Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smolorz o Grzegorzu Frankim: Śląski Schettino

Paweł Smolorz
Paweł Smolorz
Paweł Smolorz
Grzegorz Franki, jeden z ojców założycieli Śląskiej Partii Regionalnej, dostał szansę na bycie lokalnym buforem - do czego, skądinąd, miał predyspozycje - między śląskimi ultrasami a Ślązakami o umiarkowanych poglądach. Z tej szansy nie skorzystał. Nie tylko nie opuścił PO, co zapowiadał, ale niespodzianie został jej wiceprzewodniczącym w Katowicach. To automatycznie skreśliło go z ŚPR i położyło skrupulatnie budowany wizerunek.

Nie sposób było nie dostrzec wizerunkowego progresu szefa Związku Górnośląskiego Grzegorza Frankiego. Ba! Zyskiwał nawet na tym sam Związek; ta najstarsza śląska organizacja regionalistyczna, za sprawą swojego nowoczesnego prezesa, po raz pierwszy jedną nogą znalazła się w XXI wieku. Zgoda, szydercy mogli się pośmiać. Prezes czasu nie marnował.

Selfie: Grzegorz Franki pije kawę, Grzegorz Franki słucha muzyki, Grzegorz Franki odwiedza bazarek, G. Franki walczy o demokrację, G. Franki czyta książkę, G. Franki na zolytach...

Prezes, do tego romantyk, w idealnie skrojonym garniturze. Niewiele zabrakło do detronizacji radnego Pieczyńskiego - „króla śląskich internetów”.

CZYTAJ KONIECZNIE
FALSTART ŚLĄSKIEJ PARTII REGIONALNEJ PRZEZ KŁÓTNIE RAŚ I ZW

Frankiemu trudno się dziwić. To człowiek, który szybko zrozumiał, że współczesna polityka bazuje przede wszystkim na wizerunku w mediach. Szczególnie wtedy, gdy nie jest się urodzonym liderem i charyzmatyczną osobowością, a tych cech - które same przyciągają uwagę mediów, zarówno „starych”, jak i „nowych” - Frankiemu brak.

Ponieważ w strukturach PO prezes ZG funkcjonował do niedawna w roli partyjnego Kopciuszka, postanowił wyjść z roli poselskiego wasala i zabłysnął jako jeden z ojców założycieli - długo oczekiwanej - Śląskiej Partii Regionalnej.

I być może dlań nie byłaby to ślepa ulica. Zaczął pojawiać się w przestrzeni opinii publicznej, co jest niemożliwe, gdy się jest tylko szefem skostniałego ZG.

Franki dostał szansę na bycie lokalnym buforem - do czego, skądinąd, miał predyspozycje - między śląskimi ultrasami a Ślązakami o umiarkowanych poglądach. Z tej szansy nie skorzystał. Nie tylko nie opuścił PO, co zapowiadał, ale niespodzianie został jej wiceprzewodniczącym w Katowicach. To automatycznie skreśliło go z ŚPR i położyło skrupulatnie budowany wizerunek.

Jak to było? „Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy”. Oby dla Frankiego był to początek, bo jak nie, jest to koniec, do tego z katastrofalną twarzą: śląskiego kapitana Schettino - tego, który ewakuuje się pierwszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!