Stomil Olsztyn – GKS Tychy 2:0. Porażka zamiast lidera

GKS Tychy mógł dziś zostać liderem Nice 1. Ligi, ale obszedł się smakiem, bo przegrał w Olsztynie ze Stomilem.

W sobotę podopieczni trenera Jurija Szatałowa pokonali liderującą w tabeli Drutex-Bytovię Bytów, a w poniedziałek rano wyruszyli w podróż do Olsztyna. Po drodze mieli przystanek na trening w Kutnie. Tyszanie pochwalili się na Twitterze, że w Olsztynie przywitała ich tęcza na niebie. Zachwycili się też tamtejszymi jeziorami i przy zdjęciu jednego z nich widniał podpis: „Ładnie tu macie. PS. Prawie jak nasze Paprocany”.

We wtorek było już pełne skupienie na meczu i... obawy trenera. GKS ma teraz intensywny czas, bo już w piątek zagra z u siebie Podbeskidziem.

– Mam obawy, jak to wytrzymamy. Zespół zawsze przygotowywany jest dwufazowo: na rytm środa-sobota. Na takie tempo się nie nastawialiśmy, dlatego próbujemy znaleźć formułę, by doprowadzić chłopaków do stuprocentowej gotowości – mówił przed meczem ze trener Szatałow.

Stomil grał w piątek z Ruchem w Chorzowie, więc miał jeden dzień więcej na regenerację. Gospodarzom wtorkowego meczu udało się zaskoczyć tyszan, bo po 10 minutach prowadzili 2:0!

Zanim padły te dwa ciosy groźnie uderzali Adrian Łuszkiewicz (głową) i Kamil Zapolnik. Potem piłka wpadała do siatki tyszan. Najpierw dośrodkował Artur Siemaszko, a celną główką popisał się Grzegorz Lech (7. minuta). Po trzech minutach Rafał Dobroliński został pokonany drugi raz. Po rzucie rożnym również głową piłkę do bramki skierował Łukasz Sołowiej.

Już w 34. minucie trener Szatałow zmienił Mateusza Grzybka, wprowadzając Macieja Mańkę. W przerwie u gości dokonano jeszcze drugiej zmiany – Wojciecha Szumilasa zastąpił Remigiusz Szywacz.

GKS starał się coś zmienić, choć ciągle brakowało klarownych sytuacji. W 48. minucie nad poprzeczką główkował Zapolnik, w 54. minucie z dystansu minimalnie niecelnie strzelił Adrian Łuszkiewicz. Dziesięć minut później Zapolnik znów posłał piłkę za wysoko, aby wkrótce opuścić boisko. Wszedł za niego Michał Fidziukiewicz, który zaraz po pojawieniu się na boisku miał okazję, ale strzelił obok bramki. Po drugiej stronie boiska Artur Siemaszko trafił w słupek (70. minuta).

Dawid Abramowicz tradycyjnie wrzucał piłkę z autu wprost w pole karne rywali, ale Stomil radził sobie z tym elementem gry ekipy GKS-u. W 86. minucie po dośrodkowaniu Dawida Błanika, Fidziukiewicz uderzał głową, jednak piłka znów poleciała obok bramki. W doliczonym czasie piłkę w polu karnym dostał Błanik i uderzył nieczysto. Na koniec świetną okazję zmarnował Łukasz Bogusławski trafiając prosto w bramkarza.

Stomil Olsztyn - GKS Tychy 2:0 (2:0)

1:0 Grzegorz Lech (7-głową), 2:0 Łukasz Sołowiej (10-głową)

Stomil: Leszczyński – Bucholc, Sołowiej, Baranowski, Dzięcioł – Głowacki (80. Dziemidowicz), Biedrzycki (87. Karankiewicz), Mikołajewski, Lech, Ziemann – Siemaszko (85. Abbott). Trener: Tomasz Asensky.

GKS Tychy: Dobroliński – Grzybek (34. Mańka), Tanżyna, Bogusławski, Abramowicz – Ćwielong, Łuszkiewicz, Matusiak, Szumilas (46. Szywacz), Błanik – Zapolnik (69. Fidziukiewicz). Trener: Jurij Szatałow.

Sędziował: Wojciech Myć (Lublin)

Typy ekspertów DZ: Magdalena Figura 0:3, Jan Furtok 1:1. Edward Socha 1:1, Mariusz Śrutwa 2:1, Jan Żurek 0:2

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Tych przestępczyń szuka policja. Poznajecie? Oto nazwiska

Największe absurdy Śląska i całej Polski. Nie uwierzycie, jeśli nie zobaczycie

KLIKNIJ W OBRAZ I ZOBACZ JAK PRAWIDŁOWO WYPEŁNIĆ WNIOSEK W PROGRAMIE RODZINA 500 PLUS

Wielka woda 1997. Zobacz niezwykły dokument multimedialny, który przygotowaliśmy z okazji 20-rocznicy wydarzeń z lipca 1997 roku. Archiwalne filmy, zdjęcie i teksty. Zachęcamy, by oglądać w trybie pełnoekranowym komputera.