18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smolorz kontra Semik: Śląskość jest jakaś kaleka

Redakcja
Michał Smolorz kontra Teresa Semik
Michał Smolorz kontra Teresa Semik Arkadiusz Gola
W Bielsku-Białej i w Opolu istnieje spora grupa ludzi, dla których śląskość jest wręcz nienawistna - twierdzi Michał Smolorz, autor książki "Śląsk wymyślony" i nasz felietonista. O słabości do wojewody Czecha, micie Ziętka i wymarzonym wielkim Śląsku rozmawia z nim Teresa Semik

Uważa pan, że internet jest międzynarodowym konfesjonałem, w którym ludzie spokojnie debatują? Czyta pan, jak piszą o "Śląsku wymyślonym"?
Frustratów nie brakuje. Przyglądam się internetowi z pewnym zadowoleniem, bo tam coraz bardziej bezspornymi stają się terytorialne granice Górnego Śląska. Coraz więcej ludzi uświadamia sobie, że jest to region daleko wykraczający poza kopalniane wieże, że są tu też zamki i pałace, w których mieszkali książęta i hrabiowie, że Ślązacy nie byli tylko proletariackimi powstańcami, ale także laureatami Nagrody Nobla i Oscarów.

SMOLORZ KONTRA SEMIK: ŚLĄZACY DALI SIĘ NABRAĆ MITOM
Mit Ślązaka doskonałego: Obalać, czy nie? Weź udział w sondzie
ŚLĄSKOŚĆ REDUKOWANA DO MITU FAMILOKA
ŚLĄZACY NIE SĄ WYJĄTKOWI, CHOĆ ZA TAKICH SIĘ UWAŻAJĄ
MAREK TWARÓG: DOBRZE W TEJ BURZY (POLEMICZNEJ)

W tym medium dla Śląska zbawiennym powielane są jednak stereotypy, jak choćby ten o niebotycznej krzywdzie śląskiej.
W internecie jest też spore miejsce dla mądrej refleksji. To inne myślenie o Śląsku już jest faktem. W mojej książce staram się tylko uporządkować coś, co u wielu myślących Ślązaków, z różnych środowisk społecznych, już funkcjonuje. Po 90 latach obecności śląskości wymyślonej uświadomili sobie, że ta śląskość jest jakaś kaleka. Nie boję się odrzucenia i mam świadomość, że ataków będzie mnóstwo. Ale moim pragnieniem jest tylko to, żeby ludzie szerzej otworzyli okna i zobaczyli, co jeszcze poza tym koncesjonowanym Śląskiem się znajduje.

Jak pan rozumie tę śląskość?
Jestem wielkim zwolennikiem myślenia, które się zrodziło w kręgu kultury niemieckiej wokół pojęcia "heimat" i w te ramy wkładam moją śląskość. Heimat to jest myślenie w kategoriach stron rodzinnych, ale ze wszystkimi ich wymiarami - krajobrazem regionu, językiem, kulturą ludową i kulturą wyższą, mieszczaństwem, całym mikroświatem, który nas otacza. Dlatego tak obsesyjnie protestuję przeciwko postrzeganiu śląskości przez jakiś wycinek ludowości, dymiących kominów.

Odtworzenie heimatu na całym historycznym Górnym Śląsku nie jest już chyba racjonalne. Społeczności tak zwanej Opolszczyzny, czy tak zwanego Podbeskidzia, nie są tym specjalnie zainteresowane. Mieszkańców Ziemi Cieszyńskiej niewiele obchodzi, co dzieje się w Krapkowicach, i odwrotnie.
Słuszna diagnoza, ale ona jest skutkiem kreowania śląskości i dzielenia śląskości. Przyczyny tego dzielenia ustały i obecne poszukiwania tożsamości prowadzą, moim zdaniem, do uniwersalizacji Górnego Śląska. Wyłączam z tych poszukiwań ideologów tzw. Podbeskidzia, czyli ludzi, którzy twierdzą, że to jest ich nowa ziemia, nowy świat. Proszę bardzo, ale to nie jest mój świat.
Idealizuje pan ten swój świat.
Nie odżegnuję się od myślenia wyidealizowanego i mieści się w nim wizja pełnego Górnego Śląska. Uważam, że jest szansa do mentalnego jej budowania. Jeżeli mówimy o mozaikowości regionu, to nie jest to przecież puste słowo. Kiedy globalizm kulturowy, medialny stał się dominujący, obserwujemy powrót do myślenia regionalnego. W tym regionalizmie, heimacie, ja się odnajduję. W nim mieści się Opolskie, Cieszyńskie i Lublinieckie. To są subregiony, które w swojej odmienności mają jednak rdzeń wspólny. Jeżeli ktokolwiek z zewnątrz spotka się z takim rdzennym Ślązakiem z Lublińca, Cieszyna, Opola czy Świętochłowic, to nie odróżni, z którego jest miasta, ale nie będzie miał wątpliwości, że jest Ślązakiem.

Przez podział administracyjny wytworzyły się silne więzi przynależności do poszczególnych części Śląska. Uważa pan, że mieszkańcy Opola czy Bielska powinni rezygnować ze swoich ambicji bycia u siebie na rzecz wielkiego Górnego Śląska?
Nie ma konfliktu między tożsamością lokalną, nawet podzieloną administracyjnie, a ogólnymi wartościami kulturowymi. Moim zdaniem to nie są wartości antagonistyczne. Mitem jest twierdzenie, że na Opolszczyźnie był wielki, oddolny ruch na rzecz utrzymania województwa. Zmienia się postrzeganie tamtej awantury politycznej, która była błędem. Dziś naukowcy opolscy i działacze regionalni już się nie odżegnują od tego, że tu jest jakiś inny region. Na dowód czego rzadziej mówią o Ziemi Opolskiej, a częściej o Śląsku Opolskim. Zdarzeniem bez mała epokowym była wspólna rejestracja krupnioka jako dania regionalnego, bo są do tego krupnioka jednakowo przypisani w Katowicach i w Opolu. Może to banalny i śmieszny przykład, ale wspólne myślenie pójdzie teraz coraz szerszą ławą.

Zamiast zachęcać tych z Opola czy Bielska do wspólnego budowania, pisze pan oskarżycielskim tonem o komunistycznej ekipie w Opolu, która kontynuowała politykę secesyjną wobec śląskiego regionalizmu. A w Bielsku władzę z rąk koterii komunistycznej przejęła miejscowa ekipa solidarnościowa, która była tej koterii naturalnym sprzymierzeńcem w procesach secesyjnych.
Proszę pamiętać, że opolska afera ratuszowa jest jedyną, jaka skończyła się w III RP wyrokami skazującymi za korupcję. To jest ta sama ekipa, która walczyła o zachowanie woj. opolskiego. Poza tym nie chcę, żeby moją książkę traktować w kategorii zarzutów czy oskarżeń. To jest diagnoza sytuacji. Trzeba opisywać, diagnozować procesy historyczne, które spowodowały te procesy secesyjne. Przy całym szacunku dla nowej tożsamości, nie ma mojej zgody na "desilenizację", a z takimi zamiarami się spotykam.

Pisze pan o lęku przyjezdnych, powiązanym z poczuciem winy wobec dawnych mieszkańców, których miejsce zajęli w śląskiej przestrzeni.
Czasami to się zdarza.

A może przyjeżdżali z poczuciem, że wzbogacą swoją wiedzą tę ziemię?
Rzadko kto przyjechał z takimi motywacjami. Mówię o irracjonalnym przekonaniu, myśląc o Ziemiach Zachodnich, gdzie przesiedleńcy przez kilkadziesiąt lat utrzymywali tymczasowość. Bo Niemcy wrócą, i nas wyrzucą. Ten lęk mógł wynikać z ich wewnętrznej uczciwości. Sami zostali wypędzeni i mieli poczucie, że zajęli cudzy dom. Ale byli też tacy, którzy bez skrępowania zajmowali żydowskie domy, także na Śląsku.
Prekursorem mitologizowania Śląska był, panan zdaniem, przedwojenny wojewoda Michał Grażyński, a jego propagandową tubą Stanisław Ligoń z Radia Katowice. Ślązacy uwielbiali Karlika z Kocyndra, a pan twierdzi, że był kacykiem Grażyńskiego.
Lokując Ligonia w strukturze służb propagandowych Grażyńskiego, nie czynię zarzutu, to był jego wybór wynikający z jego przekonań i całej drogi życiowej. Jego znakomity talent i umiejętności zostały zaprzągnięte tylko do jednego celu - polonizacji Śląska, i to zadanie skutecznie wykonał. Porwał Ślązaków za Grażyńskim. W imię polskości dokonaliśmy zubożenia śląskości, amputując sobie pozostałe wymiary naszej tożsamości.

Pana zdaniem Jerzy Ziętek "przez 30 lat rządów w gmachu województwa wypracował swój mit tytana pracy, wzorowego gospodarza". Nie był tytanem pracy?!
Nie o to chodzi - był czy nie był. Ja tego nie weryfikuję. Mit nie musi być nieprawdziwy. Ziętek funkcjonuje w śląskim obiegu kulturowym jako tytan pracy, jako efekt pewnego mitu, i my z całą świadomością odrzucamy to, co do legendy Ziętka nam nie pasuje. Historia jego życia jest mocno pokomplikowana, zwłaszcza ta dotycząca powrotu do Katowic z Armią Czerwoną. Mit to jest coś, co istnieje w ludzkiej świadomości, co jest powtarzane, podkreślane, przypisywane do określonych zjawisk. Mówimy - partia, myślimy - Lenin. Mówimy - Ziętek, myślimy - tytan pracy, a nie to, co robił u boku gen. Zawadzkiego. Na tym polega ta mitologizacja.

SMOLORZ KONTRA SEMIK: ŚLĄZACY DALI SIĘ NABRAĆ MITOM
Mit Ślązaka doskonałego: Obalać, czy nie? Weź udział w sondzie

Nie ma definicji mitu. Może też być narzędziem manipulowania odbiorcami.
Ale mit to nie jest to samo co mistyfikacja. To jest to wielkie nieporozumienie sprzed 15 lat, kiedy po raz pierwszy powiedziałem o mitologii kutzowskiej, co zdaje się, że reżyser odebrał jako próbę zarzucenia mu mistyfikacji. A ja podkreślam, że filmy Kutza są naszą wielką wartością i chwała mu za nie.

W tej pana śląskiej diagnozie jako ideał wychodzi Wojciech Czech, najgorszy wojewoda w wolnej Polsce.
Czech jest człowiekiem, który otworzył nas na myślenie o pełnym wymiarze śląskości. Można mu wszystko zarzucać, ale to jest jego wiekopomna zasługa. Jest pierwszym politykiem od 1926 roku, który zaczął szerzyć wiedzę o tym, czym jest Górny Śląsk, czym jest kultura regionalna. Uchylił drzwi i sprowadził przeciąg.

Przypomina pan, że Dorota Simonides, wybitna etnolożka, kiedy w 1953 roku wybrała się na studia, bardzo wstydziła się swojej mowy i nocami w toalecie ćwiczyła wymowę głosek, aby pozbyć się wszelkich regionalnych naleciałości. Pani profesor podkreśla, że nie wypierała się swojej tożsamości, a gwarą mówi do dziś.
Chciałem przez to powiedzieć, że śląskość była kompleksem. Twórczość Doroty Simonides znakomicie wspiera mój wywód, ona jest jednym z cichych bohaterów tej książki. Ksiądz Alfons Nossol mówi: "Myśmy się swojej śląskości wstydzili". Nie nauczycielka, tylko moja rodzona matka prosiła, żebym nie mówił gwarą. Jak z babką po niemiecku rozmawiałem, bo babka mnie wychowywała, to było to do przyjęcia, w końcu to język Goethego. Natomiast za gwarę na podwórku mogłem dostać burę.
Rozmawiała
Teresa Semik

Michał Smolorz i Teresa Semik spierają się o śląską tożsamość. Macie inne zdanie, piszcie do nas na adres internetowy [email protected]

"Śląsk wymyślony" Michała Smolorza

Autor jest publicystą i producentem telewizyjnym, autorem wielu kontrowersyjnych przemysleń o Górnym Śląsku.
Wbrew pozorom książka "Śląsk wymyślony" nie jest zwykłą publicystyczną prowokacją, ale pracą naukową, udokumentowaną, nad którą autor pracował 11 lat. Tezy, które w niej zawarł są szokujące - cały znany nam kanon śląskości, uważany dotąd za "prastarą tradycję", okazuje się być dziełem XX-wiecznych twórców radiowych, filmowych, telewizyjnych. Jacy więc naprawdę są Ślązacy?
Promocja książki Michała Smolorza odbędzie się 27 marca o godzinie 17.00 w Bibliotece Śląskiej (sala Benedyktynka). Spotkanie poprowadzi reżyser Wojciech Sarnowicz.
Od 27 marca książka będzie do nabycia w sklepie internetowym DZ dziennikzachodni.pl/sklep oraz w księgarniach św. Jacka i Matras.

* CZYTAJ KONIECZNIE:

*ZOBACZ LISTĘ ZAWODÓW DO DEREGULACJI
*Hans Kloss powrócił FILM, ZDJĘCIA, RECENZJE, czyli HISTORIA PRAWDZIWA

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


*GWIAZDA PROGRAMU X-FACTOR nagrywała swój klip w Świerklańcu. ZOBACZ FOTKI
* http://slask.naszemiasto.pl/serwisy/fotomatura2012/: FOTOMATURA 2012. Zobacz tegoroczne maturzystki i maturzystów z całego województwa! ZAGŁOSUJ!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!