MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Smolorz: Jaśnie Państwo Obrażalscy

Michał Smolorz
Nigdy nie miałem dobrego mniemania o klasie naszych regionalnych elit, zarówno tych politycznych, jak i twórczych. Prowincjonalizm bowiem nie jest funkcją odległości od Warszawy czy Krakowa, ale cechą osobowości, mentalności, kanonem zachowań.

Przywykłem już do tego zaściankowego smrodku, jaki nas otacza, do tych koteryjek skupionych wokół miski ryżu i bijących uniżone pokłony łaskawcom, którzy mogą do tej miski coś dosypać. Odkąd Bareja stworzył postać prezesa Ochódzkiego i pamiętne "łubudubu, łubudubu, niech nam żyje prezes naszego klubu", nie mogę uwolnić się od myśli, że podpatrzył to w urzędach lub instytucjach kultury Katowic, Sosnowca, Bytomia albo jeszcze innego miasta naszej - pożal się Boże - metropolii.

CZYTAJ KONIECZNIE:
Felietony Michała Smolorza czytaj TUTAJ

A jednak prawdziwą skalę ludzkich małości można dostrzec dopiero teraz, gdy nad Górnym Śląskiem przewaliła się awantura wokół historii, tożsamości i etnicznej emancypacji. Mądry człowiek nie ma z tym problemu, że można z kimś toczyć zażartą dyskusję, a potem pójść z nim na piwo. Ale w naszym grajdołku wyznawanie odmiennych racji na temat Śląska, śląskości i Ślązaków, to nie jest kwestia poglądów podlegających dyskusji, ale niewyobrażalna, bezkompromisowa zawziętość i wrogość na śmierć i życie, porównywalna do relacji palestyńsko-izraelskich. Jeszcze trochę, a niektórzy wyznawcy z obu stron złożą przed ołtarzem śluby, że nie spoczną, póki wrogów z ziemi ojczystej nie przepędzą, głów nie pościnają, żon i dzieci nie ukamienują, a śladów w proch nie zetrą.

Aby było jasne: ten opis nie dotyczy jakichś bezimiennych internautów, którzy plują na siebie w sieci, nie dotyczy pijanych oszołomów wszczynających karczemne burdy po nadużyciu alkoholu, nie dotyczy też kiboli tłukących się pałami po meczu. To jest opis zachowań ludzi aspirujących do elity intelektualnej.

Po wakacyjnej przerwie w miejskich i wojewódzkich instytucjach kultury rozpoczął się sezon artystyczny, a wraz z nim seria premier, koncertów i wernisaży. Można pęknąć ze śmiechu, widząc te obrażone gęby, to ostentacyjne nieodkłanianie się, to manifestacyjne odwracanie wzroku i udawanie, że się nie widzi, to niepodawanie rąk na dzień dobry. Jako człowiek z natury kontrowersyjny i sprawca wielu publicznych sporów i drwin, doświadczam tego w dwójnasób, ale pocieszam się, żem nie jest jedyny.

Niestety, ludzi z klasą, mających do siebie dystans, dramatycznie na salonach ubywa. Nie pamiętam, aby nieodżałowanej pamięci Krystyna Bochenek kiedykolwiek obrażała się na prześmiewców i krytyków, nawet jeśli kontrowersje na swój temat uznawała za przesadzone lub krzywdzące. Jest jeszcze kilku intelektualistów z najwyższej półki, którzy podchodzą do sporów z dystansem ("nie zgadzam się z panem, ale przyznaję, że to ciekawy punkt widzenia").

Znam krytyka teatralnego i reżysera, którzy przy każdym spotkaniu w foyer, najpierw prowokacyjnie, z groźnymi minami wołają do siebie : "Ty stary Żydzie" i "Ty stary pedale", by zaraz potem (gdy tylko dostrzegą wokół skonsternowane miny gości oczekujących Bóg wie jakiej pyskówki) paść sobie w ramiona.

Jednym z niedobitków salonowych manier jest - tak, tak, to nie pomyłka! - wicewojewoda Piotr Spyra. Choć jesteśmy na antypodach i od lat toczymy zażarte spory, Spyra nigdy nie ma problemów, by podejść, przywitać się, a choćby i wymienić kilka niewinnych złośliwości ("witam mego żarliwego adwersarza").

Tadeusz Kijonka, redaktor naczelny miesięcznika "Śląsk", poglądy ma wyraziste i z wieloma ludźmi się nie zgadza. A jednak stać go na szacunek dla drugiej strony: pamiętam esej, jaki swego czasu poświęcił Jerzemu Gorzelikowi, z najwyższą atencją wyrażając się o jego poszanowaniu prawa i legalizmie w politycznym działaniu.

Zdarzają się także nawrócenia: prezydent Katowic Piotr Uszok przez wiele lat uchodził za głównego obrażalskiego wwojewództwie, aż w końcu mu przeszło. Życzliwości obłudnie nie udaje, wylewności nie okazuje, ale przynajmniej przestał obnosić się z muchami w nosie.

Jednak to malejąca mniejszość. Coraz częściej publiczne spotkania śląsko-zagłębiowskiej śmietanki towarzyskiej, wszystkie te antrakty, bankiety i rauty, przypominają zebrania gminnych elit w remizie strażackiej. Kargul z Pawlakiem nie rozmawiają ze sobą skutkiem zadawnionego sporu o miedzę, Kowalski nie kłania się Malinowskiemu z powodu uwiedzenia córki w poście, a Nowak nie podaje ręki Cichoniowi odkąd ten został świadkiem Jehowy.


*Wypadek w Kozach. 20-latka zażyła amfetaminę i zabiła na przejściu dla pieszych dwóch chłopców ZDJĘCIA I WIDEO
*Budowa dworca w Katowicach: Hala, perony ZDJĘCIA i WIDEO
*Przewozy Regionalne umierają w woj. śląskim [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!