Jeśli nie wiecie, nie ma się czego wstydzić. Więcej niż połowa uczestników mojej amatorskiej sondy też nie wiedziała, że to rzeczka na przedmieściach Zabrza. Nie wiedzieli nawet ci, którzy mieszkają na Śląsku od kilku pokoleń.

Śląsk? To jakieś "gusła"

Podobnie nie wszyscy pamiętali, kim był Stanisław Bieniasz, (który się nad Czerniawką urodził), choć od śmierci pisarza minęło ledwie dziesięć lat.

Jego postać i niełatwy życiorys postanowili przypomnieć twórcy filmu pt. "Śląsk według Bieniasza". Nie "Stanisław Bieniasz: życie i twórczość", tylko właśnie "Śląsk według Bieniasza". Dlaczego tak?

- Dlatego - mówi Michał Smolorz, producent filmu - że Bieniasz już kilka dziesiątków lat temu mówił o sprawach, które dopiero teraz znalazły się w centrum dyskusji; toczonej zresztą nie tylko na Śląsku, ale w całej Polsce. Zastanawiał się nad odrębnością regionalną i obyczajową Ślązaków, nad ich skomplikowanym stosunkiem do kwestii narodowościowych. Paradoks polega na tym, że wtedy, gdy Bieniasz zachęcał do poważnej rozmowy o śląskiej tożsamości, nikt nie chciał go słuchać. Żalił się, że jeden z nowych dyrektorów Teatru Śląskiego zdjął nawet z afisza jego sztukę pt. "Biografia kontrolowana", opatrując tę decyzję zdaniem: "Nie będą się te śląskie gusła pałętać po narodowej scenie". Takie fakty domagają się komentarza - dodaje producent.

W filmie fakty mówią. A dokładniej mówią teksty samego Bieniasza, starannie wybrane przez autorów scenariusza i reżyserów: Krzysztofa Karwata i Wojciecha Sarnowicza. Cytaty układają się w biografię pisarza, często sięgającego w esejach i artykułach do wydarzeń (i towarzyszących im refleksji) z własnego życia. Albo budującego ze swoich doświadczeń, (przykrych nie pomijając), życiorysy bohaterów dramatów i powieści.

Teraz jego słowa, dobrane przez autorów filmu oszczędnie, ale bardzo precyzyjnie, złożyły się na 55 minut gorzkiej opowieści o człowieku, którego życiem kierował, prócz własnych decyzji, splot wydarzeń historycznych.

Polska - Niemcy - Polska

Fragmenty publikacji Stanisława Bieniasza uzupełniają wypowiedzi jego żony Krystyny i bliskich przyjaciół-aktorów: Jana Bógdoła, Bernarda Krawczyka i Jerzego Kuczery.

Realizatorzy filmu podążają tropami bohatera, odwiedzając miejsca szczególnie dla niego ważne. Zdjęcia kręcone były m.in. w Pawłowie, gdzie się Bieniasz urodził, w zabrzańskim Teatrze Nowym, w którym wystawiono jego sztuki (w tym pierwszą i ostatnią), ale też w Niemczech, do których wraz z rodziną wyemigrował i mieszkał przez 13 lat.

Długich 13 lat, które z jednej strony wyostrzyły jego spojrzenie na wiele spraw, ale z drugiej były przyczyną silnej frustracji. W cytowanym w filmie wywiadzie telewizyjnym, pisarz mówi wprost, że Ślązacy nie potrafią i nie mogą uciec ze Śląska, bo w ich genach tkwi jakieś trudne do zdefiniowania przywiązanie do własnej ziemi.
* CZYTAJ KONIECZNIE:

PIJANY OCHRONIARZ STRZELAŁ W TESCO W KATOWICKIM SCC - ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
NAJLEPSZE PREZENTY POD CHOINKĘ - PORADNIK DZ [ZDJĘCIA I CENY] - ZOBACZ KONIECZNIE
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


SPORTOWY TYDZIEŃ W NM: Najdrożsi piłkarze śląskich klubów [RANKING]

Zniszczyć "Stary portfel"

Współtwórca filmu, Wojciech Sarnowicz, poznał Stanisława Bieniasza stosunkowo późno, w 1989 roku. Sarnowicz był wtedy dyrektorem Telewizji Katowice i doprowadził do emisji sztuki Bieniasza pt. "Stary portfel", zrealizowanej przez Kazimierza Kutza. Spektakl miał być pokazany 14 grudnia 1981 roku, ale po ogłoszeniu stanu wojennego wydano nakaz zniszczenia taśmy-matki. Na szczęście dwaj technicy katowickiego ośrodka TVP ukryli kopię nagrania w przewodzie wentylacyjnym i w ten sposób je uratowali.

- Wydał mi się wtedy człowiekiem zdeterminowanym do ciągłej rozmowy o Śląsku - wspomina Wojciech Sarnowicz - ale nie bezkrytycznym wobec rodaków. To spostrzeżenie potwierdziło się w czasie realizacji filmu, gdy analizowaliśmy jego teksty. Nazywał rzeczy po imieniu, nawet wtedy, gdy były przykre. Wskazywał wady Ślązaków, nie gloryfikował ich, nie kierował się w ocenach egzaltacją. Z drugiej strony jego racje robią ogromne wrażenie, bo ogarniają problem śląskiej tożsamości z różnych stron. Nie miał wątpliwości, że Ślązacy to nie jest jakaś jednoznaczna kategoria. Przychodzili przecież z różnych stron, mieli (i mają), różne korzenie, a w domu różne tradycje i języki. Tragedia Ślązaków brała się jednak, zdaniem Bieniasza, z dwóch podstawowych powodów. Po pierwsze, dla nie-Ślązaków zawsze byli "niepełni". Dla jednych za mało polscy, dla innych za mało niemieccy. Po drugie, nawet jeśli już wybierali którąś z tych opcji, polską lub niemiecką, na ogół i tak czuli się nieszczęśliwi, bo to oznaczało rezygnację z części ich własnej, śląskiej świadomości - mówi reżyser.

Szansę na jakiekolwiek porozumienie widział Stanisław Bieniasz przede wszystkim w dialogu i wzajemnym poznawaniu pozornych wrogów. Dlatego nie przypadkiem w czołówce filmu pojawiają się jego słowa: "Czas powiedzieć sobie, że wszyscy jesteśmy ksenofobami; każdy ma swojego Niemca, Żyda, Ślązaka lub Zagłębiaka, którego się boi i nienawidzi, chociaż go zbyt dobrze nie zna".

Rozmowa po latach

Główną rolę w filmie Krzysztofa Karwata i Wojciecha Sarnowicza gra Artur Święs. To dziwna rola, składająca się z trzech, zachodzących na siebie i przenikających się, osobowości. Czyli: postać samego Stanisława Bieniasza; aktora Artura Święsa, grającego postacie ze sztuk Bieniasza i wreszcie Artura Święsa - osoby prywatnej. Dzięki takiemu pomysłowi, perfekcyjnie wprowadzonemu przez aktora w życie, widz nie ma wątpliwości, że pomiędzy biografią bohatera a jego poglądami nie było sprzeczności. Że nie spekulował i nie wymyślał problemów w zaciszu gabinetu, tylko dramatycznie ich doświadczał w rzeczywistości. I zapłacił za to doświadczenie najwyższą cenę - śmiertelnym zawałem w 51. roku życia. - W sensie zawodowym - opowiada Artur Święs - to było inspirujące wyzwanie. Wyniosłem z tej pracy jednak coś więcej. Jestem zabrzaninem w pierwszym pokoleniu, moi rodzice przyjechali na Śląsk z innych części Polski. Wrośli w miasto, w grono śląskich przyjaciół, poczuli się u siebie. Nie wnikaliśmy jednak głębiej w historię regionu. Problemy Ślązaków istniały, ale poniekąd obok nas. Gdy otrzymałem propozycję zagrania Stanisława Bieniasza, chciałem go zrozumieć; na ekranie mówię przecież jego tekstem... Wtedy dotarło do mnie, że jesteśmy tu na Śląsku razem, a przecież trochę osobno. To było zaskakujące i pouczające. Trudno definiować emocje, więc powiem po prostu: po tym filmie poczułem się bardziej Ślązakiem niż byłem nim przed rozpoczęciem zdjęć...
Henryka Wach-Malicka

Premiera filmu "Śląsk według Bieniasza" odbędzie się 12 grudnia, o godz. 19.00, w Multikinie w Zabrzu (ul. Gdańska 18).

* CZYTAJ KONIECZNIE:

PIJANY OCHRONIARZ STRZELAŁ W TESCO W KATOWICKIM SCC - ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
NAJLEPSZE PREZENTY POD CHOINKĘ - PORADNIK DZ [ZDJĘCIA I CENY] - ZOBACZ KONIECZNIE
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


SPORTOWY TYDZIEŃ W NM: Najdrożsi piłkarze śląskich klubów [RANKING]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!