RECENZJA FILMU WIZYTA
Po nakręconych za setki milionów dolarów klapach, jakimi były „1000 lat po ziemi” i „Ostatni Władca Wiatru”, Shyamalan mógł zapomnieć, że otrzyma kolejną szansę na roztrwonienie wielkich pieniędzy i zmarnowanie talentu znanych aktorów. Dlatego „Wizyta” powstała za jedyne 5 mln dolarów, stając się najtańszym filmem w całym dorobku reżysera. Ostatecznie wyszło to na dobre.
Twórca „Szóstego zmysłu” zawarł w swoim dziele elementy horroru, ale też komedii i dramatu rodzinnego. Rodzeństwo nastolatków, Becca i Tyler (w tych rolach Olivia Dejonge i rozbrajający Ed Oxenbould) składa wizytę dziadkom, których nigdy dotąd nie widzieli. Tymczasem ich matka, która po odejściu męża samotnie wychowuje dzieci, próbuje poukładać życie na nowo u boku nowego partnera.
Rodzeństwo szybko odkrywa, że z dziadkami dzieje się coś niedobrego. Widzowie zaś odkrywają te tajemnice razem z bohaterami, obserwując akcję z perspektywy kamer, którymi Becca i Tyler filmują swój pobyt na farmie (tak, wzorem najnowszych trendów, jest to kolejny film z gatunku „found footage”).
Dawniej Shyamalan, wzorem Alfreda Hitchcocka, pojawiał się w swoich filmach w małych rolach. Dzisiaj już tego nie robi, ale mistrzem suspensu nadal musi się inspirować, bo budowanie napięcia wychodzi mu wzorowo.
Jak się okazuje, dziadkowie Tylera i Becci cierpią na rzadki rodzaj demencji. Objawia się ona szczególnie w nocy. Drapanie pazurami po ścianach czy bieganie z nożem w ręce, to tylko niektóre objawy tej choroby. Jak przystało na dreszczowiec, szczególny niepokój można odczuć w scenach nocnych, albo kiedy bohaterowie zapuszczają się z kamerą w miejsca, do których wchodzić nie powinni. Brawurowa odegrana rola babci (przerażająca Deanna Dunagan) na długo pozostaje w pamięci.
Shyamalan straszy, ale też bawi się przy tym doskonale. Liczne sceny komediowe są dla niego kontrapunktem dla scen grozy i skutecznie rozładowują napięcie. Wystarczy wspomnieć, że 13-letni Tyler jest domorosłym raperem, dla którego powodem do dumy jest ponad 300 odsłon utworu, który zamieścił w internecie. W filmie zresztą niejednokrotnie otrzymujemy próbki talentu Tylera, które za każdym razem powalają na łopatki. Ale Shyamalan idzie dalej w graniu na naszych emocjach. Momentami wywołuje u widza dyskomfort, wyciągając na światło dzienne bolączki i kompleksy młodych bohaterów, którym przyszło żyć w rozbitej rodzinie.
Właśnie ta rozpiętość gatunkowa „Wizyty” powoduje, że jej odbiór może być różny. Wymieszanie stylów i konwencji niekoniecznie musi się podobać widzowi, ale przyznać trzeba, że dzięki temu film Shyamalana trudno zaszufladkować. Jest to obraz dla tych, których nie odstrasza wizja, że horror i komedia mogą iść w parze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?