Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartosz Sarnowski: Nie ma konfliktu z kibicami, jest tylko zniecierpliwienie

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Bartosz Sarnowski, prezes Górnika Zabrze
Bartosz Sarnowski, prezes Górnika Zabrze Lucyna Nenow / Polska Press
Po wywiadach z prezydent Zabrza, Małgrzatą Mańką-Szulik i byłym prezesem Górnika Zabrze, Łukaszem Mazurem, dziś prezentujemy rozmowę z obecnym szefem klubu Bartoszem Sarnowskim. Rafał Musioł pyta m.in. o konflikt z kibicami i gotowość prezesa do podania się do dymisji.

Jak pan odebrał sytuację, jaka miała miejsce przed tygodniem, gdy kibice pokazali zarządowi klubu i prezydent miasta żółte kartki?
Szanuję zdanie kibiców i na pewno biorę pod rozwagę przyczyny takiej reakcji. Istotne jest to, czy większy wpływ na jej pokazanie miały wydarzenia sprzed, czy po relegacji do 1. ligi. Górnik zanotował spadek do niższej klasy rozgrywkowej i to wszyscy w Zabrzu bardzo odczuli. Na pewno na żółtą kartkę nie zasłużyła pani prezydent Małgorzata Mańka-Szulik. Jako osoba reprezentująca miasto wkłada bardzo dużo energii i pracy w pomoc Górnikowi, który zmuszony jest do funkcjonowania w zmienionych warunkach finansowych. O tym najlepiej wie zarząd klubu, bo razem dążymy do poprawy sytuacji i szukamy najlepszych rozwiązań. Od lat to właśnie miasto Zabrze jest gwarantem istnienia klubu i o tym nikt nie powinien zapominać. Wielkim wysiłkiem został wybudowany nowoczesny stadion, klub zaś nie musi się obawiać o to, że spotka go los klubów porzuconych przez właścicieli i zmuszonych do wieloletniej batalii o powrót na szczebel centralny rozgrywek. Kartka dla zarządu jest z kolei przedwczesna, bo trzeba poczekać na efekty zainicjowanych w klubie procesów. Zdążyliśmy opracować i wcielić w życie kilka rozwiązań obniżających koszty funkcjonowania klubu. Zajęliśmy się także stroną przychodową poprzez start programu lojalnościowego trójkolorowi.pl, pozyskiwanie sponsorów i partnerów biznesowych, rozszerzenie oferty marketingowej na stadion poza dniem meczowym, budowę siatki sprzedawców. Z drugiej strony, żółta kartka pokazuje, że dużo do zrobienia.

Jakie jest pana zdaniem główne podłoże tego konfliktu?
Ze strony klubu na pewno nie ma mowy o konflikcie, a i po stronie kibiców nazwałbym to może raczej zniecierpliwieniem. Tu właśnie szukałbym podłoża „żółtej kartki”. Wiem, że to może niepopularne, ale każde działanie naprawcze wymaga czasu. Górnik źle wszedł w ligę, ale pozostaje w grze. Zarząd w nowym składzie działa niecałe cztery miesiące, podczas których zatrudniliśmy nowego - dobrego trenera, obniżyliśmy znacząco koszty funkcjonowania klubu, rozpoczęliśmy przebudowę modelu szkolenia młodzieży.

Czy zgadza się pan z opinią wyrażoną przez prezydent w wywiadzie dla DZ, że zbyt rzadko spotyka się pan z kibicami? I czy uważa pan za stosowną publiczną sugestię, że właściciel klubu będzie w tej sprawie wywierać na pana naciski?
Nie jest prawdą, że nie rozmawiam z kibicami, ale wiem że część z nich uważa, że spotykamy się zbyt rzadko. Powiedzieli o tym pani prezydent i nie widzę nic niestosownego w takiej wypowiedzi właściciela klubu. Pani prezydent, jako osoba zdecydowanie lepiej ode mnie znająca nastroje panujące w mieście, po prostu powiedziała w wywiadzie, to co już sygnalizowała mi wcześniej. Ja natomiast, widząc że jest to problem, zamierzam teraz więcej czasu poświęcać na spotkania z kibicami. Na początku pełnienia funkcji prezesa skupiłem się głównie na sprawach sportowych, w tym związanych z uporządkowaniem spraw kontraktów zawodników. Po spadku zależało nam z trenerem, aby w klubie pozostał trzon zespołu i to się udało osiągnąć, choć rozmowy nie były łatwe. Drugim zadaniem nie cierpiącym zwłoki było obniżenie kosztów funkcjonowania klubu, ponieważ znaleźliśmy się w innej rzeczywistości, tj. bez wpływów z Ekstraklasy. W ramach restrukturyzacji kosztów musimy ograniczać wydatki na administrację, stąd propozycja obniżenia wynagrodzeń dla pracowników, czy cięcia na wydatkach dla pierwszej drużyny. Gramy dzisiaj wieloma młodymi zawodnikami, którzy nabywają doświadczenia u boku naprawdę oddanych klubowi, doświadczonych piłkarzy. Młodzież jest puszczona na głęboką wodę, ale w przyszłości będzie stanowiła o obliczu tego zespołu. Po drodze mogą zdarzać się im wpadki, jak ta w pucharowym meczu z Wigrami, ale z każdego spotkania płynie pewna nauka. Uczą się eliminowania błędów, które popełnili wcześniej.

Jak w pana idealnym modelu funkcjonowania klubu wyglądałaby rola kibiców?
Moim zdaniem na klub należy patrzeć w aspekcie węższym i szerszym. W węższym aspekcie klub to podmiot prawa, który ma właściciela, organy statutowe, sztab trenerski, zawodników i pracowników administracyjnych. W szerszym aspekcie, klub jako całość tworzą także sponsorzy i kibice. Wszyscy jesteśmy Górnikami, wszyscy powinniśmy się wzajemnie szanować i działać dla dobra klubu. Nie mamy jednak identycznych ról do spełnienia. Jest czas i miejsce na wspólne inicjatywy, czy akcje, ale także na codzienne wykonywanie swoich obowiązków. Oczywistym dla mnie jest, że decydujący wpływ na zarządzanie i kontrolę klubu ma właściciel, który w tym celu powołuje właściwe osoby do organów spółki. Uważam, że zarówno Rada Nadzorcza i zarząd Górnika składają się z fachowców o dużym doświadczeniu zawodowym. Kwestia udziału w Radzie Nadzorczej osób z grona kibiców reprezentujących akcjonariat mniejszościowy pozostaje otwarta, ale ten kto ponosi największy trud utrzymania klubu musi mieć głos decydujący. Od klubu nie można się odwracać, klub trzeba wspierać.

Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza: Kto płaci ten wymaga, a my dajemy miliony

Czy klub nie popełnia błędu idąc na duże ustępstwa związane z funkcjonowaniem na trybunie Torcidy „gniazda” i nagłośnienia, które w ubiegłą sobotę niemal sterroryzowało pozostałą część widowni?
Zarówno gniazdo, jak i nagłośnienie funkcjonują w wielu klubach, na meczach których prowadzony jest zorganizowany doping. Nie odbieram tego jako ustępstwa ze strony klubu, tylko pomoc kibicom w zagrzewaniu zespołu Górnika do walki na boisku. Na meczach Górnika taki właśnie doping tworzy niepowtarzalną atmosferę, a incydent, który miał miejsce podczas meczu z Bytovią nie powinien przesłaniać podstawowego przeznaczenia gniazda i nagłośnienia. Zdecydowanie częściej, dzięki takim udogodnieniom razem budujemy pozytywną atmosferę na stadionie.

Czy istnieje pana zdaniem szansa na rozwiązanie konfliktu w sposób nie będący kapitulacją klubu?
I znów mamy mówić o konflikcie… Uważam, że rozmową i wyjaśnianiem polityki klubu uzyskamy efekt wzajemnego zrozumienia. Nie jest to żadna kapitulacja, tylko rzeczowe i partnerskie podejście do emocji, które narosły po spadku do 1. ligi i odżyły po słabym starcie Górnika w tych rozgrywkach.

Czy jeśli to się nie uda rozważapan odejście z Zabrza?
Nie rozważam odejścia z Górnika, bo jeszcze dużo pracy zostało do wykonania. Klub potrzebuje stabilizacji i warunków do pozytywistycznej pracy. Ze strony władz miasta takie warunki są tworzone, potrzeba więc jeszcze cierpliwości i życzliwości kibiców oraz konsekwencji w realizacji celów przez zarząd.

Co uważa pan obecnie za największy problem Górnika? Wspomniany konflikt, sytuację w tabeli czy stan klubowej kasy?
Za największy problem Górnika uważam to, że nie gra w ekstraklasie. To jest właśnie główna przyczyna frustracji wśród kibiców i temu się nie dziwię. Do tego doszły niezadowalające
wyniki na początku rozgrywek, a wreszcie odpadnięcie z Pucharu Polski. Z klubem trzeba jednak być na dobre i na złe. Szanować tych, którzy łożą na klub, tych którzy z pełnym zaangażowaniem pracują na rzecz dobra klubu, tych którzy walczą na boisku i wreszcie tych którzy zdzierają gardła w pozytywnym dopingu. Nikt nie lubi przegrywać, ale w takim wypadku należy okazać drużynie i sztabowi wsparcie, bo to wróci do nas ze zdwojoną dobrą energią.

Czy jego stan finansowo-organizacyjny był panu rzeczywiście znany, czy też coś pana przez cztery miesiące rządów jeszcze zaskoczyło?
Obejmując funkcję prezesa zarządu Górnika Zabrze wiedziałem, że przychodzę do klubu z wielkimi tradycjami, który niestety spadł z ekstraklasy. Spadek taki wiąże się z utratą korzyści w postaci przychodów z praw medialnych, a to niebagatelna kwota. Wcześniej czytałem doniesienia medialne o sytuacji Górnika i wiedziałem, że problemy sięgają czasów, gdy jeden z poprzednich prezesów chciał ogłaszać upadłość klubu i wycofał się prywatny właściciel. Również ostatni sezon spowodował pogorszenie sytuacji, gdy podjęto decyzję o wzmacnianiu składu, by ratować klub przed spadkiem. Nie chcę oceniać ani tych decyzji, ani tego w jaki sposób ostatnie wzmacnianie zostało zrealizowane, ale to spowodowało także obecne kłopoty finansowe. Nie znałem oczywiście pełnej sytuacji finansowo-organizacyjnej, bo nie miałem wcześniej prawa do przeglądania dokumentów. Po zapoznaniu się z nimi utwierdziłem się jednak w przekonaniu, że ten sezon nie będzie należał do najłatwiejszych. Pani prezydent uprzedzała mnie zresztą od początku, że klub po spadku będzie musiał żyć oszczędniej, ale zawsze może liczyć na wsparcie miasta Zabrze i widzę, że słowa dotrzymuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!