Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Mandrysz w GKS Katowice: O awansach się nie mówi, awanse się robi

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Piotr Mandrysz trenerem GKS Katowice
Piotr Mandrysz trenerem GKS Katowice Lucyna Nenow
Piotr Mandrysz został nowym trenerem GKS Katowice. Jakie postawiono przed nim zadanie i czy kadrę zespołu czeka rewolucja? - W czasie mojej pracy zazwyczaj w każdym okienku transferowym starałem się o pozyskanie dwóch - trzech nowych zawodników. W Katowicach jednak cel nie został zrealizowany, a to może oznaczać większe zmiany - mówi Piotr Mandysz.

Trudniejsze były pożegnalne negocjacje w Zagłębiu Sosnowiec czy powitalne w GKS-ie Katowice?
Obie rozmowy były tak samo szybkie. Jeśli chodzi o Katowice to kwestie finansowe uzgodniliśmy w pięć minut.

Poczuł pan oddech ulgi działaczy z Sosnowca, że nie muszą już panu płacić?
To ich trzeba zapytać o odczucia. Dla mnie sytuacja, jaka miała tam miejsce była niedopuszczalna. Dlatego też musiałem po niej odpocząć i odrzucałem wszystkie oferty, jakie się wtedy pojawiały, a były takie nawet dzień po tym, jak mnie odsunięto od prowadzenia drużyny.

Co sprawiło, że przyjął pan propozycję z Katowic?
Właściwie od zimy chciałem już wrócić do wykonywania zawodu, bo wolę pracować niż zarabiać za nic. Czekałem jednak na propozycję, która będzie satysfakcjonująca sportowo. Nie ukrywam też, że chciałem pracować na Śląsku, bo jednak miło się mieszka we własnym domu, a ostatnio pracowałem poza regionem. Był zresztą taki moment, cztery lata temu, że byłem już bardzo blisko GKS-u. Ostatecznie jednak ja trafiłem do Niecieczy, a na Bukową przyszedł Kazimierz Moskal.

Wyzwanie w GKS-ie na pewno jest duże. Ma pan w kontrakcie jasno określony cel?
Mam kontrakt na dwa lata, nie ma w nim zapisanego słowa awans. Ale wiadomo, że każdy chce grać o najwyższą stawkę i odnieść sukces.

Na sukces w Katowicach czeka się już bardzo długo...
Myślałem, że teraz się już uda, bo sytuacja po zimie była bardzo dobra. Wiosna okazała się jednak trudna i cel nie został zrealizowany. Szkoda. Wiem jednak, że gdyby GKS awansował do Ekstraklasy to mnie by dziś w nim nie było.

Był pan na meczach GKS-u częstym gościem.
Nie mogło być inaczej, przecież gra w nim mój syn Paweł.

No właśnie. Jak zareagował na wieść, że pan będzie jego trenerem?
Powiedział, że zmienia klub. Ale myślę, że chociaż jest młodym piłkarzem to dojrzałym człowiekiem, a my nie chcemy pozwolić sobie na stratę młodzieżowca.
Nie obawia się pan, że kibice będą zwracali szczególną uwagę na wasze kontakty i częstotliwość występów Pawła?
To nie ja go ściągnąłem do klubu, nikt też nie zmuszał trenera Jerzego Brzęczka, by tak często wystawiał go do gry, jest też w kręgu zainteresowań selekcjonerów młodych reprezentacji. Przypomnę, że podczas pracy w Pogoni miałem w szatni starszego syna Roberta i miał chyba najtrudniej ze wszystkich.

Ma pan już wizję kadry zespołu?
W czasie mojej pracy zazwyczaj w każdym okienku transferowym starałem się o pozyskanie dwóch - trzech nowych zawodników. W Katowicach jednak cel nie został zrealizowany, a to może oznaczać większe zmiany. Za wcześnie jednak na mówienie o szczegółach, musimy je jeszcze dopracować.

A kto jest na pana liście życzeń?
Taką można mieć w radiu. My musimy wiedzieć na co nas stać i kto jest do wzięcia.

Będzie pan tworzył nowy sztab?
Na razie przyszedłem do klubu sam. Wszyscy ci, którzy pracowali na finiszu rundy wiosennej zostają.

Jest pan uznawany za specjalistę od awansów...
O awansach się nie mówi, awanse się robi. Dlatego mam ich już na koncie pięć. Niech to będzie podsumowaniem tej rozmowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!