Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Zabrze - Termalica Nieciecza 3:0. Pewne zwycięstwo Górnika. Prawie jak jesienią...

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Górnik Zabrze - Termalica Nieciecza 3:0
Górnik Zabrze - Termalica Nieciecza 3:0 Arkadiusz Gola
Górnik Zabrze - Termalica Nieciecza 3:0. Górnik efektownie pokonał Termalicę i utrzymał się w czołówce tabeli. Po spotkaniu trener Marcin Brosz nie ukrywał dużej satysfakcji,

Mecz z Termaliką miał dać odpowiedź czy wiosenny Górnik Zabrze może kontynuować jesienne wyczyny, które dały mu wysoką pozycję w tabeli i aurę zespołu grającego widowiskowo oraz zabójczo skutecznie. Najważniejsze było jednak samo przełamanie impasu. Piłkarze Marcina Brosza wychodzili przecież z tunelu ciągnąc za sobą balast trzech porażek z rzędu i czterech meczów bez zwycięstwa. Być może ta świadomość sprawiła, że zabrzanie długo szukali odwagi, a to z kolei przełożyło się na rosnący niepokój wśród kibiców, którzy obserwowali jak David Guba sprawia problemy obrońcom i podnosi ciśnienie Tomaszowi Losce.

Zabrzanie swoje akcje prowadzili o tempo wolniej i z nieporównywalnie mniejszą fantazją niż kilkanaście tygodni temu, ale krok po kroku wypracowywali sobie przewagę w środku boiska. Wreszcie wrzucili wyższy bieg i goście wpadli w kłopoty. Ich wymierny efekt przyszedł w 30 minucie. Gospodarze wreszcie połączyli szybkość z precyzją i - przy pomocy Artema Putiwcewa, który „skasował” spalonego - Igor Angulo wpadł w pole karne, po czym wyłożył piłkę Łukaszowi Wolsztyńskiemu, a ten z bliska wkopał ją do siatki. Ile znaczył ten gol pokazała szalona radość zabrzan biegnących w kierunku strzelca, który zaliczył drugiego gola w drugim wiosennym meczu, a czwartego w sezon ie.
Górnik musiał jednak pamiętać, że na inaugurację rundy prowadził w Płocku nawet dwukrotnie, a jednak zszedł z boiska pokonany. Jeśli nie chciał do tej historii wracać, to przypomnieli mu niecieczanie, próbujący szybko odrobić stratę, dodatkowo napędzani zza linii bocznej przez Macieja Bartoszka. Szkoleniowiec Termalilki, który nie bacząc na mróz świecił gołą głową, bardzo impulsywnie reagował na to, co działo się na murawie, poganiając swoich piłkarzy do ataków. Bardzo zdeterminowany był jednak także sędzia Bartosz Frankowski, bo zakończył pierwszą połowę najszybciej jak się tylko dało, po czym zbiegł do szatni na gorącą herbatę.

Z powrotem na boisko z większym impetem wróciła Termalica. Górnik znów się bronił, napięcie rosło, ale zabrzanie nie panikowali, czekając na swoją okazję. Nadarzyła się w 53 minucie. Rafał Kurzawa, który błyszczy asystami, ale nie ma szczęścia do własnych trafień, tym razem spełnił swoje marzenie. W pełnym biegu nie pomyślał o podaniu do Igora Angulo, za to sam huknął jak z armaty i sprawdził wytrzymałość siatki za plecami Jana Muchy. Owacja na stojąco dla pomocnika Górnika była absolutnie zasłużona.

Dwubramkowe prowadzenie rozbiło gości i dało zabrzanom długo oczekiwaną przez nich swobodę gry. Nie oznaczało to jednak relaksu. Zgodnie z tradycją wykazać się musiał przecież także Loska i tak się stało, gdy sędzia podyktował rzut wolny z linii pola karnego po faulu Pawła Bochniewicza. Joon Toivio znalazł lukę między nogami piłkarzy stojących w murze, ale pędzącą po zmrożonej trawie piłkę pewnie złapał bramkarz zabrzan.

Jak to często w meczach Górnika bywało ta interwencja została nagrodzona kolejnym golem. Tym razem Kurzawa zdecydował się na podanie, wykorzystane perfekcyjnie przez Damiana Kądziora. Ten cios definitywnie rozstrzygnął mecz, ale Górnik miał ochotę na kolejne gole. Znakomitą okazję miał po ruszeniu z firmową kontrą, ale Maciej Ambrosiewicz kompletnie ją zawalił trafiając piłką w jedynego obrońcę próbującego powstrzymać trójkę rozpędzonych zabrzan.

Ostatnie fragmenty spotkania nie przyniosły zmiany wyniku, za to obfitowały w szybkie akcje, które przypominały to, co działo się na Arena Zabrze w minionym roku. A to oznacza, że ekipa Brosza osiągnęła w tym meczu wszystkie założone cele.

- Ważne punkty, ale ważne jest też to zero z tyłu. I dziękujemy za doping, bo ostatni okres byłprzecież dla nas bardzo trudny - stwierdził szkoleniowiec zwycięzców.

- Piłkarze bardzo chcieli, ale nadzialiśmy się na zabójcze kontry. Nie wiem, czy będę jeszcze prowadził Termalicę w kolejnym meczu - przyznał z kolei Maciej Bartoszek.

Warto odnotować, że na Roosevelta padł rekord frekwencji - tym razem najniższej w tym ligowym sezonie. Spotkanie z Termalicą zobaczyło 11 tysięcy widzów, co dla większości klubów Lotto Ekstraklasy stanowiłoby powód do zachwytu, ale w Zabrzu oznacza dość niepokojący sygnał. Czy był to jedynie wynik dodawania warunków pogodowych, klasy rywala i poniedziałkowego terminu, czy też oznaka końca górniczego karnawału przekonamy się w następnym domowym meczu Gangu Brosza, czyli w środę 28 lutego, gdy przyjedzie Pogoń Szczecin.

Górnik Zabrze - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 3:0 (1:0)
1:0
Łukasz Wolsztyński (30), 2:0 Rafał Kurzawa (53), 3:0 Damian Kądzior (74)
Górnik Loska - Wolniewicz, Suarez, Bochniewicz, Koj - Kądzior, Wieteska (72. Ambrosiewicz), Matuszek, Kurzawa - Ł. Wolsztyński (77. Urynowicz)- Angulo (90+3. Hajda) Trener: Marcin Brosz.
Termalica Mucha - Matei, Toivo, Putiwcew, Grzelak - Gergel (59. Szeliga), Jovanović, Kupczak, Stefanik - Śpiączka (59. Kvantaliani), Guba (72. Janjatović). Trener: Maciej Bartoszek .
Zółte kartki Matuszek, Wolniewicz - Grzelak, Matei, Jovanović.
Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów 12.234

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!