Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślęza Wrocław mistrzem Polski! ZDJĘCIA FILM

Michał Rygiel
fot. Paweł Relikowski
Ślęza - Wisła Can-Pack 80:53 WYNIK, PIĄTY MECZ, MISTRZOSTWO POLSKI, RELACJA. W meczu numer pięć finałowej serii Basket Ligi Kobiet pomiędzy Ślęzą Wrocław i Wisłą Can-Pack Kraków lepsze okazały się wrocławianki i po raz od trzydziestu lat złoty medal zawiśnie na szyjach koszykarek z Wrocławia!

Ślęza Wrocław - Wisła Can-Pack Kraków 80:53 (30:22, 14:7, 20:14, 16:10)
Ślęza: Kastanek 24 (4x3), Kaczmarczyk 17 (2), Zoll-Norman 12 (14 asyst, 10 zbiórek!), Treffers 8, Greene 7, Koperwas 6, Sklepowicz 6 (2), Rymarenko, Skobel, Majewska.
Wisła Can-Pack: Ben Abdelkader 15 (3), Kobryn 12, Simmons 7, Szott-Hejmej 7, Gidden 6, Morrison 4, Pop 2, Szumełda-Krzycka, Ygueravide, Ziętara.

Wrocławianki od początku zaczęły mocno, chcąc pokazać że dwa nieudane spotkania w Krakowie były wypadkiem przy pracy. Wróciły wszystkie atuty, którymi drużyna Arkadiusza Rusina dysponowała podczas obu spotkań we własnej hali. Świetna defensywa, determinacja i przede wszystkim skuteczność, której tak bardzo brakowało w stolicy Małopolski.

Ton grze Ślęzy nadawała Agnieszka Kaczmarczyk, która szybko zebrała siedem punktów. Wysoka zawodniczka nie forsowała swoich rzutów, cierpliwie czekała na pozycję i to przynosiło efekty. Zresztą to samo można powiedzieć o całej drużynie z Wrocławia. Nie było szarpanych akcji, złamanych zagrywek, tylko cierpliwa realizacja planów.

To musiało przynieść efekty, ale chyba nikt nie spodziewał się aż takiej eksplozji w ofensywie. Rzadko kiedy zdarza się, żeby w jednej kwarcie drużyna zdobyła aż 30 punktów!

ZOBACZ TAKŻE
Marissa Kastanek przed finałem: Musimy do końca pozostać drużyną [ROZMOWA]

Wisła Kraków próbowała dotrzymać kroku swoim rywalkom, ale wrocławskie obręcze nie sprzyjają drużynie z Krakowa. Wiślaczki dochodziły do dobrych pozycji, nie można powiedzieć że wymuszały swoje rzuty, lecz ich próby po prostu nie wpadały tak często jak Ślęzy. Z pewnością przyczyniła się też do tego dobra defensywa.

To chyba największa zmiana w grze, jaką wprowadził Arkadiusz Rusin. Zamiast biegać za zawodniczkami Wisły i agresywnie wymuszać straty, Ślęza czekała na ruch krakowianek, a żadna z zawodniczek 1KS-u nie odsuwała się od rywalki choćby na centymetr.

W drugiej kwarcie przez długi czas panował impas - obie drużyny szybko zdobyły po pięć punktów, a potem wzajemnie uniemożliwiały sobie powiększenie dorobku. Z tego fizycznego boju lepiej wyszły gospodynie decydującego meczu, a to za sprawą niezawodnej na wrocławskich parkietach Marissy Kastanek.

26-letnia zawodniczka znów trafiała z dystansu na zawołanie, a jedna z tych prób wprawiła nadkomplet publiczności w hali AWF-u w euforię. Kastanek trafiła trójkę równo z syreną, gdy wiślaczki już myślały o przerwie.

Po przerwie Ślęza miała na myśli tylko jedno - powiększyć prowadzenie i nie dać Wiśle wrócić do meczu. Zadanie wypełniły w stu procentach. Niezależnie od tego, którą z zawodniczek trener Rusin desygnował na parkiet, wiedział że nie obniży ona jakości gry. Ważne minuty zaliczyła Magdalena Koperwas. Jej dorobek w statystykach może nie przykuwa uwagi, ale obwodowa Ślęzy świetnie pracowała w defensywie, a po to przecież została sprowadzona do Wrocławia.

Jakości na ławce brakowało za to po stronie Wisły - rezerwowe nie dały trenerowi Jose Ignacio Hernandezowi tyle, ile się po nich spodziewał. W grze obrończyń tytułu brakowało współpracy - na papierze Wisła Can-Pack ma może mocniejszą kadrę, ale piłka nie chodziła między zawodniczkami tak, jak powinna. Dość powiedzieć, że po trzeciej kwarcie wiślaczki miały na koncie łącznie sześć asyst, mniej niż strat, których popełniły osiem. Nota bene, każdy błąd w kontroli piłki brutalnie wykorzystywały podopieczne Arkadiusza Rusina, dominując w punktach zdobytych po stratach rywalek.

W czwartej kwarcie Wisła musiała od początku rzucić się do ataku, jeśli chciała odrobić 21 punktów straty. Ale mamy wrażenie, że dzisiaj choćby krakowianki grały z przewagą jednej zawodniczki, to na Ślęzę mogłoby to nie wystarczyć. W poczynania obrończyń tytułu szybko zaczęła wkradać się nerwowość, która przekładała się na błędy techniczne i niecelne rzuty.

Kolejne minuty upływały, a ku ogromnej radości fanów z Wrocławia przewaga zamiast topnieć, systematycznie się powiększała. Trener Jose Ignacio Hernandez nie brał przerwy na żądanie, bo takich deficytów nawet 25-krotne mistrzynie Polski nie są w stanie odrobić.

Rzuty ślęzanek wpadały do kosza bez większego problemu, a zawodniczki z Krakowa nie potrafiły zdobyć punktów nawet z linii rzutów osobistych. Na pięć minut przed końcem wszystko było jasne, wystarczyło tylko doczekać do końca. Trener Arkadiusz Rusin na wszelki wypadek wziął czas, żeby uspokoić swoje zawodniczki i upewnić się, że nie zabraknie im koncentracji w kluczowych momentach.

Nic takiego nie miało miejsca, o to zadbała Sharnee Zoll-Norman, która pokazała, co znaczy być kapitanem drużyny. Amerykanka zdobyła 12 punktów, dołożyła 10 zbiórek i aż 14 asyst. To był występ godny MVP sezonu zasadniczego i, jak się chwilę później okazało, MVP finałów Basket Ligi Kobiet! Ślęza Wrocław po raz pierwszy od trzydziestu lat sięgnęła po mistrzostwo Polski! Świętowanie będzie na pewno trwało do białego rana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ślęza Wrocław mistrzem Polski! ZDJĘCIA FILM - Gazeta Wrocławska