Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smolorz o agitacji wyborczej: Durne lex, sed lex

Paweł Smolorz
Paweł Smolorz
Paweł Smolorz arc.
Państwowa Komisja Wyborcza przypomniała, że agitować legalnie można dopiero po ogłoszeniu postanowienia o zarządzeniu wyborów. W politycznych obozach, w których trwają przygotowania do wojenki o stołki w samorządach, zawrzało; toż to "nieżyciowe", a przez to "uciążliwe". Wygląda na to, że rzeczywistość oddolna starła się z politykowaniem. I co teraz?

"Agitacją wyborczą" - według kodeksu wyborczego - jest "publiczne nakłanianie lub zachęcanie do głosowania w określony sposób lub do głosowania na kandydata określonego komitetu wyborczego" (art. 105 §1).

Wszystko jasne? Kto powiedział, że wszystko ma być jasne? Niech słowami "zachęcanie" i "nakłanianie" zajmie się grupa wykształciuchów, tzw. humanistów - w Polsce ich od groma, do tego elwrów, więc mają czas. I pamiętajmy, lewitowanie w oparach absurdów to część naszego "barejowego" rodzimego krajobrazu. Same plusy - jedni mają pracę egzekwując legislacyjne buble, inni zaś wpadają w kreatywną twórczość obchodzenia tegoż prawa. Czyż nie?

Załóżmy, że ktoś znosi przepis o wyborczej agitacji. I co? Wpadlibyśmy w nudną, niczym nieograniczoną kampanię wyborczą. Co jakiś czas pojawiałby się wesoły bilbor-dzik któregoś z włodarzy wzbogacony o jakiś górnolotny tekst typu: "nie dla dżender!" albo "miłość to odpowiedzialność, a miasto kocham".

Proszę sobie wyobrazić - w autobusach, tramwajach, na przystankach, dworcach, ulicach, placach, skwerach, parkach wizerunek radnego Pietrasza naklejony obok plakatu "separatysty" z "ukrytej opcji niemieckiej". I tak przez cały rok!

Osobiście wolę już te reklamy typu "zawsze sucho, zawsze pewnie" - człowiek się przynajmniej uczy zrozumienia dla innych. Ale jak mawiali Rzymianie, "dura lex, sed lex".

I tak napędza się machina obchodzenia prawa poprzez "miękką agitację". Wyobraźmy sobie coś takiego: zamiast rozklejać bilbordy z pustymi hasłami, urzędujący prezydent - w ramach "promocji miasta" - wykupuje "lokowanie produktu" w "Trudnych sprawach".

Lokowanym produktem oczywiście jest on sam. Teraz żaden angyjber humanista nie zarzuci włodarzowi, że jest to "zachęcanie" czy "nakłanianie", bo - jak wszystkim wiadomo - prezydent na co dzień rozwiązuje trudne sprawy miasta. I co?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!