Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szukanie leku na raka to jak wędrówka przez coraz gęstszy las

Agata Pustułka
Prof. Bogusław Maciejewski: rak wciąż jest tajemnicą
Prof. Bogusław Maciejewski: rak wciąż jest tajemnicą Arkadiusz Gola
Byliśmy aroganccy, bo wydawało się nam, że znajdziemy lek na każdy nowotór - mówi prof. Bogusław Maciejewski z Instytutu Onkologii w Gliwicach

O raku napisano, że to cesarz wszech chorób. Czy istnieje szansa, że go kiedyś zdetronizujemy?
W 1986 roku byłem w USA na konferencji w Stanford University, podczas której z euforycznym entuzjazmem część świata naukowców podeszła do odkrycia genomu człowieka. Wtedy wydawało się, że jesteśmy tylko mały krok od rozwiązania wszystkich zdrowotnych problemów ludzkości. Ale wielu obecnych tam laureatów Nagrody Nobla podeszło do sprawy z daleko idącym sceptycyzmem, twierdząc, że rzucamy się na coś, co może powinno pozostać tajemnicą natury. Wpadliśmy jednak w genetyczny “szał” rozpoczynając szukanie leków na bazie genetyki. Jak się szybko okazało genom, jako całość, w niewielkim stopniu wpływa na to, jacy jesteśmy, co dzieje się w naszym organizmie. Te determinujące nasze życie procesy zachodzą na poziomie komórkowym.

Intensywne badania nad różnymi produktami białkowymi nie doprowadziły nas do rozwiązania tajemnicy, czyli znalezienia leku na raka. Ba, byliśmy tak aroganccy, bo wydawało się nam, znajdziemy lek uniwersalny na wszystkie typy nowotworów.
Nasze poszukiwania przypominają jednak wędrówkę przez las, który staje się z czasem coraz bardziej gęsty. Gdzieś tam przez gałęzie drzew prześwituje światełko, ale gdy tylko się do niego zbliżymy to ono się oddala. Oczywiście te badania doprowadziły do rozwoju nauki, bo dzięki nim o nowotworach wiemy coraz więcej.

Czego najważniejszego dowiedzieliśmy się?
Tego, że rak to wyjątkowo podstępny, złożony wróg. Ilu chorych tyle mamy twarzy raka. My staramy się, też na podstawie genetyki, uporządkować zdobytą wiedzę, ale trochę się gubimy, bo twarz raka, którą poznajemy jako A zmienia się w twarz B, a ta przeistacza się w twarz C. Nowotwór to plastyczna, ciągła zmiana. Taki oszust, który wprowadza nas w różne pułapki.
Mamy na to dowody wynikające z badań Amerykanów nad nowotworem piersi. Naukowcy przeanalizowali przypadki stu chorych z wczesną postacią nowotworu wielkości 2,5 cm, bez przerzutów. Okazało się, że u części chorych już w czasie pierwszej diagnozy w organizmie znajdowały się mikroprzerzuty.

Takie pacjentki trzebaby natychmiast poddać agresywnemu leczeniu. Inne, u których te mikroprzerzuty nie występowały można było poddać leczeniu oszczędzającemu. Z rakiem nie jest jednak tak łatwo, bo w trakcie leczenia ten niby “bezpieczniejszy” nowotwór też zmienił swój profil genetyczny. Niczego zatem do końca nie możemy być pewni. Rak w czasie interwencji terapeutycznej broni się, chce przeżyć i uruchamia armię rezerwową komórek macierzystych, które natychmiast odtwarzają te utracone z powodu np. chemioterapii, czy radioterapii, a na dodatek, nie wiemy w jaki sposób wysyłają one sygnał do komórek zdrowych, otaczających patologiczną zmianę, który wywołuje w nich kaskadę mutacji genetycznych. Dawniej myśleliśmy, że to nowotwór wtórny, zupełnie nowy. Tymczasem to ten sam nowotwór zaprogramowany przez “stare” komórki.
Bardzo to pesymistyczne...
Nie można wzbudzać fałszywych nadziei, ale z drugiej strony mamy wiele osiągnięć i możliwości, które pozwalają na wyleczenie chorych. Niezwykle istotny z tego punktu widzenia jest postęp radioterapii. Nie lubię jednak zachłystywać się poszukiwaniami, jak ja to nazywam, Świętego Graala. Najlepszą dzisiaj drogą leczenia nowotworów jest terapia skojarzona, zindywidualizowana. Mamy dobre narzędzia terapeutyczne, wiemy jak ich użyć i potrafimy wycelować w tarczę, ale nie do końca potrafimy ją zlokalizować ponieważ ta tarcza zmienia swoją pozycję. Nie zawsze potrafimy strzelić tak precyzyjnie, by doprowadzić do całkowitego wyeliminowania komórek nowotworowych.

Co to znaczy zabić komórkę nowotworową?
Zgodnie z definicją onkologiczną oznacza to pozbawienie tej komórki zdolności do tworzenia potomstwa. Gdy to uczynimy ona jeszcze trochę pożyje, ale nie tworzą się kolejne. Mamy PET, która nam wskazuje te miejsca na tarczy, ale trzeba mieć świadomość , że mogą zmieniać swoją pozycję w trakcie leczenia. Są też takie nowotwory jak glejak wielopostaciowy, w przypadku którego nie jesteśmy w stanie podać współczynnika wyleczenia. “Wyjątkowość” tego nowotworu polega na tym, że ma w sobie dwa mechanizmu.

Na jeden potrafimy zadziałać, a wobec drugiego jesteśmy bezsilni. We wczesnych postaciach innych nowotworów mózgu, płuca, nowotworach rejonu głowy szyi, uderzenie ogromną dawką promieniowania w mały guz prowadzi do wyleczenia w 98 -100 proc. przypadków. Podstawą jest jednak jak najwcześniejsze wykrycie zmiany. Radioterapia jest też wykorzystywana w naszym Instytucie przy leczeniu chorych na chorobę Parkinsona. Prof. Leszek Miszczyk mówi o obiecujących wynikach leczenia. U niektórych chorych ustąpiły typowe dla tej choroby drżenia, wrócili do pracy. Jest to jednak badanie w początkowej fazie. Mamy też wielki postęp jeśli chodzi o chirurgię onkologiczną.

Zanim wprowadziliśmy w Gliwicach chirurgię rekonstrukcyjną, a dotyczy ona chorych o trudnych i zaawansowanych nowotworach to nasze leczenie dawało 15 proc. trzyletnich przeżyć. Obecnie dzięki rekonstrukcji i następowej radioterapii mamy ponad 70 proc. trzyletnich wyleczeń! Poprzez zidentyfikowanie mutacji odpowiedzialnej za rdzeniastego raka tarczycy, występującego rodzinnie, eliminujemy narząd u dzieci, u których wiemy, że dojdzie do rozwoju nowotworu.
A co sądzi pan o budzących jednak optymizm doniesieniach dotyczących immunoterapii? Może rozwiązania zagadki raka trzeba szukać w układzie odpornościowym?
U każdego człowieka przez całe życie, codzienne dochodzi do kilkudziesięciu tysięcy mutacji komórkowych. Mechanizmy odpornościowe powodują, że u jednych udaje się zatrzymać kaskadę patologicznych zdarzeń. Raz na setki tysięcy przypadków dochodzi nawet do spontanicznego wyleczenia z nowotworu, ale to skrajna rzadkość. Zdarza się też, że gdy w przypadku nowotworu nerki dojdzie do pojedynczego przerzutu do płuca to po jego precyzyjnym usunięciu może dojść do ustąpienia guza w nerce. Nie wiemy jednak dlaczego tak się dzieje, jakie są zależności, mechanizmy tego procesu.
Wczesne wykrycie guza jest tak ważne, a Polacy lekceważą badania diagnostyczne.

Wszystko dlatego, że mogą je robić, ale nie muszą ich robić. Co wynika z badań skriningowych finansowanych przez NFZ w zakresie raka szyjki macicy, czy raka pierwsi. Niewiele. Korzysta z nich 30 -35 proc. kobiet. Jestem zwolennikiem badań obowiązkowych. Gdy ktoś odmówi, zlekceważy, to np. wzrasta kwota jego ubezpieczenia zdrowotnego. Oburzam się, gdy słyszę, że lekarze to służba zdrowia. Od dbania o zdrowie jesteśmy przede wszystkim my sami.

Kraje skandynawskie, czy USA, już dawno porzuciły badania skriningowe, bo nie były skuteczne. Po wprowadzeniu w Finlandii obowiązkowej mammografii nie ma tam już nowotworów piersi w zaawansowanym stadium. Wachlarz badań dostępnych w Polsce i stosunkowo tanich jest duży. Jestem przekonany, że mniej jako państwo wydawalibyśmy pieniędzy, a zysk zdrowotny byłby nie do przecenienia. Dziś jesteśmy na szarym końcu Europy, chociaż mamy dobrze wyposażone szpitale, dobrze wyszkolonych lekarzy. Ja nawet uważam, że mimo wszystko jesteśmy wręcz nadal wysepką Judymów.

Trudno jednak przejść do porządku dziennego nad apelami chorych o umożliwienie dostępu do jakiegoś leku. Ostatnio z dramatycznym apelem wystąpiła piosenkarka Kora?
A co mają powiedzieć ci wszyscy bezimienni pacjenci? Kto się o nich upomni? Dlatego moim zdaniem trzeba stworzyć w Polsce, na bazie ośrodków onkologicznych, np. trzy centra badające pilotowo określone leki i ustalające ścisłe kryteria ich podawania tak, aby były dostępne dla wszystkich potrzebujących. Ceny tych leków są rzeczywiście kosmiczne, ale nic dziwnego skoro firma farmaceutyczna wydaje miliony dolarów na specyfik dla kilkuset, czasem kilkudziesięciu chorych. Trzeba stworzyć system decydujący o zastosowaniu takich terapii, by nikt nie miał poczucia niesprawiedliwości, odrzucenia przez państwo.

Warto też pamiętać, że są preparaty, które robią zawrotną karierę, a w praktyce klinicznej po jakimś czasie okazują się nieskuteczne. Nie można też się chorym i ich rodzinom dziwić, że chwytają się każdej szansy. W przypadku bliskiej mi osoby miałem podobną sytuację. Mogłem zorganizować najbardziej eksperymentalne dostępne na świecie leczenie. Nie zrobiłem tego, bo wiedziałem, że nie będzie ono skuteczne. Jako lekarzowi, onkologowi łatwiej mi było jednak pogodzić się z faktami medycznymi niż osobie bez takiej wiedzy.

Ludzkość pokona kiedyś raka?
Nie wykluczam, że zagadkę raka bardzo łatwo rozwiązać i znajduje się ona przed naszymi oczami tylko my jeszcze jej nie dostrzegamy. Może być jednak i tak, że to właśnie jedna z tych tajemnic natury, których nigdy nie odkryjemy. Bóg stworzył świat i wyposażył go w pewne tajemnice. Nie odkryliśmy wszystkich praw natury. Zresztą sami jako gatunek zmierzamy do kataklizmu chorobowego. Jak odległego - nie wiemy. Wygodniej nam lekceważyć ostrzeżenia ekologów.

TAK DLA ŚLĄSKIEJ ONKOLOGII
to wspólna akcja śląskich mediów, zainicjowana przez naszą redakcję, którą prowadzimy od 5 lutego. Jej celem jest wydzielenie gliwickiego Instytutu jako samodzielnego szpitala, bo dziś jest filią centrali w Warszawie. Struktura, w której funkcjonuje, nie przystaje do potrzeb. Pod petycją w tej sprawie do premier Beaty Szydło podpisało się ok. 16 tys. mieszkańców województwa. Na TAK są śląscy parlamentarzyści, radni Sejmiku Samorządowego woj. śląskiego oraz Marszałek Śląski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!