Ale żadnego skoku nie było, bo nowych przepisów egzekwować się nie da. Minister Spraw Wewnętrznych dopiero wczoraj podpisał rozporządzenie, które umożliwia w praktyce stosowanie takich kar. Nie znaczy to jednak, że dał strażom miejskim kij na opornych. To samo rozporządzenie musi jeszcze podpisać nowy minister sprawiedliwości. A potem przepis i tak będzie czekał na publikację i dopiero od niej zacznie się liczyć 7 dni, po których wejdzie w życie. Dlatego stragany na ulicach jak stały, tak stoją. Przekonaliśmy się o tym wczoraj, sprawdzając, jaka jest sytuacja na ulicach i skwerach największych miast województwa: Katowic, Sosnowca czy Częstochowy.
- Czekamy na to rozporządzenie - przyznaje Artur Kucharski, rzecznik Straży Miejskiej w Częstochowie. I dodaje, że jego koledzy na razie będą ograniczać się do pouczania dzikich handlarzy.
Krzysztof Król, odpowiednik Kucharskiego w katowickiej straży miejskiej, w pouczenia nie wierzy. Z doświadczenia wie, że ani one, ani mandaty żadnego "handlowca" z ulicy nie wykurzą. Bo jedyne, czego się oni obawiają naprawdę, to konfiskata towaru.
Najwięcej dzikich stoisk jest w stolicy województwa. Skarpety, majtki i chińskie zabawki, warzywa czy wielkie naklejki na ścianę można tu kupić wprost ze stoliczka choćby na reprezentacyjnej (podobno) ulicy Stawowej. Z kolei na ulicach Mickiewicza i Skargi jest aprawdziwy raj dla pasjonatów bibelotów z Chin, a specjalnością okolic wejścia na dworzec PKP przy Kościuszki są warzywa, owoce i słodkie wypieki.
Choć chyba coś się jednak zmienia... - W Zabrzu handlujący na ulicach Romowie, którzy zwykle sterczą wzdłuż ulicy 3 Maja i w okolicach estakady, chyba przestraszyli się ogłoszonej przez niektóre media krucjacie. Dziś jakoś nie rzucali mi się w oczy - zauważa pani Maria z Gliwic.
Magdalenie Ignasiak, rodowitej częstochowiance, handlarze, którzy stoją na chodniku w okolicy ryneczku na Wałach Dwernickiego, nigdy nie przeszkadzali. - Od jednej z pań zawsze kupowałam żółte róże, w żadnej kwiaciarni nie można dostać takiego odcienia. Na szczęście ona nadal handluje - cieszy się pani Magdalena.
* CZYTAJ KONIECZNIE:
Katastrofa samolotu Cirrus w Pyrzowicach. NAJNOWSZE USTALENIA, NIEZNANE FAKTY, RELACJE ŚWIADKÓW
TOP 14 poszukiwanych przestępców w woj. śląskim ZOBACZ ICH TWARZE
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Ciekawostka! Jedno z miast woj. śląskiego odbudowało swoje średniowieczne mury! [ZDJĘCIA]
Mieszkańcy kontra górnicy - wojna w Bytomiu o fedrowanie. KTO MA RACJĘ?
Nie da się jednak ukryć, że pani Magdalena jest w mniejszości. - Mam już dość ciągłego przepychania się między straganiarzami na Stawowej - złości się Grażyna Białas, która pracuje w Katowicach.
Kiedy strażnicy będą już mogli zacząć działać, w uzasadnionych sytuacjach towar nielegalnego handlarza będzie można nawet skonfiskować. Tyle że wtedy będzie potrzebne jakieś miejsce, w którym można by go przechowywać.
Piotr Krzywonos, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gliwicach przyznaje, że z tym może być problem.
- Już teraz brakuje pomieszczeń dla pracowników - mówi. Również w Bielsku Białej, gdzie działa ustawa rady miejskiej określająca zasady handlu w mieście, nowe przepisy nie wywołały wielkiego poruszenia.
- Nie mamy problemu z nielegalnymi handlarzami - uważa Mirosław Tronkowski, komendant bielskiej straży miejskiej. Tylko w Katowicach strażnicy już wiedzą, gdzie będą składować przejęty towar - m.in. w pomieszczeniach targowisk miejskich.
Od początku roku w Katowicach straż wypisała nielegalnym handlarzom kilkaset mandatów. W Bielsku-Białej było 74 mandatów, w Częstochowie 267. Tyle że handlarze najczęściej ich nie płacili, a komornik umarzał należności, ze względu na niewypłacalność karanych.
Nadal nie ma mocnych na prywatę
Plac Synagogi między ulicami Piotra Skargi i Adama Mickiewicza w Katowicach kiedyś był pusty. Dziś jest tam nieogrodzone targowisko, które szpeci ścisłe centrum miasta. A handlarze, którzy zajmują chodniki, irytują mieszkańców Katowic. Niestety urząd miasta, choć od lat walczy o zlikwidowanie targu, mimo nowych przepisów nadal jest w tej kwestii bezradny. Jak wyjaśnia Jakub Jarząbek, rzecznik prasowy UM w Katowicach, teren, na którym są handlarze, jest własnością prywatną. A nowe przepisy dotyczą wyłącznie terenów miejskich. Tymczasem mieszkańcy skarżą się nie tylko na szpetotę targu. Ich zdaniem handlarze, stojąc na chodnikach, uniemożliwiając swobodne przechodzenie do przystanków autobusowych. Więc zajmują teren miasta. Katowiczanie chcą, by miasto zaznaczyło granice między częścią prywatną a miejską i zlikwidowało handel na chodnikach. - Nie myśleliśmy o odgrodzeniu terenu. Jeśli okaże się, że handlarze zajmują teren miejski zastosujemy nowe przepisy - dodaje Jarząbek.
* CZYTAJ KONIECZNIE:
Katastrofa samolotu Cirrus w Pyrzowicach. NAJNOWSZE USTALENIA, NIEZNANE FAKTY, RELACJE ŚWIADKÓW
TOP 14 poszukiwanych przestępców w woj. śląskim ZOBACZ ICH TWARZE
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Ciekawostka! Jedno z miast woj. śląskiego odbudowało swoje średniowieczne mury! [ZDJĘCIA]
Mieszkańcy kontra górnicy - wojna w Bytomiu o fedrowanie. KTO MA RACJĘ?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?