Mecz przedostatniej z ostatnią drużyną był zaskakująco interesującym widowiskiem, w którym obie ekipy walczyły o pełną pulę. Szkoda tylko, że piłkarzom przeszkadzała murawa, która nadal jest w złym stanie. Na tyskim stadionie w czerwcu odbędą się mecze młodzieżowych mistrzostw Europy i wygląda na to, że trzeba będzie sprowadzić nową trawę w rolkach.
Od początku było widać, że MKS nie przyjechał się tylko bronić, dzięki czemu oglądaliśmy otwartą grę i sytuacje po obu stronach boiska.
Jako pierwsi gola strzelili tyszanie, problem w tym, że nie został uznany przez sędziego. W 15. minucie Jakub Świerczok powinien pokonać Wojciecha Kaczmarka, ale źle trafił w piłkę. Był jeszcze Maciej Mańka, który poprawił kolegę, jednak chorągiewka sędziego liniowego poszła w górę – spalony.
W drużynie gospodarzy bardzo aktywny był Marcin Radzewicz, strzelający prawie z każdej pozycji. Przy trzeciej próbie „Radzy” w 22. minucie piłka poszybowała tuż nad poprzeczką.
W momencie, kiedy GKS osiągnął przewagę stracił bramkę. Po szybkiej kontrze Rafał Niziołek z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam z Pawłem Florkiem (26. minuta). Grupka fanów MKS-u miała powody do radości.
Tyszanie odpowiedzieli w 32. minucie, gdy Łukasz Grzeszczyk przymierzył z rzutu wolnego idealnie w „okienko”. Stracony gol nie podłamał gości. Trzy minuty później w pole karne przedarł się Mohamed Essam, strzelił z ostrego kąta, a Florek przepuścił piłkę między nogami, która wtoczyła się do bramki. Nie da się ukryć, że bramkarz Tychów popełnił błąd…
W 39. minucie trener Jurij Szatałow zdecydował się na pierwszą zmianę – Mateusza Bukowca zastąpił Daniel Mikołajewski.
W przerwie trwały intensywne prace pielęgnacyjne na murawie, na którą po kwadransie wróciły dwie teoretycznie najsłabsze drużyny I ligi.
Wróciły i nadal cieszyły kibiców otwartą grą. Już dwie minuty po wznowieniu było 2:2. Sędzia odgwizdał rzut karny za rękę Tomasza Chałasa po rzucie Radzewicza i zgraniu głową Mańki. Świerczok pewnym strzałem pokonał Kaczmarka.
MKS znów mógł bardzo szybko odpowiedzieć. Tomasz Boczek wybił piłkę z linii bramkowej i Chałasowi pozostało tylko złapać się za głowę.
Następne fragmenty meczu były już spokojniejsze, GKS prowadził grę, nie spieszył się z atakowaniem, aby zadać zaskakujący cios. W 66. Grzeszczył wyłożył piłkę Świerczokowi podając wzdłuż bramki i było 3:2. Kaczmarek złapał piłkę, ale leżał już za linią bramkową.
Gości dobił Świerczok po kontrze posyłając piłkę między nogami bramkarza. MKS pożegnał się z Tychami strzałem z wolnego Bartosza Brodzińskiego w poprzeczkę.
GKS Tychy – MKS Kluczbork 4:2 (1:2)
0:1 Rafał Nioziołek (26), 1:1 Łukasz Grzeszczyk (32-wolny), 1:2 Mohamed Essam (35), 2:2 Jakub Świerczok (47-karny), 3:2 Jakub Świerczok (66), 4:2 Jakub Świerczok (90)
GKS: Florek – Grzybek, Boczek, Tanżyna, Mańka – Kowalski (72. Tornros), Pruchnik, Bukowiec (39. Mikołajewski), Grzeszczyk, Radzewicz (85. Szumilas) – Świerczok.
MKS: Kaczmarek – Kwaśniewski, Brodziński, Ganowicz, Orłowicz – Kubiak (88. Deja), Załęcki, Niziołek, Bodziony (81. Swędrowski), Essam – Chałas (72. Kojder).
Żółte kartki: Grzybek, Tornros, Świerczok, Tanżyna - Bodziony, Essan, Chałas
Sędziował: Artur Aluszyk (Szczecin)
Widzów: 4532
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?