MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Słodka zemsta urzędnika

Michał Smolorz
arc DZ
Dziennikarskie narażanie się władzy nigdy nie pozostaje bezkarne. Za starego porządku wszystko niby było proste, bo istniała cenzura prewencyjna, która blokowała każdy nieprawomyślny wyskok. Ale czasami cenzor zagapił się, miał zły dzień, bywało też, że lokalny urząd kontroli prasy (podległy wojewódzkiemu komitetowi partii) coś blokował, ale ogólnopolski to samo przepuszczał bez zastrzeżeń. I wtedy nieprawomyślny pogląd szedł w świat, wywołując furię miejscowych kacyków. W takich przypadkach dziennikarz najczęściej wylatywał z pracy, czasami nawet dostawał "wilczy bilet" i całkowity zakaz pisania - na kilka miesięcy lub dłużej.

Przez pierwsze lata demokracji urzędnicy próbowali jeszcze represji. Pewien katowicki wojewoda - niesławnej pamięci - uwielbiał nasyłać kontrole skarbowe na krytyków swojej władzy i "puszczać ich w skarpetkach". Były to pionierskie czasy, gdy w służbach fiskalnych pracowało jeszcze sporo byłych PRL-owskich funkcjonariuszy, ci podejmowali się podobnych zadań z gorliwością. Ale od tego czasu skarbówka ucywilizowała się, nastąpiła w niej wymiana pokoleniowa, większość kadry dawno zrozumiała, że jej zadaniem jest pozyskiwanie wpływów do budżetu, a nie sekowanie obywateli na polityczne zamówienie. Uchowało się jeszcze trochę pokus w służbach specjalnych, by nadaktywnych pismaków trzymać pod kontrolą, ale to margines.

Dziś urzędnik ma na nieznośnego dziennikarza tylko jeden, ostatni bat: nie dać mu pieniędzy, gdy ów ma pomysł na jakiś "projekt twórczy" i przychodzi do władzy po wsparcie. Dlatego na listach konkursów do wojewódzkiej kasy zawsze znajdziemy autorów wyspec-jalizowanych w wychwalaniu regionalnej władzy. Stałym klientem jest np. dziennikarka od lat będąca na urzędowym garnuszku, obficie i wielokrotnie wspierana publicznymi środkami - w zamian napisała książkę, której bohaterami były osoby... decydujące o przydziale pieniędzy.

Po 36 latach uprawiania dziennikarstwa mam w dorobku czterokrotne wyrzucenie z pracy, pękatą teczkę z PRL-owskiej bezpieki, 8 lat banicji z zawodu, oraz 3 lata z represjami skarbowymi. Nie czynię z tego martyrologii, takie są koszta tej profesji. Nie mam też złudzeń względem aktualnej władzy, więc jako autor po dotacje po prostu nie występuję - przez minio-ne 23 lata raz jeden w 2007 r. dostałem z wojewódzkiej kasy jakieś pieniądze i to za przyczy-ną śp. Krystyny Bochenek. Tego roku postanowiłem jednak przeprowadzić pouczający eksperyment, który dał zaskakujące wyniki.

W jednym z konkursów organizowanych przez urząd marszałkowski złożyłem dwa projekty. Nie liczyłem rzecz jasna na pieniądze, wszak w komisji rej wodzą dwie panie, które od lat są negatywnymi bohaterkami moich pu-blikacji. Ciekaw byłem jednak, czy w tej zabawie przynajmniej zachowuje się pozory, więc po fa-kcie zażądałem wglądu w dokumentację. Okazało się, że moich wniosków nawet nie rozpatrywano, tylko od razu odrzucono. Nie było ich bowiem na liście projektów przyjętych do konkursu - choć wpłynęły terminowo, zostały dopisane później, już po zamknięciu listy; jeden dołączono na końcu z numerem 150, drugi wciśnięto pomiędzy numerację bieżącą, nadając mu specjalny numer 110a. Logika wskazuje, że dopisek sporządzono już po skierowaniu projektów do oceny eksperckiej; gdyby było i-naczej, pozycje listy byłoby można dowolnie przenumerować i nie byłoby śladu. Sądzę, że nastąpiło to z chwilą, gdy zażądałem wglądu w papiery. Od 1989 r. upłynęła cała epoka, w której lokalna demokracja wróciła do dobrze zna-nych z czasów carskich reguł rozdziału łask "po uważaniu". Wszystkie te "konkursy" przeżarte gangreną pozorów, są tylko listkiem figowym słabo skrywającym boskie atrybuty urzędu: za dobre (dla władzy) nagradzać, za złe (dla władzy) karać. A rzekome "komisje", złożone z tego samego od lat towarzystwa wzajemnej adoracji, mają w istocie charakter sądów kapturowych, działających poza jakąkolwiek kontrolą, w sposób tajny i nieodwołalny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!