W Płocku Ruch Chorzów rozpoczął batalię o utrzymanie w Ekstraklasie pod wodzą debiutującego na ławce trenerskiej Krzysztofa Warzychy. Pierwszy z siedmiu „finałów”, jak Niebiescy mówią o decydujących kolejkach sezonu, wypadł nie najgorzej. Ruch wrócił do domu z jednym punktem, choć nieco bliżej zwycięstwa byli gospodarze.
W pierwszej połowie kibice nie obejrzeli bramek, ale z obu stron nie brakowało sytuacji podbramkowych. W szeregach gości nieźle radził sobie Bartosz Nowak, którego uderzenie w 11. minucie nieznacznie minęło bramkę Mateusza Kryczki. Swoją szansę miał też Miłosz Przybecki – tym razem uniknął tak spektakularnego pudła jak kilka tygodni temu w Kielcach, ale po bardzo dobrym podaniu od Łukasza Monety znalazł się w dobrej pozycji strzeleckiej w polu karnym. Uderzył obok słupka.
Do głosu dochodzili również gospodarze, którzy najbliżej gola byli w 29. minucie, gdy Jose Kante trafił w słupek. Podopieczni Marcina Kaczmarka przystępowali do meczu z nieco mniejszą presją niż chorzowianie – po podziale punktów beniaminek z Mazowsza miał nad Ruchem pięć punktów przewagi.
Wisła nie zamierzała jednak jej stracić i niespełna pięć minut po przerwie objęła prowadzenie. To wtedy swoją pierwszą niefortunną interwencję zaliczył Martin Konczkowski, który po zagraniu Giorgiego Merebaszwilego dotknął piłkę ręką. Tak jak tydzień wcześniej w ostatniej minucie meczu z Arką w Gdyni, do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Kante i pewnym strzałem dał płocczanom prowadzenie.
Niebiescy walczyli z gospodarzami jak równy z równym, a impulsu do skuteczniejszej gry starał im się dodać trener Warzycha, wpuszczając na boisko Jakuba Araka. Rezerwowy napastnik Ruchu potrzebował zaledwie kwadransa, by strzelić gola na wagę wyrównania. W ważnym momencie w rolę rozgrywającego wcielił się… Rafał Grodzicki, który zapędził się z piłką środkiem boiska, dostarczył ją Arakowi, a ten uderzeniem tuż przy słupku nie dał szans Kryczce.
Chorzowianie jeszcze nie zdążyli się nacieszyć golem, a znów musieli przeżywać ogromny stres po kolejnym błędzie Konczkowskiego. Prawy obrońca Ruchu ponownie zagrał piłkę ręką w polu karnym, a sędzia Paweł Raczkowski po raz drugi tego popołudnia podyktował rzut karny. Z niewiadomych jednak przyczyn do strzału nie podszedł jednak Kante, a Merebaszwili. Gruzin z jedenastu metrów nie zdołał pokonać Libora Hrdlicki i zaprzepaścił idealną szansę na zdobycie zwycięskiego gola.
Ten nie padł – ani do jednej, ani do drugiej bramki. Krzysztof Warzycha przywitał się więc z Ekstraklasą wyjazdowym remisem. Zdobyty punkt czy stracone dwa? To okaże się dopiero po ostatniej kolejce sezonu.
Wisła Płock 1-1 Ruch Chorzów
José Kanté 50' (k.) - Jakub Arak 75'
Wisła P.: Mateusz Kryczka - Cezary Stefańczyk, Przemysław Szymiński, Damian Byrtek, Kamil Sylwestrzak - Dominik Kun (62' Arkadiusz Reca), Dominik Furman, Maksymilian Rogalski (79' Dimityr Ilijew), José Kanté, Giorgi Merebaszwili - Mateusz Piątkowski (55' Piotr Wlazło).
Ruch: Libor Hrdlička - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Michał Helik, Michał Koj (68' Michał Walski) - Miłosz Przybecki (90' Miłosz Trojak), Łukasz Surma, Marcin Kowalczyk, Bartosz Nowak, Łukasz Moneta - Jarosław Niezgoda (59' Jakub Arak).
żółte kartki: Kun - Surma, Grodzicki.
sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).
widzów: 3413
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?