Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będą tylko prawdziwe fotoradary. Znikną atrapy

Aldona Minorczyk-Cichy
Fot. Mikołaj Suchan
Samorządy nie będą już mogły tuczyć budżetów pieniędzmi za mandaty z fotoradarów nakładanymi przez strażników miejskich. Przed ustawieniem "suszarek" będą oni musieli uzyskać aprobatę policji.

Radary wyjdą więc z krzaków. Będą musiały być dobrze widoczne i oznakowane. Znikną też ich atrapy. Kierowców za wykroczenia zarejestrowane przez fotoradary będzie karać Inspekcja Transportu Drogowego.

403 osoby zginęły na naszych drogach rok temu. To o 51 mniej niż w 2008 r. Więcej kierowców przyłapano na jeździe po pijanemu - 15590

- To odpowiedź na nasze postulaty. Cieszymy się z tych zmian - mówi Marek Niemiec ze Społecznego Komitetu Obrony Kierowców w Pszczynie.

Nowelizacja prawa o ruchu drogowym, która te zmiany przewiduje, trafiła właśnie do drugiego czytania w Sejmie. W życie ma szanse wejść na początku przyszłego roku. Ukróci praktyki, przeciwko którym protestowali m.in. kierowcy z 50-tysięcznej gminy Pszczyna, gdzie od marca do sierpnia strażnicy miejscy zrobili 15 tys. zdjęć przekraczającym obowiązującą prędkość! Pojawiły się podejrzenia o nieprawidłowości, bo obsługę radarów samorząd za pośrednictwem straży zlecił prywatnej firmie. Od każdego mandatu miała 80 zł.

- Po naszych protestach skończyły się mandaty, są upomnienia - podkreśla Maciej Kolon ze stowarzyszenia.
W Pszczynie, Rudzie Śląskiej, Szczecinku i wielu innych miastach samorząd z fotoradarów zrobił źródło zasilania budżetu. Już wkrótce nie będzie mógł już się dzielić tak zarobionymi pieniędzmi z prywatnym właścicielem urządzeń. Pieniądze z mandatów samorząd będzie musiał wydać na poprawę bezpieczeństwa albo na infrastrukturę drogową. Radary przestaną być maszynkami do zarabiania pieniędzy.

Fotoradar przestanie być gminną skarbonką

Jeszcze niedawno do skrzynek pocztowych kierowców przejeżdżających przez Pszczynę trafiały mandaty za przekroczenie szybkości. W sumie strażnicy miejscy w ciągu kilku miesięcy namierzyli tam 15 000 drogowych piratów! Po protestach osób, które założyły Społeczny Komitet Obrony Kierowców zamiast mandatów - listonosz przynosi upomnienia.

- To nie załatwia sprawy tych osób, które mandaty już zapłaciły. Chodziło o minimalne przekroczenia prędkości, a zdjęcia były robione ukradkiem. To niezgodne z prawem - podkreśla Maciej Kolon ze stowarzyszenia.

Jego członkowie zamierzają szukać sprawiedliwości w sądzie. Zmiany w prawie o ruchu drogowym, które wejdą w życie na początku przyszłego roku, bardzo ich cieszą.

- Samorządy już nie będą mogły ratować budżetów mandatami z fotoradarów. Dochodziło do patologicznych sytuacji, gdy aż 30 proc. danego budżetu stanowiły wpływy z mandatów - podkreśla poseł PO Marek Wójcik.

Sprawą zainteresowały się NIK i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Sprawdzone zostaną gminy, gdzie korzystano z usług prywatnych firm. Za użyczanie fotoradarów pobierały one opłaty, zwykle 50-80 zł z mandatu.

W pszczyńskiej Straży Miejskiej już trwa kontrola. Policjanci z wydziału prewencji śląskiej Komendy Wojewódzkiej Policji sprawdzają, czy nie naruszono tam prawa przy masowym wręcz łapaniu na fotoradar kierowców przekraczających prędkość. - Kontrola jest przeprowadzana na zlecenie wojewody śląskiego - informuje Marek Wręczycki, rzecznik garnizonu.

Policjanci podkreślają, że fotoradary mają sens tylko wtedy, gdy poprawiają bezpieczeństwo. Chodzi o to, by kierowcy zwolnili tam, gdzie np. są szkoły. Dlatego też strażnicy miejscy będą mogli łapać piratów tylko w obszarze zabudowanym. Wcześniej lokalizację będą musieli uzgodnić z drogówką. Na dodatek miejsce pomiaru będzie musiało być oznaczone odpowiednimi znakami drogowymi, widocznymi z daleka. Wszystko po to, by kierowca zdążył się zorientować, że dojeżdża do niebezpiecznego miejsca, gdzie prowadzona jest kontrola prędkości.

Rozszerzą się uprawnienia Inspekcji Transportu Drogowego. Nie będą już kontrolować tylko ciężarówek i autobusów. Skontrolują też kierowców osobówek i motocykli. Zmierzą im prędkość fotoradarami.

Co wkrótce zmieni się w prawie

Nowelizacja kodeksu drogowego sprawi, że:
z naszych dróg znikną atrapy radarów,
miejsca kontroli radarowej będą wyraźnie oznakowane i widoczne z daleka,
fotoradary staną tylko tam, gdzie będą tego wymagały względy bezpieczeństwa,
straż miejska będzie musiała uwzględniać zdanie policji przy wyborze miejsc dla fotoradarów,
fotoradary gminne wyjdą z krzaków,
piratów drogowych za wy-kroczenie zarejestrowane fotoradarem ukarze Inspekcja Transportu Drogowego.

Nie bądź chojrakiem, nie ryzykuj

Kierowco - statystyki nie pozostawiają żadnych złudzeń. Niestosowanie się do obowiązku zapinania pasów bezpieczeństwa jest drugą, po nadmiernej prędkości, a przed jazdą po pijanemu, najczęstszą przyczyną zgonów na drogach. Tymczasem, jeśli pasy w autobusie, ciężarówce czy aucie osobowym są zamontowane - trzeba je obowiązkowo zapiąć! W przeciwnym przypadku w czasie drogowej kontroli można spodziewać się słonego mandatu.

Tak mówią przepisy obowiązujące w całej Unii Europejskiej już od 9 maja 2006 r. W Polsce teoretycznie te przepisy obowiązywały już od 1997 roku, ale trudno je było egzekwować, bo aż do 2000 roku nie było z kolei nakazu fabrycznego montowania pasów w autokarach.

Z kolei od października 2007 roku nie można zarejestrować po raz pierwszy samochodów nie spełniających wymagań unijnych tzn. z siedzeniami bez pasów. Autobusy turystyczne i samochody ciężarowe zarejestrowane przed tą datą mogą być jednak nadal eksploatowane bez pasów bezpieczeństwa.

Gdyby w autobusie, który w niedzielę miał wypadek pod Berlinem, były pasy, być może wiele z kilkunastu ofiar śmiertelnych jeszcze by żyło. Być może mniej osób odniosłoby obrażenia.
- Jeżeli autobus jest wyposażony w pasy bezpieczeństwa, to kierowca nie powinien ruszyć zanim nie upewni się, że wszystkie osoby siedzące w autobusie mają te pasy zapięte - podkreśla Marek Kąkolewski, radca prawny z Komendy Głównej Policji.

Według statystyk, gdyby wszyscy podróżujący samochodami w Europie zapinali pasy, można byłoby uratować 20 proc. ofiar śmiertelnych wypadków. Niestety te same statystyki mówią, że co piąta osoba pasów nie zapina. Dlaczego? Bo nie lubi.

Zapnij pasy w autobusie!


Rozmowa z Jackiem Pytlem, rzecznikiem prasowym Komendy Miejskiej Policji w Katowicach

Co nam daje zapinanie pasów w autobusie?
To samo, co w każdym innym samochodzie - bezpieczeństwo. W przypadku nagłego hamowania autobusu pasy mogą po prostu uratować nam życie. Trzeba je zapinać wszędzie tam, gdzie są zamontowane. Robimy to dla własnego dobra, bo z bezpieczeństwem nie należy igrać.

A co się stanie, jeśli tego nie zrobimy?

W przypadku kontroli drogowej policjant nałoży mandat wysokości 100 złotych na pasażera. Tej samej wysokości karę i 1 punkt karny dostanie też kierowca za niedopilnowanie pasażera. Jeśli i on - mimo zamontowania pasów bezpieczeństwa, ich nie zapina - zostanie ukarany dodatkowo.

Lekceważenie przepisów kosztuje

Za niestosowanie pasów bezpieczeństwa stawki mandatów są różne w zależności od kraju
* Francja - 135 euro, 3 pkt. karne
* Niemcy - 30 euro
* Czechy - 2000 CZK, 2 pkt.
* Hiszpania - od 91 do 300 euro z możliwością zatrzymania prawa jazdy (3 pkt.)
* Szwajcaria - 60 CHF
* Włochy - od 78 do 311 euro (5 pkt. karnych)
* Wielka Brytania - od 90 do 1000 GBP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!