Starcie w stolicy rozpoczynało się od wyniku spotkania w Zabrzu, czyli remisu 1:1, który stawiał w nieco lepszej sytuacji gospodarzy. Zabrzanie jednak już po 20 sekundach byli bliscy zdobycia gola - Igor Angulo zamiast lobować Radosława Cierzniaka zdecydował się jednak jeszcze na podanie do Damiana Kądziora, które przeciął rozpaczliwą interwencją Michał Pazdan.
Górnik grał cierpliwie i konsekwentnie, Legia natomiast... pilnowała wyniku, zaliczając kompromitującą liczbę niecelnych podań. Postawę zespołu DeanaKlafuricia kibice już po 20 minutach zaczęli kwitować gwizdami, a sam szkoleniowiec, który nigdy nie pracował na takim szczeblu i pod taką presją, a jeszcze kilka dni temu był zaledwie asystentem Romeo Jozaka, wyglądał na mocno zafrasowanego.
Na przerwę piłkarze schodzili przy remisie 0:0, co oznaczało zachowanie minimalnej przewagi przez legionistów. Piłkarze Brosza podkreślali jednak, że cierpliwość jest jedną z cech, które mogą się okazać decydujące dla losów rywalizacji. I trudno było się z takim postawieniem sprawy nie zgodzić pamiętając wtorkowy ćwierćfinał Arki Gdynia z Koroną Kielce, gdzie gospodarze grali statycznie, ale w 85 minucie zadali jedno jedyne trafienie i zapewnili sobie szansę na obronę Pucharu.
Górnik w szatni z pewnością miał sporo powodów do optymizmu. Niemal na każdej pozycji jego piłkarze spisywali się lepiej od mistrzów Polski, a 17-letni Wojciech Hajda wręcz udzielał lekcji Sebastianowi Szymańskiemu.
Zabrzanie za swoją grę zostali nagrodzeni w 56 minucie. Rzut rożny wykonał Rafał Kurzawa, a piłkę do siatki wepchnął...Adam Hlousek, podkreślając w ten sposób mizerię mistrzów Polski i jednocześnie dopełniając sprawiedliwości. Mina prezesa Dariusza Mioduskiego była wprost bezcenna.
Wszyscy zdawali sobie jednak sprawę, że taki stan rzeczy jednocześnie będzie początkiem trudnych chwil dla zabrzan. W dodatku stały się jeszcze trudniejsze, gdy czerwoną kartkę za niepotrzebne zagranie ręką poza polem karnym otrzymał Tomasz Loska.
Szymon Żurkowski Górnik Zabrze
A Wojciech Pawłowski tuż po wejściu do bramki wyciągał z niej piłkę, bo Dani Suarez i Paweł Bochniewicz popełnili grzech śmiertelny i przepuścili ją przez mur... Gra więc zaczynała się od nowa.
Wojciech Pawłowski Górnik Zabrze
Górnik kosztem wielkiego wysiłku był bardzo blisko co najmniej dogrywki. Jednak w siódmej minucie doliczonego czasu Marko Vesović dośrodkował w pole karne, gdzie żaden ze zmęczonych obrońców nie zablokował Jarosława Niezgody.
Mecz finałowy Legia Warszawa - Arka Gdynia odbędzie się na Stadionie Narodowym w środę 2 maja o godzinie 16.
Trener Górnika Marcin Brosz po meczu: Kibice wpierają nas jak mogą:
Trener Legii Dean Klafurić po meczu: Piłkarze pokazali charakter:
Legia Warszawa - Górnik Zabrze 2:1 (0:0)
0:1 Adam Hlousek (56-sam.), 1:1 Michał Kucharczyk (75), 2:1 Jarosław Niezgoda (90+7, głową)
Legia Cierzniak - Hlousek, Pazdan, Remy, Jędrzejczyk (77. Pasquato) - Philipps, Antolić - Kucharczyk (0+8. Mauricio), Szymański (60. Hamalainen), Vesović - Niezgoda. Trener:Dean Klafurić
Górnik Loska I(67)– Wieteska, Suarez, Bochniewicz, Gryszkiewicz – Kądzior (74. Pawłowski), Matuszek, Hajda (61. Ambrosiewicz), Kurzawa – Żurkowski, Angulo (90+4. Wolniewicz). Trener: Marcin Brosz
Żółta kartka: Remy, Czerwona: Loska (67)
Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów 15.000
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?