Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Subiektywna ocena 2017 roku - na Śląsku, który nam niepokojąco marnieje

Jan Dziadul
Jak kraj długi i szeroki - rachujemy sumienia, spoglądamy wstecz i z trwogą myślimy o tym, co nas czeka. Bo jeżeli chodzi o nasz kawałek podłogi, to generalnie - Śląsk marnieje. Choćby zapowiadany od ponad dwóch lat Kongres Górnoślązaków (zamiennie Górnośląski). Miał zdefiniować wszystkie nasze bolączki i kreślić drogi na przyszłość. I choć na to spotkanie rodzimych intelektualistów nie wybierałem się, jednak niecierpliwie czekałem na konstruktywne wytyczne.

Nic z tego. Był to też rok stracony dla projektu Autonomia 2020 - z burzy mózgów ani śladu. Wszystko stanęło, a czasu mało. Za parę dni zostaną tylko dwa lata. Ot, wiele hałasu o nic. Zawiedli się ci, co wierzyli, że ruszy z kopyta Śląska Partia Regionalna, która na lokalnej, a może nawet krajowej scenie, miała znaczyć dużo więcej niż Ruch Autonomii Śląska. ŚPR powstała w „małżeńskim” sojuszu RAŚ ze Związkiem Górnośląskim. No i masz. Z partią pożegnał się, grubo przed konsumpcją związku, Grzegorz Franki, szef ZG. Znalazł sobie nową formację albo też wrócił do starej.

Wtym tunelu niepowodzeń zabłysła jednak iskierka nadziei, bowiem wzrost zaangażowania w ŚPR zapowiedział Jerzy Gorzelik, który na początku tworzenia regionalnej formacji odsunął się w cień, żeby niepotrzebnie nie drażnić - choć złośliwcy gadają, że został odsunięty. Teraz wraca, by pomóc. Mniema, że standardy uprawiania polityki na Górnym Śląsku są tak niskie, że „jest w stanie im sprostać” (PAP). Przednia ta myśl warta tytułu „myśli roku”.

Zresztą, nie tylko polityka schodzi na psy. Ciut zwiędła też siła śląskiej modlitwy, co objawiło się w Krucjacie Różańcowej przeciwko bezbożnej „Klątwie” inspirowanej dramatem Wyspiańskiego, z którą do Teatru Rozrywki w Chorzowie bezbożnie zawitał warszawski „Powszechny”. Krucjatę wspierali patriotyczni do bólu kibole Ruchu Chorzów, a i tak ze wspólnych modłów wyszły przysłowiowe nici. I choć wprost obwieszczano niebiosom: „Panie Jezu, we krwi Twojej zanurzamy ten teatr, jego mury, podium i scenę” - publika waliła do teatru drzwiami i oknami.

Być może Pan Jezus postanowił nie ingerować, zanim nie rzuci swego boskiego spojrzenia przed kurtynę i za nią, na ciekawą spektaklu gawiedź i na teatralną trupę. A wyroki Jego są niezbadane, w przeciwieństwie do tych ziemskich, które zapadną na rzecz owych rozmodlonych kiboli, za podejrzenia handlu narkotykami, porwania i oszustwa. I tak patrioci przemienili się w bandytów.

Z powodu pokrętnych politycznych kombinacji Marcina Krupy, prezydenta Katowic, raczej nie uda się obronić placu Wilhelma Szewczyka przed szarżą Jarosława Wieczorka, wojewody śląskiego. A Szewczyk, to w pigułce: śląskie drogi i losy tej ziemi - kręte, ale nie pokrętne. Śląska pamięć, bez której Śląsk jeszcze bardziej zmarnieje, a jak na Nowym Placu zaczną płonąć jego dzieła - sczeźnie do imentu.

Jedyną radość - choć to niestosowne do sytuacji określenie - sprawiła mi przewidywana klęska hien cmentarnych, które bezczelnie zaburzyły sen Krysi Bochenek, pomimo sprzeciwu najbliższej rodziny. Hieny oczekiwały spektakularnej sensacji, po której mogłyby triumfalnie zaśmiać się nad grobem. Nic z tego. Nie zachichotały, a tylko ogony podwinęły.

I tak roczek bieży ku końcowi, a 2018 czeka za drzwiami. Niech się darzy! Na wszelki wypadek Wam tego samego życzę, co Wy mnie. Amen.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!