MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ślązoków podróżowanie po świecie

Adam Wójcik
ARC
Z Markiem Szołtyskiem, autorem programu S2 Śląsk w TVS rozmawia Adam Wójcik

Mamy czas wakacji. Gdzie Ślązacy lubią wyjeżdżać na urlop?

Trzeba zacząć od tego, że dawniej Ślązoki nigdzie nie wyjeżdżały na urlop. Po prostu mieli króliki, kury, kaczki... no i nie szło zostawić tego pola w lipcu. Trzeba było zaprawiać, w sierpniu zaprawiać, to zaś żniwa, bo każdy miał kawałek tego pola zawsze i trza było przy tym robić. Nie ma takiego tradycyjnego miejsca wyjeżdżania. Potem to zaczęło się kształtować inaczej. Kobiety zaczęły wyjeżdżać na pielgrzymki latem. W sierpniu jeździły do Piekar, do Częstochowy. Później już nad morze. Jak to się mówi, "za Gierka", kiedy zaczęło być coraz to lepiej w Polsce - choć idealnie nie było - Ślązaki wyjeżdżają tam, gdzie ich zakłady pracy mają swoje domy wczasowe, przeważnie nad polskie morze albo w Beskidy, no i jeszcze były Niemcy. Zawsze jak ciotka, wujek przysłali zaproszenie, to się potem załatwiało paszport i się wyjeżdżało. Dzisiaj zrobiło się tak, że każdy jedzie gdzie chce, w związku z tym Śląsk nie dorobił się typowych miejsc odwiedzania i sobie jeżdżą, każdy tam gdzie taniej, gdzie fajnie. Myślę, że Ślązok ma taką tendencję oglądania świata oczami właśnie swoimi, Ślązoka. Czyli inaczej mówiąc, jak jedzie do Niemiec, do Holandii to mówi: Widzisz, jakie to mają fajne te chodniki, te ranty, te krawężniki... Wszystko fajne mają, czysto. Jak zaś jedzie do Włoch, to godo: Patrz, jak tu mają te pierony namaraszone, jak te cygarety wyciepują na chodnik... To myślenie śląskie wychodzi w czasie urlopów. Na przykład jak ktoś jedzie gdzieś na Wyspy Kanaryjskie - a to są wyspy powulkaniczne i albo dymią tam jakieś kratery albo są tam tylko takie sterty hasio, czyli popiołu - to zaś godają: I po co my tu przyjechali, jak w doma tyż momy takie hołdy. Ślązok jest tak bardzo związany ze swoim regionem, że będzie zawsze jakieś punkty odniesienia robił do śląskiej kultury. W Bawarii będzie mu się kojarzyło: Pacz, jak oni fajnie śpiewają - choby u nos. To jest bardzo dobrze. Znaczy, że nasza kultura jest wyrazista i w innej kulturze zawsze szukamy tego swojego sposobu myślenia.

Co jest największą atrakcją w czasie wolnym? Co lubimy robić? Jak wypoczywać?

Ślązok - taki tradycyjny, zwłaszcza osoba starsza - to nie za bardzo potrafi odpoczywać. Zawsze będzie chodził i sobie szukał roboty. A to drzewko przyciąć, a to sztachety naprawić. Nie potrafi nic nie robić. Są nauczeni, jak to się mówiło: zrobić co zrobić, a potym dali robić. To jest taka cecha i pozytywna, i negatywna. Pozytywna w tym sensie, że Ślązoki mają zawsze w miarę uporządkowane te swoje obejścia, dachu nie zostawią na zimę dziurawego. Niedobre jest to, że się nie potrafią odstresować, wyluzować, odpoczywać. Oczywiście czasy się zmieniają i Ślązoki się uczą. Najbardziej popularnym sposobem spędzania wolnego czasu jest odwiedzanie rodziny i grillowanie. To się rożno nazywało kiedyś. Piwo, grill, jakieś szałoty robią do tego czy sałatki i przeważnie są w gronie rodziny, niekoniecznie mama, tata, dzieci, ale kuzyni, ujki. Powoli też zaczynają się Ślązoki spotykać wśród kolegów, przyjmują te europejskie wzorce, ale to jeszcze dużo czasu upłynie, żeby tak było jak w Anglii, że się w domu nie chcą spotkać tylko w pubie. Na to Ślązok potrzebuje jeszcze z 50 lat przynajmniej. Natomiast wyjeżdżanie za granicę to dzisiaj rozrywka mniejszości, to jest już drogie. Szporobliwy Ślązok powie: kaj tam byda jeździoł tak daleko, jak w doma mom tak fajnie, przeca momy grilla nowego, kupiymy sie wusztu i sie bydymy godać abo i śpiywać.

Czy Ślązacy są patriotami jeśli chodzi o miejsce wakacyjnego wypoczynku?

Chyba nie są patriotami, bo jakoś tak się utarło na Śląsku, że trzeba gdzieś pojechać. Myślę, że to się wzięło stąd, że część Ślązoków ma negatywne opinie co do swojego terenu, że Śląsk to taki zwykły, że trzeba gdzieś wyjechać w fajne strony. I tak się wyjeżdżało gdzieś w góry, nad morze i zagranica - głównie do Niemiec. Ale powoli to się zmienia. Ślązoki zaczynają zauważać - i to powtarzają wykształceni i coraz bardziej wrażliwi ludzie - że przecież te nasze okolice: ziemia pszczyńska, rybnicka, lasy raciborskie, lasy lublinieckie, jest piękna. Godo się tyż, że są tam ścieżki rowerowe. Starsze pokolenie godo: kaj tam bydziesz po Śląsku na kole jeździoł, a młode godo: a właśnie, że to jest fajne. To jest naprawdę dobry kierunek. Jeżdżę na rowerze w okolicach Rybnika i są ścieżki, jest spokój, zieleń i zawsze coś jeszcze po drodze, albo klasztor można odwiedzić, albo jakieś ruiny zamku albo bunkry z czasów II wojny światowej. Myślę, że świadomość będzie szła w tym kierunku, że bardzo dużo mamy u nas. Zupełnym hitem naszym są moim zdaniem dwie rzeczy. Kościółki drewniane, których nie ma nigdzie na świecie w takiej ilości i drugie - turystyka poprzemysłowa, te zabytki techniki. Kościółki - w zasadzie już ludzie dostrzegają ich piękno, a zabytki techniki powoli też będą doceniać. Kopalnia Guido z Zabrza albo stare hołdy, gdzie trzeba by szlaki wytyczyć... Będzie z tym coraz lepiej. Wcale bym się nie zdziwił, jakby kiedyś Śląsk był centrum takiej poprzemysłowej turystyki, ale na to jeszcze musimy poczekać wiele lat. To musi wejść w świadomość nie tylko ludzi ze Śląska, ale też ludzi z okolicy, bo nie wierzę, żeby ktoś z Gdańska przyjechał oglądać drewniane kościółki do Rybnika czy gdzieś w okolice Opola, ale już z bliższych okolic to może tak... Takie rzeczy obserwuję za granicą.
Kiedy sam planujesz urlop i jak zamierzasz go spędzić?

Mój urlop ma zawsze trzy części. Wyjeżdżamy nad morze, żeby mieć święty spokój, obojętnie jakie to jest morze, polskie, zagraniczne, byle było morze, bo wtedy dzieci mi lotają, a nad morzem ma się nad nimi kontrolę, bo się jest na plaży. Mieszkamy w namiocie albo w przyczepie kempingowej i wtedy mogę się odstresować. Jeżdżę na rowerze, gotuję różne dania itd. Potem druga część to zdjęcia. Zawsze gdzieś jadę robić zdjęcia, albo za granicę albo gdzieś w Polsce, a trzeci okres to siedzenie w domu. Tak na luzie zupełnie. Taki system wypoczynku polubiłem i nie sądzę, żeby w najbliższym czasie to się zmieniło.

O czym warto pamiętać wybierając się w dłuższą drogę?

Mój ojciec zawsze mówił, że jak się jedzie w daleką drogę, to trzeba zrobić przegląd auta. Babcia zawsze mówiła, że jak gdzieś pojadę, to trzeba się przede wszystkim dowiedzieć gdzie jest kościół i o której w niedziele są msze, bo porządny Ślązok w niedzielę idzie do kościoła. Mama zawsze pytała, co tam będę jadł. Trzeba pamiętać o tych wszystkich trzech elementach. Bezpiecznie dojechać na miejsce - to po ojcu, po matce żeby mieć co zjeść, żeby byle gdzie nie jechać. Po trzecie to, co moja babcia godała, że porządny Ślązok idzie w niedziela do kościoła. Ja - tak myślę - próbuję to robić, choć nie zawsze jest to takie proste.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!