Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Antoni Piechniczek: Z historii Śląska nie da się wymazać tego stadionu ROZMOWA

Jacek Sroka
Antoni Piechniczek wychował się niedaleko Stadionu Śląskiego, a później jako trener świętował na tym obiekcie awans do piłkarskich MŚ.
Antoni Piechniczek wychował się niedaleko Stadionu Śląskiego, a później jako trener świętował na tym obiekcie awans do piłkarskich MŚ. Materiały prasowe/ Sławomir Mielnik
Były selekcjoner w Chorzowie najbardziej ceni swój mecz z NRD.

Czy mieszkańcom naszego regionu potrzebny jest w ogóle Stadion Śląski?
Dla mnie ten stadion to jest jeden z ważniejszych symboli Śląska. Gdyby potraktować wszystkie areny widowiskowe w naszym regionie typu teatry, kina, muzea, opery czy hale sportowe jako całość, to żadna z tych aren nie gościła u siebie tylu gwiazd, najwybitniejszych przedstawicieli w swoich dziedzinach, jak Stadion Śląski. Gościli tu niemal wszyscy najwybitniejsi piłkarze świata, począwszy od Ja-szyna, Di Stefano czy Pele, przez Beckenbauera, Cruyffa i Rummenige - po Beckhama, Szewczenkę oraz Cristiano Ronaldo. Już nie wspomnę o największych gwiazdach trenerskich, które przyjeżdżały tu ze swoimi drużynami. To właśnie tu największe sukcesy na europejskiej arenie odnosił wielki Górnik Zabrze. To było także miejsce spotkań mieszkańców całej aglomeracji śląskiej, chociażby przy okazji bardzo popularnych dawniej ligowych dwumeczów drużyn z naszego regionu. Miejscem kultu religijnego na Śląsku są Piekary, ale miejscem kultu sportowego był zawsze Stadion Śląski, bo przecież to właśnie na tym obiekcie Szczakiel zdobył mistrzostwo świata na żużlu. Z historii Śląska ostatnich 60 lat nie sposób wymazać Stadionu Śląskiego, tyle ważnych rzeczy się tu działo.

Jakie jest pana pierwsze wspomnienie związane z tym obiektem?
Po raz pierwszy trafiłem na Stadion Śląski, a właściwie na jego budowę, jeszcze jako uczeń. Zabrano nas całą klasą do parku, żebyśmy na usypywanym właśnie wale pod trybuny przerzucili tych parę symbolicznych łopat ziemi. Pierwszym meczem, na którym byłem na widowni, był ten słynny pojedynek ze Związkiem Radzieckim, który wszyscy pamiętamy ze względu na dwie bramki Gerarda Cieślika. Na meczu otwarcia z NRD nie byłem, bo rozgrywany był w lipcu i akurat wyjechałem jako dzieciak na kolonie, a o tym, że pierwszy gol na tym obiekcie był samobójem, dowiedziałem się z relacji radiowej. W 1960 r. po raz pierwszy zagrałem natomiast na Stadionie Śląskim, bo przed meczem reprezentacji Śląska z kadrą jednego z brazylijskich stanów rozegrano finał mistrzostw Polski juniorów, w którym Zryw Chorzów, czyli słynna szkółka profesora Murgota ograła Gwardię Warszawa 5:0, a ja byłem autorem dwóch bramek: drugiej i piątej. Ten mecz oglądało jakieś 30-40 tys. ludzi, a poza mną w Zrywie grali tacy piłkarze jak Szołtysik, Banaś, Janduda czy Michajłow.

Mówiłem: Panowie, możecie grać na każdym stadionie pod warunkiem, że będzie to Śląski

Piechniczek na Śląskim bardziej jednak kojarzy się wszystkim z sukcesami odnoszonymi tutaj przez pana w roli selekcjonera reprezentacji Polski.
Dla mnie osobiście najważniejszym meczem był ten wygrany z NRD 1:0 po bramce Buncola. Gdyby nie ten pojedynek, to Polska pewnie by nie zagrała w mistrzostwach świata w Hiszpanii. Od tego zwycięstwa zaczęto na moją reprezentację trochę inaczej patrzeć i to w Chorzowie zaczęła się droga, która zaprowadziła nas do trzeciego miejsca w mundialu. Trudno też oczywiście nie pamiętać spotkania, dzięki któremu awansowaliśmy do kolejnych finałów MŚ. To właśnie bezbramkowy remis z Belgią w Chorzowie dał nam przepustkę do mundialu w Meksyku. To był zawsze szczęśliwy obiekt dla reprezentacji Polski i w czasach, gdy ja prowadziłem kadrę, zawsze w żartach powtarzałem moim piłkarzom: - Panowie możecie grać na każdym stadionie w Polsce, pod warunkiem, że będzie to Stadion Śląski.

Jaka przyszłość czeka Stadion Śląski po zaplanowanym na ten rok oddaniu obiektu do użytku?
To co było wcześniej, to już nie wróci i jeśli chodzi o mecze reprezentacji, Stadion Śląski raczej będzie przegrywał rywalizację ze Stadionem Narodowym. W Warszawie mamy obiekt typowo piłkarski, natomiast u nas jest obiekt wielofunkcyjny. Oczywiście kadra będzie jeszcze od czasu do czasu grała w Chorzowie, ale raczej będą to spotkania towarzyskie. Widzę natomiast przed nim dużą przyszłość jako areny lekkoatletycznej. Powstaje w Chorzowie nowoczesna bieżnia i myślę, że to dobrze, że na rzecz lekkiej atletyki zrezygnowano z toru żużlowego. Zawody takiej Diamentowej Ligi, gdyby w przyszłości udało się je w Chorzowie zorganizować, z pewnością byłyby wielkim wydarzeniem.

Czytaj również: Stadion Śląski - krajobrazy emocji

Zobacz Stadion Śląski na zdjęciach 360 stopni. Kliknij w przycisk PLAY i przeglądaj zdjęcia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Antoni Piechniczek: Z historii Śląska nie da się wymazać tego stadionu ROZMOWA - Dziennik Zachodni