Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Legii się śmiejecie? A Śląsk niby jest lepszy?

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Trener Górnika Henryk Kasperczak nie interweniował, gdy na  prowadzonym przez siebie treningu znaleźli się nieproszeni goście
Trener Górnika Henryk Kasperczak nie interweniował, gdy na prowadzonym przez siebie treningu znaleźli się nieproszeni goście arc
Pobicie piłkarzy Legii przez bandytów na klubowym parkingu jest wstrząsające. Ale w naszym regionie też mamy się czego wstydzić...

Tym, którzy dziś uśmiechają się pod nosem i palcem wskazują na Warszawę jako stolicę wokółpiłkarskiej patologii, warto przypomnieć, że podobne zjawiska bynajmniej nie ograniczają się do terenu, który sięga do Łomianek. Przecież także na Śląsku mamy się w tej kategorii czego wstydzić.

W 2009 roku w opałach znaleźli się piłkarze Górnika Zabrze, gdy na ich treningu pojawiła się grupa kiboli zamierzających zmotywować zespół w walce o utrzymanie w Ekstraklasie. Działaniom napastników, którzy ostatecznie ograniczyli się do wykładów słownych oraz nakazu założenia przez zawodników koszulek z napisem „Nie wystarczy tylko biegać lub trochę się starać, z naszym herbem na sercu trzeba zapier...ć”, biernie przyglądał się prowadzący zajęcia trener Henryk Kas-perczak, a także prezes Jędrzej Jędrych. Kompromitacja tego pierwszego sięgnęła zenitu podczas konferencji prasowej, na której stwierdził, że nie widzi problemu, bo koszulki były przecież... białe i czyste. Już tylko gwoli przypomnienia warto przypomnieć, że zabrzanie z Kasperczakiem i tak z hukiem spadli z Ekstraklasy.

Jeszcze goręcej było w Katowicach w 2003 roku, gdy GKS - pod szyldem Dospelu - wracał po kolejnej porażce z Łęcznej. Trener Edward Lorens został uprzedzony o planach kiboli i wysiadł z autokaru już na katowickim Rondzie, natomiast piłkarze na parkingu przy Bukowej zostali solidnie poturbowani. Wśród tych, którzy dostali ciosy w twarz był obecny trener bramkarzy reprezentacji Polski, Jarosław Tkocz. W ostatnich latach - w tym po pierwszej kolejce obecnego sezonu - na stadionie GKS kilkakrotnie dochodziło jeszcze do prób dostania się fanów do szatni po przegranych meczach.

Groźby miały miejsce także w innych śląskich klubach. Czasem pojawiały się w formie transparentów na boiskach treningowych, czasem padały wprost. Najświeższy przypadek to Piast Gliwice, gdy po porażce z Arką Gdynia piłkarze usłyszeli słowa zdecydowanie kwalifikujące się do kategorii gróźb karalnych.

Normą stało się już pokorne maszerowanie pod trybuny i wysłuchiwanie przez piłkarzy obraźliwych epitetów oraz oddawanie koszulek, których - w opinii osób rządzących częścią trybun - nie są godni nosić. Niedawno doszło zresztą do kuriozalnej sytuacji z udziałem piłkarzy klubu z naszego regionu,którzy oddali swoje trykoty „nadgorliwie”, z własnej inicjatywy, więc następnego dnia im je... zwrócono.

Zupełnie nie do śmiechu było za to w 2015 roku zawodnikom Zawiszy Bydgoszcz, gdy zobaczyli na murawie trumny i krzyże ze swoimi nazwiskami (oraz ówczesnego prezesa Radosława Osucha).

Większość tych przypadków kończyła się bezkarnością sprawców. Tak było zresztą w kontekście samej Legii, gdy proces dotyczący uderzenia piłkarza Jakuba Rzeźniczaka przez „Starucha” zamienił się w farsę opartą na rzekomym przyjacielskim nieporozumieniu, do jakiego doszło pod szatnią. Sześć lat później ten sam „Staruch” zaprosił piłkarzy mistrzów Polski, by po porażce z Lechem wyszli z autokaru na klubowy parking...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!