Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Płachta: MŚ w Katowicach na zawsze pozostaną w mojej pamięci

Jacek Sroka
Jacek Sroka
Trener Jacek Płachta na ostatnim treningu kadry przed MŚ w Spodku fot. karina trojok / polska press
Trener Jacek Płachta na ostatnim treningu kadry przed MŚ w Spodku fot. karina trojok / polska press brak
W sobotę w Spodku rozpoczynają się mistrzostwa świata Dywizji 1A w hokeju. Reprezentację Polski prowadzi Jacek Płachta. - Nie mogę obiecać awansu. Mogę za to obiecać kibicom, że w każdym meczu będziemy walczyć i potwierdzać, że drużyna robi stałe postępy - powiedział selekcjoner biało-czerwonych.

Dziesięć razy grał pan w mistrzostwach świata jako zawodnik. Które z nich zapamiętał pan szczególnie?

Na pewno dwa turnieje, które rozegrywane były w Spodku w 1997 i 2000 roku. Pochodzę z Katowic, więc występ w mistrzostwach świata we własnym mieście to było duże przeżycie. Grałem praktycznie w domu, na trybunach były komplety widzów, więc takie chwile pozostają na zawsze w pamięci. Oczywiście doskonale pamiętam też MŚ we Francji w 2001 roku, na których ostatni raz wywalczyliśmy awans do światowej elity.

Teraz po blisko 20 latach znów pojawi się pan z reprezentacją Polski na MŚ w Spodku, ale w nowej roli - nie zawodnika, a selekcjonera kadry.

Ale ten czas leci. Kibiców mogę zapewnić, że jesteśmy do tego turnieju dobrze przygotowani. Każdy z nas już czeka na ten pierwszy mecz z Włochami, chciałby wyjść na lód i zagrać o punkty. Na zgrupowaniu w Katowicach jesteśmy już kilkanaście dni i wyraźnie czuć tutaj te mistrzostwa. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że fani na nas liczą, bo gramy u siebie i ciąży na kadrze spora presja, ale to też jest nieodłączna część sportu. Musimy sobie po prostu z nią poradzić.

Do samego końca trzyma pan skład kadry na ten turniej w tajemnicy. Dlaczego?

Codziennie ze swoim sztabem analizuję postawę zawodników na treningach. Zastanawiamy się, czy powołać na turniej 7 obrońców i 13 napastników, czy może mieć cztery pełne piątki, czyli 8 obrońców i 12 napastników. Na pewno nie będzie łatwo odesłać do domu graczy, którzy przeszli z nami cały cykl przygotowań, ale miejsc w kadrze na ten turniej jest tylko 22.

Jaki będzie najtrudniejszy mecz w tych MŚ?

Myślę, że ten pierwszy z Włochami. Na trybunach będzie mnóstwo kibiców, bo na sobotni pojedynek sprzedano już komplet biletów, i wszyscy oczekują od nas, że pokonamy ekipę Italii. Chcielibyśmy dobrze wejść w ten turniej i wygrać z Włochami. Zarówno ja jak i zawodnicy wierzymy, że jest to możliwe, ale też doskonale pamiętamy, że przed rokiem w Krakowie nam się to nie udało. Analizowaliśmy ich ostatni sparing z Austriakami i wiemy, że w Spodku czeka nas ciężkie zadanie.

Kolejnym rywalem będa Koreańczycy, z którymi ostatni sparing wygraliśmy w sobotę 3:0.

Nie znaczy to jednak wcale, że możemy ich zlekceważyć. Dwa ostatnie spotkania z Koreą w małej hali Spodka i wcześniej w turnieju EIHC w Janowie wygraliśmy, ale ułożyły się one po naszej myśli, bo szybko obejmowaliśmy w nich prowadzenie. Podobnie będziemy podchodzić do rywalizacji z Japończykami, z którymi przed rokiem w MŚ w Krakowie wygraliśmy 2:0.

Za faworytów turnieju w Katowicach uchodzą spadkowicze z elity, czyli Austria i Słowenia. Zgadza się pan z tą opinią?

Na pewno to nie był przypadek, że te zespoły grały w elicie, a dwa lata temu wystąpiły na igrzyskach w Soczi. Austriacy i Słoweńcy mają mocne drużyny. Generalnie uważam, że turniej w Katowicach będzie znacznie cięższy niż ten przed rokiem w Krakowie, bo będzie znacznie bardziej wyrównany. W każdym dniu rywalizacji mogą być jakieś niespodzianki, dlatego nie chcemy za daleko wybiegać w przyszłość, wskazywać faworytów i kandydatów do spadku, ale skupić się na każdym najbliższym spotkaniu.

O co będzie grała Polska w tych mistrzostwach? Otwarta deklaracja, że walczymy o awans, przynajmniej z pana ust, do tej pory nie padła...

Z tego co słyszę w innych drużynach też takie słowa nie padają. Mogę powiedzieć, że każdy mecz chcemy w tym turnieju wygrać, bo zawsze wychodzimy na lód z wiarą w zwycięstwo, ale przecież nikt nie zagwarantuje, że zdobędziemy tu komplet punktów. Doskonale zdajemy też sobie sprawę z kim gramy. Analizujemy taktykę rywala, lecz przede wszystkim skupiamy się na własnej grze, bo to jest nasz klucz do sukcesu. Musimy w Katowicach grać swój hokej i jeżeli tak się stanie, to będzie dobrze.

W 2001 r. poczuł pan smak awansu do światowej elity jako zawodnik. Nie chciałby przejść do historii jako trener, który wprowadzi tam kadrę?

Każdy ma takie marzenia. Bardzo chciałbym je zrealizować, ale nie mogę tego awansu obiecać. Mogę za to obiecać kibicom, że w każdym meczu będziemy walczyć i potwierdzać, że drużyna robi stałe postępy.

Kiedy ponad 30 lat temu zaczynał pan treningi na nie istniejącym już legendarnym katowickim Torkacie wierzył pan, że kiedyś poprowadzi w swoim mieście reprezentację Polski w MŚ?

Aż tak daleko w przyszłość nie wybiegałem, ale o tym, że po zakończeniu kariery zostanę trenerem myślałem od dawna i przygotowywałem sie do tej roli. Wiem co nas w tym turnieju czeka. Jeżeli my zagramy w nim na 100 procent, na lodzie damy z siebie wszystko, to kibice natychmiast to poczują i nie będzie w Spodku żadnego problemu z dopingiem. Na Śląsku fani znają się na hokeju i wierzę, że będą nas z trybun wspierać w każdym meczu przez 60 minut, a jak będzie trzeba to nawet przez 65.

Jacek Płachta

Urodzony 18 maja 1969 r. w Chorzowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!