Pisane o bezsensie grania zimą w piłkę w naszych warunkach nie ma najmniejszego sensu, bo decydenci mecze ligowe oglądają z loży dla VIP-ów i im żadne zimno nie jest straszne. Może gdyby postali dwie godziny na mrozie na odkrytej trybunie stadionu Ruchu, to zmieniliby zdanie, ale na to się nie zanosi. Mógłbym w to miejsce wstawić swój komentarz po ostatniej grudniowej kolejce, w której nawoływałem do przeprowadzenia kilku zimowych kolejek na Cyprze lub w Hiszpanii, oczywiście na koszt telewizji, która nalega na tak wczesne transmisje, ale lepiej zająć się trzema rzutami karnymi, które przesądziły o wygranej Lecha z Niecieczą.
W Poznaniu zachwycają się, że trzech zawodników Kolejorza wykorzystało jedenastki, ale przecież wiadomo, że karnego łatwiej jest strzelić niż obronić. Tymczasem w polskiej lidze zdarzyło się, że w jednym meczu bramkarz trzy rzuty karne obronił. Wydarzenie to miało miejsce na Śląsku w 1960 roku, bo wtedy nasze kluby odgrywały w kraju główne role. W derbowym spotkaniu Polonii Bytom z Górnikiem Zabrze w roli głównej wystąpił Edward Szymkowiak. Legendarny „Szymek” rozegrał jeden z najlepszych meczów w życiu broniąc uderzenia z 11 metrów najpierw Ernesta Pohla, później Romana Lentnera, a na końcu Erwina Wilczka. Tak naprawdę jedenastki dla Górnika były dwie (obie wątpliwe), a pierwszy strzał Pohla powtórzono, ale w niczym nie umniejsza to wielkiego wyczynu bramkarza Polonii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?