Ruch po raz drugi pojechał do Olsztyna, bo w pierwotnym terminie 10 marca mecz został odwołany z powodu złego stanu boiska. Zgodnie z regulaminem Stomil zapłacił za nocleg Niebieskich w swoim mieście, ma im także zwrócić koszty przejazdu ze Śląska.
Stomil - Ruch świetny początek gospodarzy
Spotkanie dwóch ostatnich drużyn tabeli lepiej rozpoczęli gospodarze. Stomil objął prowadzenie w 9 min. w czym spory udział mieli chorzowianie. Jeden z obrońców gości próbując wybić piłkę nabił w polu karnym kapitana olsztynian Grzegorza Lecha. Futbolówka odbiła się jeszcze od Mateusza Zawala i wpadła do siatki.
Gospodarze, którzy w sobotę wygrali pierwszy mecz w tym roku, poszli za ciosem i po 22 minutach prowadzili już 2:0. Po centrze z rzutu rożnego precyzyjnym strzałem głową popisał się Adrian Karankiewicz, a piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki.
Stomil był w I połowie zespołem lepszym, a okazje do podwyższenia wyniku mieli jeszcze Tomasz Zając oraz Piotr Głowacki, ale po ich strzałach piłka o centymetry mijała bramkę Ruchu. Tuż przed przerwą chorzowianie przeprowadzili błyskawiczną kontrę. Zaczął ją Mello, który podał na lewo do Kamila Słomy. Ten wypuścił w bój Mateusza Hołownię, a piłkę do bramki skierował Miłosz Przybecki.
Stomil - Ruch szczęśliwe wyrównanie Niebieskich
Gol do szatni wlał trochę nadziei w serca Niebieskich wierzących w to, że po przerwie są w stanie odmienić losy rywalizacji. Okazało się, że sprzyja im też szczęście. Stomil był bliski strzelenia trzeciego gola. Artur Siemaszko położył już na ziemi bramkarza Libora Hrdlickę i wycofał piłkę do nadbiegających kolegów, ale obrońcy Ruchu zdołali wybić piłkę zmierzającą do pustej bramki.
Chwilę później chorzowianie doprowadzili do wyrównania, a gol padł w jeszcze bardziej kuriozalnej sytuacji niż pierwsza bramka dla Stomilu. Bramkarz gospodarzy przed polem karnym trafił piłką w Mateusza Majewskiego i odbita od napastnika gości wpadła do siatki.
W końcówce goście atakowali starając się zdobyć zwycięską bramkę. Uderzenia Majewskiego i Przybeckiego nie stanowiły jednak większego zagrożenia dla bramkarza Stomilu. Jeszcze lepszą okazję miał w doliczonym czasie gry Paweł Wojciechowski, ale strzelił fatalnie.
Stomil Olsztyn – Ruch Chorzów 2:2 (2:1)
Bramki 1:0 Mateusz Zawal (9-samobój), 2:0 Adrian Karankiewicz (22), 2:1 Miłosz Przybecki (45), 2:2 Mateusz Majewski (65)
Sędziował Dominik Sulikowski (Gdańsk)
Widzów 2573
Żółte kartki Karankiewicz, Sołowiej (Stomil) - Słoma (Ruch)
Stomil Leszczyński - Kuban, Baranowski, Sołowiej, Szywacz – Zając (57. Ziemann), Stromecki (83. Biedrzycki), Karankiewicz, Lech (73. Ramirez), Piotr Głowacki - Siemaszko.
Ruch Hrdlicka - Kowalski, Marković, Kowalczyk, Hołownia - Przybecki, Zawal (76. Bogusz), Urbańczyk, Mello (71. Wojciechowski), Słoma - Majewski (90+1 Balicki).
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Magazyn sportowy Dziennika Zachodniego KIBIC
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?