Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piast Gliwice - Sandecja Nowy Sącz 2:2. Punkt wyrwany z mizerii [RELACJA, ZDJĘCIA]

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Piast Gliwice - Sandecja Nowy Sącz 2:2
Piast Gliwice - Sandecja Nowy Sącz 2:2 Marzena Bugała-Azarko
Piłkarze Piasta Gliwice remis z Sandecją Nowy Sącz uratowali w 95 minucie meczu. To pierwszy punkt zdobyty pod wodzą Waldemara Fornalika i jednocześnie przerywający serię czterech porażek.

W pierwszej połowie meczu Piasta Gliwice z Sandecją Nowy Sącz były - niczym w popularnej serii skeczów - tylko momenty. Spotkanie stało na mizernym poziomie, ale dwa gole jednak padły. Pierwszego zaliczyli gospodarze, gdy Aleksandar Sedlar z bliska posłał piłkę do siatki po rzucie z autu wykonanym przez Patryka Dziczka, a drugiego goście po... weryfikacji VAR. Jarosław Przybył na środek boiska wskazał kilkadziesiąt sekund po tym, jak Mateusz Cetnarski strzelił z dystansu, a piłka odbiła się od poprzeczki, potem od murawy i wyszła na przedpole. Telewizyjna analiza nie zostawiła jednak wątpliwości - na trawę spadła zdecydowanie za linią bramkową.

Z technologicznej pomocy arbiter z Kluczborka nie skorzystał jednak w innej dyskusyjnej sytuacji już w 4 minucie spotkania, chociaż piłkarze Piasta usilnie go do tego namawiali. I słusznie, bo Sedlar był w polu karnym ciągnięty za koszulkę i zespołowi Waldemara Fornalika należał się rzut karny. Brak refleksu sędziego to jednak tylko jedna strona problemów gliwiczan, głównym grzechem jest ich brak skuteczności. Piast w momencie straty gola powinien bowiem prowadzić wyżej, ale fatalnie wyglądały nie tylko dośrodkowania, ale i forma napastników. Ich kwintesencją była 32 minuta, gdy Maciej Jankowski zabrał na środku boiska piłkę Grzegorzowi Baranowi i pognał z nią na bramkę Michała Gliwy i w decydującym momencie właściwie podał ją do golkipera Sandecji.

Do konfrontacji z beniaminkem z Nowego Sącza Piast przystępował z czterema kolejnymi ligowymi porażkami na koncie, z których dwie zostały poniesione już pod ręką byłego selekcjonera reprezentacji. Fornalik nie mógł wystawić bramkarza Jakuba Szmatułę, który przymusowo odpoczywa za czerwoną kartkę, oraz kilku kontuzjowanych zawodników, w tym Gerarda Badii i Konstantina Vassiljewa. Tym niemniej szkoleniowiec zapowiadał, że jego zespół tym razem pokaże pełne zaangażowanie. Aby udowodnić tę tezę Piastowi pozostawała więc druga połowa.

ZOBACZ TEŻ:
Kibice na meczu Piasta Gliwice z Sandecją Nowy Sącz

A ta zaczęła się od potężnego zderzenia głowami Michala Papadopulosa z Grzegorzem Baranem. Po udzieleniu pomocy medycznej zdołali jednak wrócić do gry, przy czym kapitan Sandecji z założonym na głowie opatrunkiem i po wymianie zakrwawionych spodenek.Ten wstrząs nie pobudził jednak zespołów, tempo akcji było ślamazarne, mnożyły się straty i niecelne podania, a wszystkie - i tak nieliczne - argumenty za powiększeniem ekstraklasy zamieniały się w proch i pył. Tym niemniej Piast stanął przed szansą na ponowne objęcie prowadzenia, ale w 74 minucie Papadulos po fatalnym błędzie obrońcy, uderzeniem z 13 metrów zamiast zdobyć gola dał się wykazać Gliwie. W rewanżu gospodarze,a także sam Fornalik, który do tej pory wygrał oba mecze z zespołami prowadzonymi przez Radosława Mroczkowskiego, otrzymali potężny cios. Po akcji zmienników Sandecji (kapitalną asystę zaliczył Tomasz Brzyski) niepilnowany Filip Piszczek uderzeniem głową pokonał Rusova...

To jednak nie był jednak koniec wrażeń. W doliczonych sześciu minutach Piast wreszcie się obudził i przycisnął rywali. Kilkadziesiąt sekund przed upływem tego czasu po rzucie rożnym Joel Valencia trafił w słupek, ale Mateusz Mak był już bezbłędny i gospodarze uratowali punkt uciekając przed piątą z rzędu porażką.

Na koniec warto dodać, że nie tylko sam mecz stał na słabym poziomie - bo takiej oceny nie zmienia nawet emocjonująca końcówka. Fatalny był też doping oparty z obu stron na stekach wyzwisk i wulgaryzmów. Taka atmosfera z pewnością może stanowić jedną z przyczyn kiepskiej frekwencji na meczach Piasta i nie zneutralizują jej nawet rozdawane za darmo pączki.

Piast Gliwice - Sandecja Nowy Sącz 2:2 (1:1)
1:0
Aleksandar Sedlar (29), 1:1 Mateusz Cetnarski (44), 1:2 Filip Piszczek (79-głową), 2:2 Mateusz Mak (90+5)
Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork)
Widzów 4.248

Piast Rusov - Konczkowski, Korun, Hebert, Sedlar - Valencia, Dziczek (85. Mak), Pietrowski, Jagiełło (80. Gojko) - Jankowski (66. Angielski) - Papadopulos
Sandecja Gliwa - Basta, Krachunov, Piter-Bucko, Mraz - Dudzic (75. Piszczek), Cetnarski, Trochim (76. Korzym), Baran, Danek (63. Brzyski) - Kolev
Żółte kartki Korun - Krachunov.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!