Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotto Ekstraklasa. Korona podniosła się po przerwie i wyprzedziła Wisłę w tabeli

psz, Kaja Krasnodębska
Korona Kielce - Wisła Kraków 3:2
Korona Kielce - Wisła Kraków 3:2 slawomir stachura/polska press
Lotto Ekstraklasa. Korona Kielce pokazała charakter i w meczu 34. kolejki grupy mistrzowskiej Lotto Ekstraklasy pokonała Wisłę Kraków (2:0). W pierwszej połowie goście dwukrotnie obejmowali prowadzenie, ale po przerwie szybko stracili dwa gole i jednego zawodnika.

Łukasz Bednarek po raz pierwszy tego dnia zagwizdać miał punktualnie o 18.00. W tym czasie wyznaczony do prowadzenia potyczki Korony z Wisła arbiter dopiero się jednak rozgrzewał. A wszystko z powodu awarii prądu na Kolporter Arenie. W 21. wieku jego brak potrafi zahamować największe metropolię. A co dopiero skromny mecz Lotto Ekstraklasy. W

Początek meczu opóźnił się o pół godziny. Lokalni kibice nie mogli jednak narzekać. W tym czasie zdążyli zgromadzić się na trybunie w naprawdę imponującej liczbie. Biorąc pod uwagę niewielką stawkę rywala włodarze Korony mogli być zadowoleni. Zainteresowanie futbolem w Kielcach jest naprawdę spore.

Podopieczni Macieja Bartoszka od samego początku próbowali udowodnić swoim fanom, że decyzja aby pojawić się w to środowe popołudnie na Kolporter Arenie była jak najbardziej trafiona. Mimo, że ani Korona, ani Wisła nie walczą już o europejskie puchary, spotkanie od pierwszych minut było na naprawdę wysokim poziomie. Lepiej weszli w niego kielczanie, którzy wraz z premierowym gwizdkiem rozpoczęli prowadzenie ataków. Półgodzinne opóźnienie nie popsuło im szyków. Zrobił to natomiast Petar Brlek, który po akcji skrzydłem Rafała Boguskiego już w 6. minucie wpakował piłkę do siatki. Powracający po kilkumeczowej przerwie pomocnik ruszył lewą flanką, uciekł defensorom, po czym odegrał w pole karne do czającego się tam Zdenka Ondraska. Czech sprytnie zgrał właśnie do Brleka, a ten nie mógł zmarnować już tej sytuacji.

Strata gola podburzyła kielczan, którzy jeszcze mocniej ruszyli do ofensywy. Łatwo dostawali się w pole karne Wisły, gdzie jednak już mieli spory kłopot z oszukaniem defensorów Białej Gwiazdy oraz Łukasza Załuski. Solidna postawa krakowian w defensywie pozwalała im na kreowanie kolejnych kontrataków. Zgromadzeni na trybunach kibice nie mogli się nudzić – tempo było naprawdę szybkie. Sporo działo się pod obiema bramkami. Strzały z bliska i daleka wystawiały na próbę obu golkiperów. Wyższość rywala szybciej musiał uznać bramkarz gości. Strzałem głowa po dośrodkowaniu z rzutu rożnego pokonał go Radek Dejmek. Tym samym dał wyrównanie swojej drużynie.

Nie na długo, bowiem zegar nie minęło jeszcze pół godziny, a piłkę do siatki mocnym uderzeniem po ziemi wpakował Krzysztof Mączyński. Reprezentant Polski wykorzystał niepewne wybicie Milana Borjana po strzale jednego z wiślaków i ponownie dał gościom prowadzenie. Przed przerwą kielczanie mieli jeszcze kilka świetnych sytuacji na zdobycie gola, lecz na drodze stawały mu interwencje Łukasza Załuski oraz… Ivana Gonzaleza. Hiszpański stoper wybił piłkę sprzed pustej bramki. Korona naciskała naprawdę mocno, lecz na kolejne trafienia trzeba było poczekać do rozpoczęcia drugiej połowy.

Tak jak przed przerwą, tak i po niej na emocje w Kielcach nie można było narzekać. Na taki mecz warto było czekać te pół godziny dłużej, bowiem na murawie naprawdę sporo się działo. Zarówno krakowianie jak i podopieczni Maciej Bartoszka walczyli o pełną pulę. Wiślacy szybko zdołali stworzyć sobie kilka obiecujących sytuacji. Próbował Patryk Małecki, próbował Zdenek Ondrasek, lecz żaden nie zdołał podwyższyć już wyniku. Na tworzenie kolejnych sytuacji pozwalała im pewność w defensywie. Do czasu…

Mimo sporej boiskowej przewagi Wisły, Łukasza Załuskę w 55. minucie pokonał Mateusz Możdżeń. Były piłkarz Lecha Poznań mocno uderzył po podaniu z głębi pola. Golkiper Wisły tym razem był bez szans. Podobnie jak chwilę później, gdy po dosyć kontrowersyjnej decyzji sędziego przyszło mu bronić jedenastki. Delikatnie popchnięty w polu karnym Maciej Górski, padł jak długi na murawę, czym przekonał sędziego do wskazania na wapno. Do stałego fragmentu gry podszedł Jacek Kiełb. Kapitan kielczan bynajmniej się nie pomylił.

Krakowianie po szybkiej stracie dwóch goli nie zdołali się już podnieść. Zwłaszcza, że po nieco ponad godzinie gry zostali na boisku w dziesięciu. Ivan Gonzalez został ukarany drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką za faul na własnej połowie. Hiszpan musiał opuścić boisko, a jego szkoleniowiec dokonać kolejnej roszady. Z murawy ściągnął napastnika i do boju rzucił kolejnego stopera – Alana Urygę. 23-latek dał krakowianom z tyłu trochę pewności, w wyniku czego tego dnia więcej goli w Kielcach już nie padło. Końcówka nie należała jednak do nudnych. Biała Gwiazda aż po końcowy gwizdek usiłowała wyrwać rywalom choć punkt. Nie osiągnęła jednak sukcesu, w wyniku czego musiała pożegnać się ze swoją dotychczasową, piątą pozycją w tabeli.

Atrakcyjność meczu: 7,5/10
Piłkarz meczu: Rafał Grzelak

EKSTRAKLASA w GOL24

Pod Ostrzałem GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lotto Ekstraklasa. Korona podniosła się po przerwie i wyprzedziła Wisłę w tabeli - Gol24