Decyzję o tym podjęły w poniedziałek po południu władze przewoźnika. - W dalszym ciągu mamy bardzo trudną sytuację taborową - tłumaczy Renata Rogowska, naczelnik działu marketingu spółki.
Ten sam argument usłyszeli pasażerowie na początku grudnia. Kolejarze obiecywali wówczas, że do 16 stycznia uszkodzone pociągi wrócą z remontów i od tego dnia rozkład jazdy wreszcie zacznie obowiązywać w takim kształcie, w jaki został oficjalnie ogłoszony i za jaki płaci Śląski Urząd Marszałkowski. Teraz tłumaczą, że kilka pociągów faktycznie wróciło z naprawy, ale w międzyczasie inne uległy awarii i tym sposobem wróciliśmy do punktu wyjścia!
Wczorajsza decyzja oznacza, że przez najbliższe dwa miesiące brakować będzie 26 połączeń na linii Sosnowiec - Tychy Miasto i 14 połączeń na trasie Gliwice - Bytom! Trudniej będzie też dojechać z Częstochowy do Gliwic, z Tarnowskich Gór do Herbów oraz z Katowic do Wisły. Nadal też na 24 trasach podróżni będą musieli gnieść się w pojedynczych wagonach, gdyż większej ich ilości kolejarze nie są w stanie zaoferować swoim klientom.
Finansujący działalność śląskich Przewozów Regionalnych (co roku z publicznej kasy idzie na ten cel ok. 100 milionów złotych) Urząd Marszałkowski zapewnia, iż nic nie wie o zamiarach przewoźnika. Witold Trólka z biura prasowego marszałka zaznaczył, że do czasu otrzymania oficjalnej informacji o dalszym zawieszeniu 56 połączeń nie będzie komentował tej sytuacji. Przypomniał jednak, że trwają ostatnie przymiarki do uruchomienia działalności przez Koleje Śląskie. Kontrolowana w pełni przez marszałka (w Przewozach Regionalnych ma niewiele ponad 9 proc. udziałów) spółka już wiosną powinna zacząć wozić pasażerów. - Będzie wówczas stanowić alternatywę dla Przewozów Regionalnych - zapowiada Trólka.
Mocnych wrażeń nie szczędzi też pasażerom inny kolejowy przewoźnik - PKP Intercity. Z nadesłanej przez naszego Czytelnika relacji wynika, iż wczoraj rano odjeżdżający z czeskiego Bohumina pociąg Eurocity relacji Praga - Warszawa "zapomniał" zabrać ze sobą jednego z dołączanych tam do niego tam wagonów z Budapesztu! O zgubie kolejarze mieli przypomnieć sobie dopiero po 200 metrach. O wyjaśnienie tej sytuacji poprosiliśmy wczoraj biuro prasowe spółki. W odpowiedzi otrzymaliśmy wyłącznie oswiadczeniu o wszczęciu procedury wyjaśniającej.
- Gdyby takie zdarzenia miało miejsce oznaczało by poważne naruszenie procedur postępowania - podkreśliła Beata Czemerajda z PKP Intercity.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?