Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Rok 2014 - mój bilans subiektywny

Marek S. Szczepański
Koniec roku sprzyja podsumowaniom, bilansom i zestawieniom. Taką subiektywną ocenę zdarzeń z minionego roku rozpoczynam od aktu politycznego i militarnego o bezprecedensowym charakterze. Oto w drugiej dekadzie XXI stulecia Federacja Rosyjska anektuje regiony należące do innego suwerennego kraju. Robi to praktyczne bezkarnie, nie bacząc na reakcję demokratycznych państw świata, w tym zupełnie bezradnej Unii Europejskiej.

Prezydent Putin osiąga społeczne poparcie swojego narodu, potwierdzone w niezależnych badaniach socjologicznych, porównywalne jedynie z tym, jakim chełpi się zdemoralizowana dynastia Kimów w Korei Północnej. Pogwałcenie wielu zapisów prawa międzynarodowego, zielone ludziki, dramat pasażerów zestrzelonego samolotu malezyjskich linii lotniczych, zbójeckie i agresywne państwo nie zmieniają tych notowań.

Pamiętajmy jednak, że to Putin podniósł Rosjan z kolan, dał nadzieję na cywilizacyjny awans i ziścił sen o politycznej potędze kraju. Warto np. przypomnieć, że w ciągu 15 ostatnich lat pensje Rosjan wzrosły ponaddwudziestokrotnie, pobory, renty i emerytury wypłacane były i są regularnie, a sklepowe półki - zwłaszcza w dużych miastach - zapełniły się towarami. To nic, że na prowincji, w osadach i wsiach ulokowanych na krańcach Federacji Rosyjskiej niewiele się zmieniło, ale bezcenna jest nadzieja, że z całą pewnością będzie już tylko lepiej.

W warunkach polskich najistotniejszym zdarzeniem było odejście z rodzimej polityki Donalda Tuska. Zrobił to na wła-snych warunkach, nieco przesa-dnie przywiązując się do miana polityka niepokonanego. Objęcie funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej jest nie tylko sukcesem gdańskiego polityka, ale też dowartościowaniem całego kraju i roli Polski w UE. Mo-żna nie cenić dokonań politycznych Tuska, krytykować posz-czególne jego przedsięwzięcia, liczne błędy personalne, ale tru-dno kwestionować jedną z najbardziej błyskotliwych karier, jaka stała się udziałem Polaka w powojennej historii Europy. I nie zmieni tej oceny zawstydzający brak wyobraźni bliskich współpracowników D. Tuska, podsłuchanych podobno przez kelnerów w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Co gorsza, nie pot-rafili oni znaleźć się w tej nieko-mfortowej sytuacji i podać natychmiast do dymisji lub co najmniej do dyspozycji premiera.

Jeden z bohaterów afery, Bart-łomiej Sienkiewicz, niezły przecież minister spraw wewnętrznych, zamierzał nawet prowadzić "śledztwo podsłuchowe", łamiąc odwieczną zasadę, że nie można być świadkiem we własnej sprawie.

Gdzieś w tle nieudanych obsad personalnych premiera znalazł się minister Sławomir Nowak, który nie wpisał do zasobów majątkowych zegarka wartego kilkanaście tysięcy zł. Później uczestniczył w niehonorowym spektaklu politycznym, w którym opowiadał o pożyczaniu tej męskiej biżuterii w kręgu przyjaciół i zapowiadał rezygnację z poselskiego mandatu. Wielu Polaków od tego czasu jest przekonanych, że zegarek S. Nowaka to rekordowa cenowo półka chronometrów. Wystarczy jednak spojrzeć na ofertę takich firm jak Hublot czy Patek Philippe, by zrozumieć, jak błę-dne jest to przekonanie.
Z całą pewnością ważnym zdarzeniem 2014 r. była impotencja w liczeniu głosów po wyborach samorządowych. Była to kompromitacja państwa i jego organów, w tym Państwowej Komisji Wyborczej, nieprzygotowanej do sytuacji kryzysowej i chyba częściowo cyberwy-kluczonej. Ta zwłoka w ogłoszeniu wyników posłużyła do głoszenia spiskowych poglądów na temat fałszerstw wyborczych, rozmyślnych manipulacji, które doprowadziły do dużego odsetka głosów nieważnych. Teraz te głosy partii opozycyjnych już cichną, ale złe wrażenia zapewne pozostaną na lata.

W końcówce roku wszystkie niemal media zajęły się podróżami posłów po niefortunnej wyprawie Adama Hofmana, Mariusza A. Kamińskiego i Adama Rogackiego do Madrytu. Mleko się rozlało i kolejni parlamentarzyści jęli się tłumaczyć ze światowych peregrynacji, a niektórzy nawet zwrócili do kasy Sejmu nienależnie pobrane kwoty. Nieznośnym neologizmem, jaki towarzyszy tej sprawie, jest "kilometrówka" - liczba kilometrów przejechanych przez polityków.

N a regionalnym podwórku najistotniejsze okazały się wybory samorządowe, w wyniku których większość urzędujących samorządowców zachowała urzędy i stolce, niektórzy w widowiskowy i niekwestionowany sposób, np. prezydenci Gliwic czy Tychów. Ale Ślązacy wciąż nie są uznani za mniejszość etniczną, a śląski nie ma statusu języka regionalnego - mimo zapewnień o dobrej woli rządzącej partii i jej prominent-nych przedstawicieli. Jak mawiał William Hazlitt, angielski eseista i pisarz: "Niektóre osoby składają obietnice dla samej przy-jemności ich niedotrzymania".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!