A to przecież jest produkt z Nowego Świata, a dokładnie z Ameryki Południowej. Sama nazwa "czekolada" pochodzi z nahuatl, czyli z rodzimego języka Azteków, w którym brzmi - xocolatl. W dosłownym tłumaczeniu czekolada to gorzka woda, bo robi się ją z gorzkiej miazgi i tłuszczu kakaowca, który w procesie produkcji jest dosładzany. I ta prekolumbijska czekolada tak podbiła Europę i świat, że doprowadziła do osłabienia czy wprost do wymarcia wielkiej europejskiej tradycji produkowania pierników i innych słodyczy na bazie marcepanu, lukrecji czy innych lokalnych ziół i owoców. Czekolada również pod koniec XIX wieku ruszyła na podbój Śląska.
Otóż jakieś 130 lat temu Śląsk, a dokładnie Górny Śląsk, zaczyna mieć coraz więcej miejskich i podmiejskich osad oraz kolonii robotniczych. A tam już odchodzi się powoli od zaopatrywania się w żywność tylko na lokalnych targach oraz jarmarkach. Tam zaczynają jak grzyby po deszczu powstawać sklepy we współczesnym tego słowa znaczeniu. Początkowo wszystkie one mają na szyldzie napis niemiecki - Kolonialwaren, albo polski - Artykuły kolonialne. I tam właśnie pierwszy raz Ślązoki mogły sobie kupić coś wcześniej nieznanego, co po śląsku zaczęto nazywać - SZEKULADA.
Moja babcia, urodzona w 1906 roku, opowiadała, że w jej śląskiej miejscowości, w sklepie kolonialnym u Dudka (Dudek's Kolonialwaren) były - piynćfynigowe szeku-ladowe żaby, czyli czekoladowe żaby kosztujące 5 fenigów. Było to ponoć tanio, ale rodzice kupowali jej to tylko od wielkiego święta. Na co dzień natomiast masowo wśród Ślązoków rozpowszechniły się słynne dawniej - kakauszale, czyli kakaowe łuski, które gotowano na mleku albo na wodzie i z przyjemnością wypijano do śniadania albo na swaczyna, czyli przy podwieczorku do kołocza lub zisty, czyli babki.
Również grubo ponad sto lat temu czekolada trafiła na budy, czyli na śląskie stoiska odpustowe, gdzie były pierniki w polewie czekoladowej i suszone śliwki w czekoladzie. Do dzisiaj produkuje coś takiego jeden ze słynniejszych śląskich dostawców odpustowych słodyczy, czyli Widera z Bujakowa, który działa nieprzerwanie od 1935 roku. Tu jednak lista dawnych śląskich szekuladowych maszketów się kończy. I to bardzo dobrze! Choć miłośnicy czekolady może się zdziwią, ale należy rzec z zadowoleniem, że udało się uratować przed czekoladową inwazją śląski kołocz, kołoczki, zisty i inne śląskie maszkety. Zatem czekolada nie opanowała, nie skolonizowała Śląska bez reszty, tak jak to jest przykładowo w Belgii. Tam bowiem na deptakach co drugi sklep jest tylko z czekoladą.
* TO MUSISZ ZOBACZYĆ:
MATURA 2012 - ZOBACZ CZEGO SIĘ SPODZIEWAĆ, SPRAWDŹ ARKUSZE i ODPOWIEDZI. PRZECZYTAJ O PRZECIEKACH
* WEŹ UDZIAŁ W PLEBISCYTACH:
NAJLEPSZY NAUCZYCIEL 2012
CHUDNIESZ - WYGRYWASZ ZDROWIE
NAJSYMPATYCZNIEJSZY ZWIERZAK ŚLĄSKIEGO ZOO
* BUDYNEK JAK TITANIC? JEDNA Z NAJWIĘKSZYCH ZABRZAŃSKICH TAJEMNIC ODKRYTA [ZDJĘCIA + FILM]
* OSTATNI CASTING MISS ZAGŁĘBIA 2012 [ZOBACZ ZDJĘCIA!]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?