Po zakończeniu swojego ostatniego spotkania w karierze pierwszy Polak grający w lidze NHL dostał od władz miasta i działaczy swojego macierzystego klubu piękne bukiety kwiatów, a kibice, których nadkomplet wypełnił wczoraj trybuny tyskiego lodowiska, zgotowali mu gorącą owację i dośpiewali chóralne "Sto lat".
- Lepszego pożegnania nie mogłem sobie wymarzyć - stwierdził wzruszony jubilat.
Czerkawski bardzo chciał, żeby jego ostatnie spotkanie w barwach GKS było normalnym meczem ligowym, a nie jakimś towarzyskim benefisem. Choć najlepszy w historii polski hokeista oficjalnie swoją karierę zakończył w lipcu po wygaśnięciu kontraktu ze szwajcarskim klubem Rapperswil Jona Lakers, to postanowił spełnić swoje marzenie i jeszcze raz założył łyżwy w mieście, gdzie zaczynał swoją piękną przygodę z krążkiem. Mariusz zagrał w tyskiej drużynie po 18 latach przerwy. Przez ostatni rok nie trenował, więc widać było, że brakuje mu trochę sił, ale 37-letni napastnik nadal imponował znakomitą techniką, a na tafli poruszał się z dużą elegancją.
Rywale z Gdańska ani myśleli jednak oszczędzać jubilata - wszak mecz toczył się o ligowe punkty. Po jednym z wejść Mikołaja Łopuskiego była gwiazda Boston Bruins, Edmonton Oilers, New York Islanders, Montreal Canadiens i Toronto Maple Leafs wylądowała na lodzie, a w 15 min. goście grając w liczebnej przewadze objęli prowadzenie po strzale Josefa Vitka. Niewiele brakowało, aby prowadzenie Stoczniowca było wyższe, bo Słowak równo z syreną kończącą tercję znów trafił do siatki, ale sędzia po analizie zapisu wideo nie uznał bramki.
Tyszanie wzięli się do roboty w II tercji. Czerkawski popisał się kilkoma precyzyjnymi podaniami do grającego z nim w pierwszym ataku Adriana Parzyszka, a sam uderzeniem z backhandu trafił w słupek. Gola nie zdobył, ale koledzy z drużyny zadbali o to, żeby jego pożegnalny mecz był udany. Do remisu doprowadził Mariusz Jakubik, a chwilę później po indywidualnej akcji godnej Mariusza GKS na prowadzenie wyprowadził Adam Bagiński. - Mariusz to wybitny człowiek i wielki hokeista. To była dla nas wielka przyjemność, że mogliśmy być razem z nim na lodzie w tym szczególnym dla niego dniu - stwierdził napastnik GKS Piotr Sarnik.
Trzecią bramkę dla tyszan strzelił Michał Garbocz i w tej sytuacji trafienie Mateusza Rompkowskiego zdobyte w III tercji w trakcie gry gości w podwójnej przewadze nie dało im nawet remisu. Przez ostatnie 45 sekund goście wycofali bramkarza i grali w przewadze liczebnej, ale dobrze broniący Arkadiusz Sobecki nie dał się już pokonać.
Tyszanie po raz pierwszy w tym sezonie wygrali w ekstralidze ze Stoczniowcem.
- Cieszymy się, że mogliśmy wziąć udział w tak wspaniałym widowisku. Tanio skóry na pewno w Tychach nie sprzedaliśmy - powiedział po meczu trener gdańszczan Henryk Zabrocki.
GKS Tychy 3 Stoczniowiec 2
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?