MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Strach się śmiać. Recenzja filmu Wizyta

Michał Nowak
Michał Nowak
Wizyta: M. Night Shyamalan przypomina, że potrafi jeszcze zaskakiwać
Wizyta: M. Night Shyamalan przypomina, że potrafi jeszcze zaskakiwać Universal Pictures
Po spektakularnej klęsce ostatnich filmów M. Night Shyamalana - zarówno pod względem artystycznym jak i finansowym - reżyser potrzebował silnej karty przetargowej, by na nowo wkupić się w łaski widzów. I chociaż jest to zaskakujące, kiedy wszyscy postawili na nim kreskę, Shyamalan przypomniał o sobie w możliwie najlepszym stylu. „Wizyta” nie jest jednak tym, czego się spodziewacie. Oczekując rasowego horroru, możecie poczuć się mocno rozczarowani.

RECENZJA FILMU WIZYTA

Po nakręconych za setki milionów dolarów klapach, jakimi były „1000 lat po ziemi” i „Ostatni Władca Wiatru”, Shyamalan mógł zapomnieć, że otrzyma kolejną szansę na roztrwonienie wielkich pieniędzy i zmarnowanie talentu znanych aktorów. Dlatego „Wizyta” powstała za jedyne 5 mln dolarów, stając się najtańszym filmem w całym dorobku reżysera. Ostatecznie wyszło to na dobre.

Twórca „Szóstego zmysłu” zawarł w swoim dziele elementy horroru, ale też komedii i dramatu rodzinnego. Rodzeństwo nastolatków, Becca i Tyler (w tych rolach Olivia Dejonge i rozbrajający Ed Oxenbould) składa wizytę dziadkom, których nigdy dotąd nie widzieli. Tymczasem ich matka, która po odejściu męża samotnie wychowuje dzieci, próbuje poukładać życie na nowo u boku nowego partnera.

Rodzeństwo szybko odkrywa, że z dziadkami dzieje się coś niedobrego. Widzowie zaś odkrywają te tajemnice razem z bohaterami, obserwując akcję z perspektywy kamer, którymi Becca i Tyler filmują swój pobyt na farmie (tak, wzorem najnowszych trendów, jest to kolejny film z gatunku „found footage”).

Dawniej Shyamalan, wzorem Alfreda Hitchcocka, pojawiał się w swoich filmach w małych rolach. Dzisiaj już tego nie robi, ale mistrzem suspensu nadal musi się inspirować, bo budowanie napięcia wychodzi mu wzorowo.

Jak się okazuje, dziadkowie Tylera i Becci cierpią na rzadki rodzaj demencji. Objawia się ona szczególnie w nocy. Drapanie pazurami po ścianach czy bieganie z nożem w ręce, to tylko niektóre objawy tej choroby. Jak przystało na dreszczowiec, szczególny niepokój można odczuć w scenach nocnych, albo kiedy bohaterowie zapuszczają się z kamerą w miejsca, do których wchodzić nie powinni. Brawurowa odegrana rola babci (przerażająca Deanna Dunagan) na długo pozostaje w pamięci.

Shyamalan straszy, ale też bawi się przy tym doskonale. Liczne sceny komediowe są dla niego kontrapunktem dla scen grozy i skutecznie rozładowują napięcie. Wystarczy wspomnieć, że 13-letni Tyler jest domorosłym raperem, dla którego powodem do dumy jest ponad 300 odsłon utworu, który zamieścił w internecie. W filmie zresztą niejednokrotnie otrzymujemy próbki talentu Tylera, które za każdym razem powalają na łopatki. Ale Shyamalan idzie dalej w graniu na naszych emocjach. Momentami wywołuje u widza dyskomfort, wyciągając na światło dzienne bolączki i kompleksy młodych bohaterów, którym przyszło żyć w rozbitej rodzinie.

Właśnie ta rozpiętość gatunkowa „Wizyty” powoduje, że jej odbiór może być różny. Wymieszanie stylów i konwencji niekoniecznie musi się podobać widzowi, ale przyznać trzeba, że dzięki temu film Shyamalana trudno zaszufladkować. Jest to obraz dla tych, których nie odstrasza wizja, że horror i komedia mogą iść w parze.

STREFA EKRANU JEST TEŻ NA FACEBOOKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo