W sobotni wieczór w Bielsku-Białej temperatura spadła do minus jedenastu stopni, dlatego wzorem kilku innych klubów Podbeskidzie uraczyło swoich fanów darmową, gorącą herbatą. Nie zachęciło to jednak wielu z nich do przyjścia na stadion (oficjalnie wejściówki zakupiło 3357 osób, w rzeczywistości na trybunach pojawiło się znacznie mniej widzów). Zwłaszcza, że ciepły napój można było spożyć w domowym zaciszu, oglądając transmisję ze stadionu w telewizji.
Kibiców na trybunach i przed telewizorami nie rozgrzali piłkarze, bo pojedynek dwunastej z piętnastą drużyną pierwszej ligi stał na niskim poziomie. Bielszczanie mieli przewagę, ale brakowało im pomysłu na skuteczne wykończenie akcji. W ataku Górale musieli sobie radzić bez swojego najlepszego strzelca Pawła Tomczyka, który doznał kontuzji tuż przed wiosenną inauguracją. Jedynym jasnym punktem w zespole gospodarzy był Gruzin Guga Palavandishvili, który imponował walecznością i świetnym przeglądem pola. - Z determinacją pracowaliśmy w obronie i ciężko było Podbeskidziu stworzyć klarowną sytuację - podkreślał trener gości Kamil Kiereś.
Warto odnotować, że w drugiej połowie na murawie pojawił się Damian Chmiel, który przez prawie rok leczył kontuzję, a po raz ostatni zagrał w marcu ubiegłego roku w meczu ze... Stomilem. Z boiska bardzo długo wiało nudą, a wszystko, co ciekawe, wydarzyło się w ostatnich sześciu minutach. Najpierw po zamieszaniu w polu karnym olsztynian sędzia podyktował rzut karny dla Górali. Sebastian Jarzębak dopatrzył się zagrania ręką Wiktora Biedrzyckiego, choć powtórki pokazały, że piłka uderzyła go w ramię. Mimo protestów piłkarzy Stomilu arbiter nie zmienił zdania, a jedenastkę wykorzystał Valerijs Sabala.
Do drugiej połowy sędzia doliczył aż pięć minut, a w ostatniej goście wykonywali rzut wolny, po którym byliśmy świadkami równie dużej kontrowersji. Kamil Wiktorski dotknął piłki ręką, ale tym razem Jarzębak nie użył gwizdka. Jak pokazały telewizyjne powtórki, powinien był to zrobić. - Brakuje mi słów, zostaliśmy ewidentnie oszukani. Zasłużyliśmy tutaj na remis - mówił po spotkaniu zdenerwowany trener Kiereś. Wściekli również byli jego piłkarze, którzy w Bielsku-Białej zostawili po sobie pamiątkę, niszcząc drzwi szatni gości.
Gospodarze nie ukrywali za to radości z faktu, że uśmiechnęło się do nich szczęście. - Pierwsze mecze bywają nerwowe, bez wyrazu. To był ciężki mecz, dlatego bardzo cieszymy się ze zwycięstwa - podsumował trener Adam Nocoń. Za tydzień jego drużyna będzie miała jednak znacznie trudniejsze zadanie, bo w Beskidy przyjedzie lider pierwszej ligi, Chojniczanka Chojnice.
Podbeskidzie Bielsko-Biała 1-0 Stomil Olsztyn
Valerijs Sabala 90' (k.)
Podbeskidzie: Rafał Leszczyński - Filip Modelski, Mavroudis Bougaidis, Mariusz Malec, Paweł Oleksy - Miłosz Kozak (78' Damian Chmiel), Guga Palavandishvili (90' Kamil Wiktorski), Adrian Rakowski, Dimitar Iliev (66' Kacper Kostorz), Łukasz Sierpina - Valerijs Sabala.
Trener: Adam Nocoń
Stomil: Michał Leszczyński - Janusz Bucholc, Paweł Baranowski, Tomasz Wełnicki, Jakub Mosakowski (90' Remigiusz Szywacz) - Marcel Ziemann, Wiktor Biedrzycki, Paweł Głowacki (74' Tomasz Zahorski), Grzegorz Lech (79' Daniel Ramirez), Piotr Głowacki - Artur Siemaszko.
Trener: Kamil Kiereś
żółte kartki: Palavandishvili - Biedrzycki, Lech, Paweł Głowacki.
widzów: 3357
Oglądaj Sportowy Magazyn DZ Kibic i naszą sportową zapowiedź weekendu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?