Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna 3:2. Wygrana na koniec sezonu

Jakub Guder
Na zakończenie sezonu Śląsk Wrocław pokonał u siebie Górnika Łęczna 3:2 i zakończył sezon na 10. miejscu. Goście też byli zadowoleni, bo mimo porażki utrzymali się w lidze
Na zakończenie sezonu Śląsk Wrocław pokonał u siebie Górnika Łęczna 3:2 i zakończył sezon na 10. miejscu. Goście też byli zadowoleni, bo mimo porażki utrzymali się w lidze Paweł Relikowski
Na zakończenie sezonu Śląsk Wrocław pokonał u siebie Górnika Łęczna 3:2 i zakończył sezon na 10. miejscu. Goście też byli zadowoleni, bo mimo porażki utrzymali się w lidze. Najlepszy na boisku był bez wątpienia Ryota Morioka - autor dwóch bramek.

Wrocławianie bardzo szybko zdobyli bramkę. Już w piątej minucie Ryota Morioka potraktował obrońców Górnika Łęczna jak tyczki i po indywidualnej akcji strzelił gola wbiegając w pole karne. Wyrównał kwadrans później doświadczony Przemysław Pitry, który przelobował Mariusza Pawełka. Potem aż do gwizdka spotkanie było dość wyrównane i - prawdę mówiąc - mało ciekawe.

O zwycięstwie Śląska zadecydowało ledwie kilka minut drugiej części gry. Najpierw w 58 min zespołową akcję wykończył Tomasz Hołota.Po chwili raz jeszcze miał szansę, ale strzał odbity od Prusaka zatrzymał się na poprzeczce. Piłka spadła ledwie kilka metrów od linii bramkowej i wydawało się, że któryś z wrocławian wepchnie ją do siatki, ale jakmiś cudem nie udało się to nikomu.

Co się odwlecze, to nie uciecze. Za moment mieliśmy już 3:1 i znów kapitalnie spisał się Morioka. Japończyk po raz kolejny przymierzył niezwykle precyzyjnie sprzed pola karnego, po ziemi i kapitan gospodarzy Prusak był bezradny.

Dobrej gry WKS-u nie potrafił wykorzystać Górnik Zabrze, który w tym samym czasie stracił prowadzenie z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza. Zabrzanie musieli wygrać i liczyć na to, że Łęczna przegra we Wrocławiu, by marzyć jeszcze o utrzymaniu.

Tymczasem na Stadionie Wrocław mecz zbliżał się do końca, ale nabierał jednocześnie rumieńców. Śląsk atakował z rozmachem, Górnik chyba stracił wiarę. Chciało się to oglądać. Goście mogli zdobyć kontaktowego gola w 79 min ale Jakub Świerczok nie zamknął ładnej akcji skrzydłem Śpiączki. Obaj pojawili się na boisku w drugiej połowie.

Gospodarze stwarzali kolejne okazje. Uderzał Mervo, a po chwili Kamil Biliński, który kilkadziesiąt sekund wcześniej zmienił Węgra. Bila wyszedł sam na sam z Prusakiem, ale uderzył niecelnie, a miał jeszcze z boku wybiegającego Picha. Za moment powtórka - znów wrocławski napastnik miał przed sobą tylko bramkarza i znów fatalnie przegrał ten pojedynek.

W doliczonym czasie gry rozmiary porażki zmniejszył Śpiączka, a kilkadziesiąt sekund później zakończyło się spotkanie w Niecieczy i na ławce rezerwowych Łęcznej wybuchła radość, bo wiadomo było, że spada Górnik z Zabrza, a nie ten z Łęcznej.

Niestety - znów na wrocławskim stadionie pojawiły się race i świece dymne. W ten sposób pseudokibice Śląsk i Miedzi Legnica (obecni na trybunach w sporej grupie) "uczcili" rocznicę zgody obu kibicowskich grup.

Trzeba przyznać, że to było dobre, widowiskowe zakończenie sezonu we Wrocławiu. Teraz czekamy już na to, co przyniesie przyszłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!