MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Imiona autorytetów

Marek Szołtysek
W spółczesny człowiek cierpi między innymi z powodu braku autorytetów. A jak się czyta anonimowe wpisy w internecie, to nie tyle widać tu brak autorytetów, co nawet zezwierzęcenie. Bo jeden drugiemu jest tam wilkiem.

Zadałem więc sobie pytanie: Kto jest moim autorytetem? I odpowiadam: Mój pradziadek Alojzy Szołtysek (1878-1961). A dlaczego? Pracował na kopalni, ożenił się i miał dziewięcioro dzieci, wybudował czteromieszkaniowy familok, uprawiał ogród i kawałek pola, robił wino z winogron rosnących na południowej stronie swego domu, lubił chleb ze smalcem i piwo nalewane na świeżo w karczmie do kufla, na Wilijo musiał mieć makówki, a na odpust rolady i kołocz, grał na harmoszcze, nosił wąsy jak niemiecki cesarz, był na pierwszej wojnie i wrócił żywy, po całych tygodniach ciężko pracował, ale w niedzielę lubił się elegancko ubrać do kościoła, przeżył hitleryzm i stalinizm. Przede wszystkim jednak mój pradziadek Alojz przez całe życie się „niy sfifroł”, czyli nie ubrudził się jakimś złym czy podejrzanym czynem. A żył długo, bo 83 lata i to jeszcze - delikatnie mówiąc - w tak „ciekawych czasach”.

Drążąc dalej sprawę autorytetów, zadałem sobie następne pytanie: Kto był autorytetem dla mojego autorytetu, czyli dla pradziadka Alojza? Niestety, nikt w rodzinie nie potrafił mi na to pytanie odpowiedzieć, więc zacząłem się domyślać. Zauważyłem, że pewną wskazówką mogą być imiona jego dwojga pierwszych dzieci. Syn urodzony w 1902 roku dostał na imię - Wiluś, tak jak cysorz Wiluś, czyli ówcześnie panujący na niemieckim jeszcze Śląsku - Wilhelm II Hohenzollern. I z tego wnioskuję, że pradziadek był wilusiowcem, czyli śląskim lojalistą, który uważał, że nieważne jest, kto rządzi, bo i tak najważniejszy jest porządek, więc władzy należy się szacunek. A drugim dzieckiem była córka - i ona w 1904 roku dostała imię po Matce Boskiej, a nazywano ją w domu „Maryj”. Przyznacie chyba, że pokazuje to pewne uporządkowanie w głowie mojego pradziadka, które ma nawet podstawy biblijne. Bo przecież sam Jezus powiedział: Oddajecie cesarzowi, co cesarskie, a Bogu, co boskie.

Na koniec jednak postawmy sobie najtrudniejsze pytanie: Czy mamy dzisiaj jakichś kandydatów na autorytety? I czy w związku z tym - kierując się zasadą nadawania imion jak mój pradziadek - to dalibyście dzisiaj dzieciom na imię: Władysław, Edward albo Lech, Donald czy Jarosław? Trudna sprawa, prawda?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!