Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śledczy nie radzą sobie z Amber Gold tak jak kiedyś z systemem argentyńskim

Aldona Minorczyk-Cichy
Amber Gold w Katowicach
Amber Gold w Katowicach Mikołaj Suchan
Śledztwa i procesy gospodarcze trwają latami, poszkodowani nie są w żaden sposób chronieni. Przykład? Amber Gold i systemy argentyńskie.

Do tej pory ze Śląskiego do prokuratury w Gdańsku trafiło kilkaset zawiadomień o przestępstwie w sprawie Amber Gold. Prok. Agnieszka Wichary z Prokuratury Okręgowej w Katowicach informuje, że nasi śledczy decyzją prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta jedynie przesłuchują poszkodowanych i kompletują dokumenty. A kiedy poszkodowani z Katowic, Rudy Śląskiej, Raciborza dostaną z powrotem swoje pieniądze? Poczekają na nie latami, podobnie jak poszkodowani przez firmy działające w systemie argentyńskim.

- Prowadzący dochodzenie w sprawie Amber Gold popełniali błędy i działali opieszale - mówił na wczorajszej konferencji prokurator generalny Andrzej Seremet. Niestety nie jest to odosobniony przypadek. Podobnie prokuratury na Śląsku zachowywały się przed laty w sprawie firm działających w systemie argentyńskim. Od połowy lat 90. tysiące oszukanych zwracały się do nich o pomoc, ale sprawy umarzano, nie dopatrując się przestępstwa. Do czasu kiedy w maju 2004 roku klient Funduszu Rozwoju Budownictwa wszedł do katowickiej siedziby spółki i zaczął strzelać do jej pracowników, a następnie wziął zakładników. Wtedy o oszukańczym systemie zaczęło być głośno. Politycy zmienili prawo, ale to tylko ograniczyło liczbę firm opartych o system argentyńskie. Wiele z nich nadal działa, a oszukani nadal nie odzyskali pieniędzy.

- Przed Sądem Okręgowym w Katowicach nadal toczy się kilka spraw związanych z system argentyńskim. W największej z nich jest kilkuset poszkodowanych - mówi sędzia Krzysztof Zawała.

Dlaczego to trwa tak długo? Zdaniem prof. Brunona Hołysta, kryminologa dzieje się tak bo sprawy są skomplikowane i wymagają wielu ekspertyz.

Problemy z prawem miały działające na Śląsku firmy InCo, Prestige (później Inwestor), konsorcja Lokata i Grosik.
Tak jak w 2004 roku, tak i teraz resort sprawiedliwości zapowiada zmiany w prawie. Prof. Genowefa Grabowska z Uniwersytetu Śląskiego podkreśla: - To nie pomoże. Problem tkwi nie w braku prawa, ale w jego niestosowaniu.

Zaś prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego ubolewa, że tak w przypadku Amber Gold, jak i "argentyny" przed lat mamy do czynienia z bezczynnością prawa: - I niestety nie uczymy się na błędach - dodaje.

Mamieni wizjami zysków, wystawnymi siedzibami, reklamami obiecującymi złote góry łatwo wpadamy w pułapki, które zastawiają na nas oszuści. Na pomoc organów ścigania niestety nie zawsze możemy liczyć, no chyba, że jak przed laty w Katowicach bioenergoterapeuta szukający pieniędzy na leczenie ciężko chorej żony wyjmie broń i zacznie strzelać.

Ta tragiczna historia zdarzyła się w maju 2004 roku. 55-letni wówczas Marek Ż, bioenergoterapeuta z Sosnowca wszedł do pawilonu przy ul. Chorzowskiej w Katowicach. Postrzelił w brzuchy, a następnie wziął na zakładników dwóch pracowników działającego w systemie argentyńskim Funduszu Rozwoju Budownictwa. Czuł się oszukany. Kilka miesięcy wcześniej obiecano mu 50 tys. zł kredytu, które chciał przeznaczyć na leczenie ciężko chorej żony. Mimo że zapłacił już kilka tysięcy złotych w ramach rat, nie dostał ani złotówki. Nie pomogły prośby, telefony ani oficjalne monity. Zakładników odbić musieli antyterroryści. Zaś bioenergoterapeuta dostał zarzut usiłowania zabójstwa.

Dwa miesiące po tej tragedii zarzuty usłyszał też Andrzej Ł., właściciel Funduszu. Śledczy uznali, że w ciągu 3 lat wyłudził od 4000 osób miliony złotych. Nie miał zamiaru wywiązać się z zawieranych umów.
Marek Ż. był jednym z tysięcy oszukanych przez "argentynę". Nie pomagały zgodne z prawem środki. Zawiadomienia o oszustwie w prokuraturach w całym regionie były kolejno umarzane, bo śledczy nie dopatrywali się w nich przestępstwa. Twierdzili, że klienci po prostu nie czytali podpisywanych dokumentów.

Głośno było o firmie Prestige, której właścicielem był b. ksiądz Krzysztof K. z Tychów. Przez wiele lat żerował na ludzkiej naiwności. Potrafił zrobić ludziom sieczkę z mózgu. Oszukał aż 16 tys. osób. Wśród poszkodowanych była kobieta, której jako ksiądz dawał ślub.

Tak jak 8 lat temu, tak i teraz w prawo zaczęli mieszać się politycy. Zmieniono przepisy. Zakazano działalności firm działających w systemie argentyńskim, zamiast po prostu egzekwować te przepisy, które już obowiązywały. Także teraz resort sprawiedliwości rozważa różne możliwości. M. in. kierowanie takich spraw bezpośrednio do prokuratur okręgowych z pominięciem rejonówek i większy nadzór.

- Zmiana prawa w tym przypadku nie pomoże. Tworzenie nowych przepisów traktujemy jako panaceum na wszystkie problemy. Tymczasem problem tkwi nie w braku prawa, ale w jego niestosowaniu. Były ostrzeżenia KNF, informacje o nieprawidłowościach w prokuraturze. Niestety to nie zadziałało - podkreśla prof. Genowefa Grabowska z Uniwersytetu Śląskiego, b. eurodeputowana. Dodaje, że prawo jest, tylko nie działa. Mieszanie w nim to błąd, który popełniają politycy, gdy sprawa nabiera rozgłosu.

- Nie przykładamy wagi do ochrony ludzi, w tym tych zwabionych przez oszustów mirażami zysków. Gdyby nie zakładnicy wzięci przez klienta katowickiej firmy, czy też teraz nagłośnienie sprawy Amber Gold, to zainteresowanie problemami poszkodowanych byłoby nikłe - podkreśla prof. Grabowska.

W Unii Europejskiej takie problemy też są, ale dotyczą głównie transferu pieniędzy do rajów podatkowych: - Unia zaczyna z tym walczyć, ale sama sobie z problemem nie poradzi, bo przepisy, które to regulują są tworzone na szczeblach krajów członkowskich - podkreśla.

Tak pranie brudnych pieniędzy, transfer do rajów podatkowych, jak i inne oszustwa finansowe przynoszą przestępcom zbyt duże zyski, by po prostu z takich procederów zrezygnowali. Tymczasem w sprawie Amber Gold stanowisko straci szef gdańskiej prokuratury, która umarzała sprawę. Przez pewien czas śledczy zaczną zwracać większą uwagę na podobne sprawy, bardziej się do nich przykładać. A potem? A potem wszystko wróci do normy. Bo co jak co, ale na błędach, to my się uczyć nie potrafimy.

Mądry Polak po szkodzie - niestety

Prof. Piotr Kruszyński, dyrektor Instytutu Prawa Karnego Uniwersytetu Warszawskiego, członek Naczelnej Rady Adwokackiej:
Na usta ciśnie mi się nasze stare, ale niestety często sprawdzające się przysłowie "Mądry Polak po szkodzie".
Tak przed laty w przypadku firm działających w systemie argentyńskim, jak i obecnie w przypadku Amber Gold mamy do czynienia po prostu z bezczynnością i bezmylnością organów ścigania.

Dopiero gdy dana afera urasta do rozmiarów, kiedy zaczyna trząść podstawami państwa to cokolwiek zaczyna się w jej sprawie dziać.

Były przecież ostrzeżenia Komisji Nadzoru Finansowego przed działalnością firmy Amber Gold, tymczasem jakaś nieudolna prokurator w prokuratury w Gdańsku-Wrzeszczu nie wiedziała jak sobie ze sprawą poradzić i po prostu ją umorzyła. Podobnie było w przypadku firm działającym w systemie argentyńskim. Nie wiedziano co zrobić, to sprawy umarzano.


*Tauron Nowa Muzyka ZNAJDŹ SIĘ NA ZDJĘCIACH
*Beerfest 2012 zakończony ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS FOTOLATO 2012: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!