Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gra o tron, odcinek drugi: Jon Snow powraca. Żyje, czy wciąż jest martwy [RECENZJA, SPOILERY]

Arlena Sokalska
Arlena Sokalska
"Gra o tron"
"Gra o tron" Materiały prasowe/HBO
Drugi odcinek szóstej serii "Gry o tron" nie przyniósł ostatecznej odpowiedzi na pytanie, czy Jon Snow żyje. Znacznie jednak do niej przybliżył. Czarnym charakterem serii jest niewątpliwie Ramsay Bolton, powrócił też na ekran Bran Stark. Uwaga - artykuł ujawnia przebieg drugiego odcinka (spoilery).

O ile pierwszy odcinek szóstej serii „Gry o tron” nieco rozczarowywał, to drugi zdecydowanie wypadł lepiej. Akcja toczy się wartko i pełna jest nieoczekiwanych zwrotów akcji. Przede wszystkim wraca obdarzony niezwykłymi mocami Bran Stark. Wciąż przebywa o Trójokiej Wrony, ale – już zapowiedziano, że jego pobyt, a zarazem rodzaj szkolenia - dobiega końca.

Bran z pewnością odegra ważną rolę w przyszłych wydarzeniach, przede wszystkim ze względu na dar, który pozwala mu poznawać przyszłość. Isaac Hempstead-Wright, który odtwarza rolę młodego Starka bardzo wydoroślał od czasu, gdy pożegnaliśmy go w końcówce czwartej serii. - Czy będę chodził - pytał Wronę, kiedy dotarł do jaskini. - Nie, nauczysz się latać - odparł mu wtedy starzec. Wszystko wskazuje na to, że ten czas właśnie nadchodzi.

Drugi odcinek był też popisem Tyriona Lannistera. Ten najmniej lannisterowaty z Lannisterów postanowił zmierzyć się ze smokami Daenerys, a teorie, że w rzeczywistości ma on większe powiązania z Targaryenami zdają się potwierdzać. Przy okazji – jak to nieraz już bywało – sceny z Tyrionem są najbardziej komicznymi w całym serialu. W drugim odcinku właściwie jedynymi.

Bo – jak już nas zdążyli przyzwyczaić twórcy „Gry o tron” - na ekranie krew leje się strumieniami, a trup ściele się gęsto. Ramsey Bolton w okrucieństwie prześcignął już nawet króla Joefreya, a Krwawe Gody były niczym przy jego porachunkach z własną rodziną. Zbrodnie Ramseya z pewnością szybko doczekają się memów, a to co zrobił, już kilka minut po emisji premiery drugiego odcinka zyskało w internecie określenie "Blood Baby Shower" (baby shower to przyjęcie wydawane z okazji urodzin dziecka – red). Choć z drugiej strony być może u wielu widzów nagłe i tragiczne zgony w „Grze o tron” nie wywołują już takich emocji.

Wreszcie Jon Snow. W pierwszym odcinku szóstego sezonu widzowie mieli okazję oglądać jego zwłoki. Podobnie jest w drugim. Mimo nieoczekiwanego obrotu spraw na Czarnym Zamku w końcu ktoś wpada na pomysł, by wykorzystać obecność Melisandre. Oczywiście jest to mądry, ale też i cyniczny Davos. Melisandre, jak wiemy, nie jest osobą, na którą wygląda. Jest też w poważnym kryzysie. Jak sama mówi, wszystko, w co wierzyła, okazało się fałszem. Mimo to – w swej normalnej postaci – przystępuje do próby ożywienia Jona.

Jak wiedzą wszyscy wielbiciele teorii spiskowych związanych z „Grą o tron”, Snow musiał umrzeć. Przede wszystkim dlatego, by zakończyć przysięgę Nocnej straży. „Nadchodzi noc i zaczyna się moja warta. Zakończy ją tylko śmierć” - ślubował Snow wstępując do Wron. Można więc uznać, że po ożywieniu nie będzie go ona już obowiązywać.

Teorie spiskowe na temat Jona Snowa

A że Jon jest stworzony do wyższych celów niż śmierć z rąk współbraci na Murze doskonale wiedzą wszyscy czytelnicy książek George'a R.R. Martina. Ponadto Jon najprawdopodobniej nie jest bękartem Starka, ale synem jego siostry Lyanny i Rhaegara Targaryena. O tym być może jako pierwszy będzie wiedział Bran Stark – dzięki swoim wizjom.

W każdym razie zrezygnowana i pełna niewiary we własne siły Melisandre niechętnie, bo niechętnie, ale przystępuje do rytuału ożywienia Jona Snowa. Na ile faktycznie jakikolwiek wpływ na to, co dzieje się ma potem ma właśnie Czerwona Czarownica – nie wiadomo. Duch, wilkor Jona, który czuwa przy jego zwłokach, przez cały czas rytuału spokojnie śpi. A jak wielu widzów i czytelników pamięta, Melisandre w jednej ze swoich wizji widziała Jona Snowa jako człowieka, potem wilka, a potem znów człowieka. Ostatnie słowa, jakie wypowiada Snow w końcowce piątej serii to właśnie: Duch.

”Jon osunął się na kolana. Sięgnął po rękojeść sztyletu i wyszarpnął go. Rana dymiła w zimnym nocnym powietrzu.- Duch - wyszeptał. Zalał go ból. Zadajesz cios ostrym końcem. Gdy trzeci sztylet wbił się między łopatkami, chrząknął i zwalił się twarzą w śnieg. Nie poczuł czwartego noża. Tylko zimno…”

- tak opisuje to Martin.

Ostatnie sceny drugiego odcinka pokazują jasno, że ta scena nie była przypadkowa. Gdy wszyscy zrezygnowani po nieudanych czarach Melisandre opuszczają komnatę, Duch się budzi. W tym samym momencie Jon Snow otwiera oczy.Wszystko wskazuje na to, że Jon Snow żyje. I żył przez cały czas - w ciele swego wilkora Ducha.

To twist, na jaki od roku czekali widzowie. Jednak znając przewrotność Martina i twórców serialu można oczekiwać, że w tej sprawie nic nie będzie proste. A przy okazji nie sposób nie wspomnieć, że Kit Harington grając zwłoki Jona Snowa aż przez dwa odcinki "Gry o tron", doskonale wypełnił swe aktorskie zadanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Gra o tron, odcinek drugi: Jon Snow powraca. Żyje, czy wciąż jest martwy [RECENZJA, SPOILERY] - Portal i.pl