Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Mazur, były prezes Górnika Zabrze: Prezydent mija się z prawdą. Byli chętni na zakup klubu!

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Łukasz Mazur
Łukasz Mazur arc Mikołaj Suchan
Łukasz Mazur, były prezes Górnika Zabrze, reaguje na wywiad, jakiego udzieliła nam prezydent Zabrza, Małgorzata Mańka-Szulik. - Recenzuję to, co się dzieje w klubie i teraz też z tego skorzystam - mówi były szef klubu.

Od pana rządów w Górniku minęło już nieco czasu i pięciu kolejnych prezesów. A jednak sądząc po reakcjach, jakie wzbudzają pana wpisy na portalach społecznościo-wych, kibice jeszcze pana pamiętają...
Generalnie uważam, że w Zabrzu poniosłem jedyną porażkę w swoim życiu zawodowym, ale odszedłem w dobrym momencie i rzeczywiście mam wrażenie, że jestem wciąż sympatycznie wspominany przez kibiców. I teraz mogę spokojnie recenzować to, co dzieje się w klubie, więc z tego korzystam, także odnosząc się do pana wywiadu. Zresztą pani prezydent sama mówi, że szkoda marnować wiedzę i doświadczenie byłych prezesów (śmiech).

We wspomnianym wywiadzie został pan wymieniony jako prezes, którego mianował Allianz. Miasto miało wówczas zajmować się tylko budową stadionu.
Rzeczywiście, byłem z rozdania Allianzu, ale już Jędrzej Jędrych, o którym też mówi pani prezydent, już nie do końca. On był z zabrzańskiego rozdania politycznego. Nawiasem mówiąc, pamiętam taką sytuację z jednego z posiedzeń Rady Nadzorczej, gdy prezydent Zabrza i Paweł Dangel z Allianzu przerzucali się, czyim właściwie członkiem Rady Nadzorczej jest Jędrych. I nikt się nie chciał do tego przyznać.

Uważał się pan za prezesa niezależnego?
Tak, w ogóle uważam się za człowieka niezależnego.

Kiedy poczuł pan, że niezależność w Górniku jest niewygodna?
Dość szybko. Gdy Michael Mueller zadzwonił i powiedział, że nie powinienem mówić tego, co chcę, bo polityka korporacyjna jest inna. Wyśmiałem go, ale już czułem, że to początek końca.
ZOBACZ KONIECZNIE:
PP: GÓRNIK ZABRZE - WIGRY SUWAŁKI TRANSMISJA + ZDJĘCIA

A o pana odejściu nie decydowały kwestie finansowe? Wspomniany Mueller powiedział przecież słynne zdanie, że Allianz nie zamierza już być bankomatem klubu.
Byłem przy tej wypowiedzi. Allianz wtedy trochę pieniędzy w Górnika włożył, sporo mu pożyczył i do teraz je odzyskuje. Ale adresatem tej wypowiedzi był nie tylko Górnik, ale i miasto Zabrze. Bo plan finansowy był inny, między innymi oparty na zakończeniu budowy nowego stadionu w 2012 roku, a z tego miasto się nie wywiązało.Według prezydent Zabrza, decydujące znaczenie miała jednak podobno powódź i związane z nią wypłaty odszkodowań.
Jakaś powódź jest co roku, Allianz co roku wypłaca jakieś odszkodowania, i firma istnieje. Ta powódź z odejściem firmy z Górnika miała tyle wspólnego, co ćwierkające ptaki z tą powodzią. Po prostu zmieniła się filozofia prowadzenia tej firmy.
Wróćmy do wywiadu, do którego chciał się pan odnieść. Co pana skłoniło do reakcji?
Sam tytuł, że kto płaci, ten wymaga. Bo na ten klub płaci całe miasto, a nie tylko pani prezydent. Oraz całokształt jej wypowiedzi. Wszyscy, którzy są lub byli związani z klubem, wiedzą, w ilu miejscach mija się z prawdą, czasem pewnie świadomie, czasem może nie, a w ilu wręcz kłamie. Na przykład wtedy, gdy zaprzecza ręcznemu sterowaniu klubem. Zadziwiła mnie też ucieczka od odpowiedzi na pytanie o Zbigniewa Waśkiewicza. Brakuje informacji, jakie konsekwencje wyciągnęła wobec Tomasza Młynarczyka i innych członków Rady Nadzorczej, którzy dopuścili do takiej sytuacji, że prezes okazał się prezesem nie być. No i ten wątek, że nikt nie chciał tak naprawdę kupić klubu...

A ktoś chciał?
Na przykład firma ETL. Był w Zabrzu jej pełnomocnik, prowadził rozmowy, nie przekonał pani prezydent, więc weszli w Lechię. Wystarczy spojrzeć w tabelę, żeby zobaczyć, że Lechia źle na tym nie wyszła. Zbyszek Waśkiewicz też potwierdzi, że była konkretna osoba z ofertą na kupno klubu, ale nie mam upoważnienia, żeby ujawniać personalia. W tym roku też pojawiło się dwóch bardzo zainteresowanych ludzi, jeden z nich tuż po spadku i związany z Zabrzem, ale również usłyszeli „nie”. Dlatego chciałbym usłyszeć, jakie konkretne warunki musi spełnić potencjalny współwłaściciel klubu, żeby nim zostać. Bo żeby była jasność, nie mam nic przeciwko, żeby miasto swoje udziały też miało. Myślę zresztą, że problem tkwi w pewnym rozwiązaniu systemowym i tu piłka leży też po stronie Zbigniewa Bońka i PZPN-u.

Co ma Boniek do Górnika?
Chodzi o rozwiązanie funkcjonujące na przykład w Bundeslidze. Tam nie może być jednego wielkiego właściciela klubu, akcjonariat jest rozbity na przykład na 40, 30, 20 procent i resztę. Dzięki temu, jeśli główny udziałowiec ma problemy, to pozostali są w stanie zapewnić klubowi przetrwanie. Gdyby PZPN wprowadził taki model u nas, to nie byłoby przypadku Wisły Kraków, nad której losem prezes związku teraz straszliwie płacze. A Zabrze wkrótce może mieć jeszcze większy problem, bo za chwilę może w tym mieście nie być kopalni, co oznacza mniejsze wpływy do budżetu i kłopoty między innymi z finansowaniem klubu, spłacaniem jego obligacji i kredytu za stadion.

Słucham i się zastanawiam, czy pana reakcja na wywiad prezydent to nie element kampanii politycznej?
Słyszałem takie plotki, ale jasno mówię, że w najbliższych wyborach nie będę - jeszcze - startował na prezydenta Zabrza. Po pierwsze dlatego, że jestem tarnogórzaninem i jest mi z tym dobrze, a po drugie, jestem za młody i mam ciekawsze rzeczy do roboty. Może na starość przyjdzie czas na politykę.

W tych „ciekawszych rzeczach” mieści się chodzenie na mecze Górnika?
Ciągnie mnie bardzo, ale nie chodzę, żeby nie wspierać finansowo-politycznego quasi-prywatnego interesu pani prezydent. Ale z zainteresowaniem śledzę, co się w tym klubie dzieje i co o tym sądzą kibice, a od dziecka jestem jednym z nich.

Wywiad z prezydent Zabrza, Małgorzatą Mańką-Szulik, znajdziecie TUTAJ

Nie widział więc pan żółtych kartek pokazywanych z trybun w sobotę?
Słyszałem o nich. Generalnie postulaty kibiców uważam za słuszne. Oni też widzą, że - parafrazując stare komunistyczne powiedzenie - za rządów pani Mańki-Szulik Górnik stanął nad przepaścią i potem zrobił duży krok naprzód. Klub jest w pierwszej lidze, nie ma żadnego sponsora, ma niedokończony stadion i konflikt z kibicami. Wbrew temu, co mówi się w samym klubie, nie działa też profesjonalne szkolenie młodzieży. Ba, nie ma nawet rzecznika prasowego. Są tylko rzesze takich durnych kibiców jak ja, którzy wierzą, że jeszcze kiedyś będzie dobrze. Bo dla nas Górnik jest albo wielki, albo nie ma go wcale. A przecież w 2007 roku startował z tego samego, a nawet wyższego pułapu niż Legia. Tam było ITI, u nas Allianz, tam pomysł budowy stadionu, u nas już plany inwestycji. I w jakich teraz jesteśmy miejscach? Czy to tylko dlatego, że Górnik jest miejski, a Legia prywatna? A może problem tkwi jednak w umiejętności zarządzania? Chociaż patrząc statystycznie, proszę pokazać miejski klub, który odniósł sukces. Śląsk Wrocław za Solorza zdobył tytuł mistrzowski, teraz balansuje na krawędzi, Podbeskidzie i Górnik spadły, Piast zaczyna mieć poważne problemy, Koronie co chwilę zagląda w oczy widmo upadku. I tak można wyliczać bez końca. Moim zdaniem, z tego też wynika, że dopóki prezydent nie wypuści Górnika z rąk, to klub nie wydobędzie się z obecnej zapaści.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Łukasz Mazur, były prezes Górnika Zabrze: Prezydent mija się z prawdą. Byli chętni na zakup klubu! - Dziennik Zachodni