Sosnowiec bez hokeja. Zagłębie - stan likwidacji?

Na czwartkowej sesji Rady Miejskiej działacze klubu podjęli próbę zdobycia środków na grę w I lidze, ale na razie nic z tego nie wyszło, bo projekt trafi do komisji sportu.

- Wyliczyliśmy, że na utrzymanie drużyny w I lidze potrzebujemy około 60 tys. miesięcznie, więc na dogranie do końca sezonu wystarczyłoby nam 400 tysięcy - mówi prezes klubu Adam Proń, który sprawuje tę funkcję od sierpnia i to nie on narobił tych długów.

- Tak duże zadłużenie powstało w czasach rządów prezesów Drążkiewicza i Falla - wyjaśnia Proń.

Radni zdecydowali, że w mieście grać będą teraz tylko drużyny młodzieżowe, nad którymi opiekę przejął UKS Sielec.

- Nie mogę się pogodzić, że ktoś lekką ręką przekreślił cały dorobek klubu. Młodzież nie może działać bez pierwszej drużyny, bo co mają robić ci chłopcy po zakończeniu wieku juniora? Dla kibiców też nie ma zimą w mieście żadnej alternatywy - stwierdza były prezes Zagłębia Adam Bernat, który grał w sosnowieckiej drużynie w jej najlepszych latach.

W końcówce lat 70-tych Zagłębie dwa razy zostało wicemistrzem Polski. W latach 80-tych sosnowiczanie już nie mieli sobie równych pięciokrotnie zdobywając mistrzowski tytuł (1980, 81, 82, 83 i 85). W kolejnych sezonach do tego dorobku hokeiści znad Brynicy dorzucili jeden srebrny i dwa brązowe medale.

- Mieliśmy wtedy w klubie świetne warunki. Byliśmy formalnie zatrudnieni na kopalni "Sosnowiec", gdzie dostawaliśmy pensje, a dorabialiśmy sobie premiami meczowymi i zagranicznymi wyjazdami - wspomi-na czterokrotny król ligowych strzelców Wiesław Jobczyk. - Prezes Jan Rodzoń, który był też jednym z szefów kopalni, interesował się hokejem i nie żałował pieniędzy na ten sport. Zarabialiśmy jak na polskie warunki bardzo dobrze, ale gdy w końcu po przekroczeniu 30 roku życia dos-tałem zgodę na zagraniczny transfer, to w Duisburgu jako zawodnik dostawałem sto razy więcej pieniędzy niż w Polsce - dodaje trzykrotny olimpijczyk z Inns-brucku, Lake Placid i Sarajewa.

Po latach tłustych przyszły jednak lata chude. Z finansowania hokeja wycofało się przeżywające kłopoty górnictwo i w październiku 1991 roku rozwiązano sekcję, która dostarczała kibicom sportu nad Brynicą tyle powodów do radości. Na reaktywację drużyny trzeba było czekać siedem lat, a na awans do ekstraligi kolejne siedem. W 2008 i 2010 roku sosnowiczanie znów byli o włos od medalu zajmując w lidze czwartą pozycję.

- Doprowadzenie klubu do tego miejsca kosztowało 11 lat ciężkiej pracy nie tylko mojej, ale też Tomka Pawłowskiego, Mariusza Łojasa, Darka Kisiela i wielu innych osób - mówi Adam Bernat. - Wszystkim nam na sercu leżał los Zagłębia. Później usunąłem się w cień, ale zawsze byłem gotów służyć radą czy pomocą, tyle, że nikt nie chciał z tego skorzystać. Drążkiewicz miał 3,2 mln budżetu na sezon i nic nie zrobił, a ja w najlepszym momencie miałem 1,9 mln i drużyna była blisko podium. Przy takich pieniądzach Zagłębie powinno bić się o mistrzostwo Polski, a nie dołować w lidze.

- Po przejęciu przez miasto miało być w klubie lepiej, a było coraz gorzej - podkreśla Jobczyk. - Przychodzili do niego przypadkowi ludzie, a już szczytem wszystkiego były rozmowy z tajemniczym rosyjskim sponsorem. Słynny "Wołodia" miał nie tylko stworzyć w mieście "dream team", ale także zmodernizować lodowisko. Teraz widać jak się to wszystko skończyło. Najgorsze jest to, że łatwo jest zlikwidować klub, ale dużo trudniej go później odbudować. Stworzenie drużyny od podstaw może zająć nawet dziesięć lat. No chyba, że znajdzie się bogaty sponsor i za rok kupi Zagłębiu "dziką kartę" w Polskiej Hokej Lidze. Ale to już przecież przerabialiśmy w tym roku - dodaje komentator TVP Sport.

*Wybory Miss Mokrego Podkoszulka w Sosnowcu - ZOBACZ ZDJĘCIA PIĘKNYCH DZIEWCZYN
*Topless czy w bikini? Co wypada w czasie upałów? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Śląski Air Show w Katowicach - Samoloty F-16 w akcji [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*18 września otwarcie Galerii Katowickiej - ZOBACZ, JAKIE TAM BĘDĄ SKLEPY