Przez pierwsze lata demokracji urzędnicy próbowali jeszcze represji. Pewien katowicki wojewoda - niesławnej pamięci - uwielbiał nasyłać kontrole skarbowe na krytyków swojej władzy i "puszczać ich w skarpetkach". Były to pionierskie czasy, gdy w służbach fiskalnych pracowało jeszcze sporo byłych PRL-owskich funkcjonariuszy, ci podejmowali się podobnych zadań z gorliwością. Ale od tego czasu skarbówka ucywilizowała się, nastąpiła w niej wymiana pokoleniowa, większość kadry dawno zrozumiała, że jej zadaniem jest pozyskiwanie wpływów do budżetu, a nie sekowanie obywateli na polityczne zamówienie. Uchowało się jeszcze trochę pokus w służbach specjalnych, by nadaktywnych pismaków trzymać pod kontrolą, ale to margines.
Dziś urzędnik ma na nieznośnego dziennikarza tylko jeden, ostatni bat: nie dać mu pieniędzy, gdy ów ma pomysł na jakiś "projekt twórczy" i przychodzi do władzy po wsparcie. Dlatego na listach konkursów do wojewódzkiej kasy zawsze znajdziemy autorów wyspec-jalizowanych w wychwalaniu regionalnej władzy. Stałym klientem jest np. dziennikarka od lat będąca na urzędowym garnuszku, obficie i wielokrotnie wspierana publicznymi środkami - w zamian napisała książkę, której bohaterami były osoby... decydujące o przydziale pieniędzy.
Po 36 latach uprawiania dziennikarstwa mam w dorobku czterokrotne wyrzucenie z pracy, pękatą teczkę z PRL-owskiej bezpieki, 8 lat banicji z zawodu, oraz 3 lata z represjami skarbowymi. Nie czynię z tego martyrologii, takie są koszta tej profesji. Nie mam też złudzeń względem aktualnej władzy, więc jako autor po dotacje po prostu nie występuję - przez minio-ne 23 lata raz jeden w 2007 r. dostałem z wojewódzkiej kasy jakieś pieniądze i to za przyczy-ną śp. Krystyny Bochenek. Tego roku postanowiłem jednak przeprowadzić pouczający eksperyment, który dał zaskakujące wyniki.
W jednym z konkursów organizowanych przez urząd marszałkowski złożyłem dwa projekty. Nie liczyłem rzecz jasna na pieniądze, wszak w komisji rej wodzą dwie panie, które od lat są negatywnymi bohaterkami moich pu-blikacji. Ciekaw byłem jednak, czy w tej zabawie przynajmniej zachowuje się pozory, więc po fa-kcie zażądałem wglądu w dokumentację. Okazało się, że moich wniosków nawet nie rozpatrywano, tylko od razu odrzucono. Nie było ich bowiem na liście projektów przyjętych do konkursu - choć wpłynęły terminowo, zostały dopisane później, już po zamknięciu listy; jeden dołączono na końcu z numerem 150, drugi wciśnięto pomiędzy numerację bieżącą, nadając mu specjalny numer 110a. Logika wskazuje, że dopisek sporządzono już po skierowaniu projektów do oceny eksperckiej; gdyby było i-naczej, pozycje listy byłoby można dowolnie przenumerować i nie byłoby śladu. Sądzę, że nastąpiło to z chwilą, gdy zażądałem wglądu w papiery. Od 1989 r. upłynęła cała epoka, w której lokalna demokracja wróciła do dobrze zna-nych z czasów carskich reguł rozdziału łask "po uważaniu". Wszystkie te "konkursy" przeżarte gangreną pozorów, są tylko listkiem figowym słabo skrywającym boskie atrybuty urzędu: za dobre (dla władzy) nagradzać, za złe (dla władzy) karać. A rzekome "komisje", złożone z tego samego od lat towarzystwa wzajemnej adoracji, mają w istocie charakter sądów kapturowych, działających poza jakąkolwiek kontrolą, w sposób tajny i nieodwołalny.
* CZYTAJ KONIECZNIE:
*TAKIEJ BIJATYKI NIE BYŁO W KATOWICACH OD LAT! ANTYFASZYŚCI KONTRA POLICJA - ZOBACZ ZDJĘCIA i FILMY
*EGZAMIN GIMNAZJALNY 2012 - SPRAWDŹ JAK CI POSZŁO, ZOBACZ ARKUSZE i ODPOWIEDZI. PRZECZYTAJ O PRZECIEKACH
* BUDYNEK JAK TITANIC? JEDNA Z NAJWIĘKSZYCH ZABRZAŃSKICH TAJEMNIC ODKRYTA [ZDJĘCIA + FILM]
* OSTATNI CASTING MISS ZAGŁĘBIA 2012 [ZOBACZ ZDJĘCIA!]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?