Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice ciemności. Nie ma dwóch światów, wszyscy żyjemy w jednym. Jak po Katowicach poruszają się osoby niewidome i niedowidzące?

Katarzyna Kapusta-Gruchlik
Katarzyna Kapusta-Gruchlik
fot. Marzena Bugała
„Co siódmy z nas zmaga się z niepełnosprawnością. Populacja osób niepełnosprawnych w Polsce może liczyć, w zależności od przyjętego kryterium, od 4,9 mln do 7,7 mln osób.” Jak niewidomi i niedowidzący funkcjonują w przestrzeni miejskiej Katowic? Postanowiłam to sprawdzić.

Stoję przez chwilę bezradnie w całkowitych ciemnościach. Słyszę głos mojego przewodnika. Wiem, że siedzi, bo dźwięk rozchodzi się w zupełnie inny sposób. - Zapraszam na kanapę - mówi. Skupiam się na słowach, które do mnie docierają i próbuję nie wpaść w panikę. Wyciągam przed siebie ręce. Jedną na wysokości twarzy, drugą na wysokości pasa. Moje stopy przesuwają się o milimetr, a ja bezradnie szukam w pobliżu dłoni czegoś, co mogłabym złapać, by nieco pewniej przejść dalej. Wkroczyłam w całkowite ciemności, by przekonać się, jak wygląda codzienność osób niewidomych i niedowidzących w stolicy Metropolii - Katowicach.

Od dziecka żyje na pograniczu dwóch światów

Maria jest osobą na pograniczu dwóch światów. Choroba genetyczna zaczęła odbierać jej wzrok, gdy była jeszcze dzieckiem. Obecnie widzi postaci, nadjeżdżający autobus, jednak nie potrafi powiedzieć, jaki ma on numer. Nie widzi zmieniających się świateł na przejściu dla pieszych. Spotykam się z nią na ulicy Dudy-Gracza w Katowicach. Za naszymi plecami wyrastają katowickie „gwiazdy”. Choć znam dobrze Katowice, poprosiłam, żeby Maria była moim przewodnikiem. Mam nadzieję, że pozwoli mi to zobaczyć miasto z innej perspektywy. Takiej, na którą - jak większość - nie zwracałam uwagi. Bo przecież nikt z nas przy przejściu dla pieszych nie zastanawia się, czy oprócz sygnalizacji świetlnej jest też dźwiękowa. Dla nas, osób widzących, nie stanowi problemu przejście po schodach, wejście do odpowiedniego autobusu czy nagle ustawione barierki zabezpieczające - bo akurat rozpoczął się remont na danym odcinku ulicy.

Idziemy na spacer, stałą trasą Marii do pracy - od osiedla Gwiazdy do ulicy Staromiejskiej, jednej z ulic prowadzących do katowickiego rynku. Ruszamy spod Lidla mieszczącego się przy ulicy Jerzego Dudy-Gracza. Jak zaznacza moja przewodniczka, trasa do miejsca jej pracy jest prosta. Nie ma na niej żadnych newralgicznych punktów. Z reguły jej przejście zajmuje około 20 minut. - Dużo gorzej byłoby, gdybym stwierdziła, że chcę iść do parku Bogucickiego, który jest centralnie w pobliżu mojego miejsca zamieszkania - tłumaczy. Zwykle do pracy chodzi sama, choć czasami odprowadza ją mąż.

- Mam swoje trasy, „swoje podziemie”, które sobie wytyczam. W nowe miejsca zawsze chodzę z kimś. Zwracam uwagę na to, co dla innych jest całkowicie bez znaczenia. Nie widzę numerów, nazw, napisów, znaków, nic, co wytycza trasę osobie, która widzi. Wszystkie trasy znam na pamięć, ale na zasadzie topografii dużych budynków i zakrętów. Wytyczam sobie charakterystyczne punkty, mąż pokazuje mi, gdzie są przejścia dla pieszych bez świateł, albo szukamy takich świateł, które piszczą. Na swojej trasie mam jedno przejście dla pieszych, na którym nie ma sygnału dźwiękowego i nie da się ich w żaden sposób ominąć. To przejście dla pieszych na ulicy Mariackiej. Na ulicy Warszawskiej poza jednymi „światłami”, pozostałe też nie piszczą - opowiada moja przewodniczka.

Co robi, by przejść na drugą stronę ulicy, gdy zamontowane przy przejściu głośniki nie wydają żadnego dźwięku? - Stoję, stoję i czekam, aż ktoś pojawi się przy przejściu. Gdy zauważam ruch, też ruszam. Jak nikogo nie ma, czekam tak długo, aż ktoś przyjdzie, albo kiedy nic nie jedzie, nie słyszę nadjeżdżających samochodów, przechodzę, licząc, że nie dostanę mandatu- mówi. Idziemy w górę ulicą Dudy-Gracza w kierunku ulicy Warszawskiej. Przechodzimy przez przejście dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej. Ta jest kilkaset metrów wyżej na skrzyżowaniu ulicy Warszawskiej z ulicą Dudy-Gracza i ulicą Graniczną. Dalej kierujemy się ulicą Warszawską w stronę rynku. Zatrzymujemy się przy przejściu w pobliżu skrzyżowania Warszawskiej z Damrota.

- Ostatnio miałam taką sytuację. Stałam na skrzyżowaniu Damrota z Warszawską w pobliżu skwerku w stronę ulicy Mariackiej. Nacisnęłam przycisk przy przejściu dla pieszych. Zaczęły piszczeć światła. Stałam i rozglądałam się. Nie byłam pewna, które światła piszczą. Nie wiedziałam, czy były to te, przy których stałam, czy te z Warszawskiej. Mocno zdenerwowani kierowcy mnie otrąbili. To mnie frustruje. Chyba wszystkich to frustruje, bo to jest po prostu nieprzyjemne. Sprawia mi to przykrość i bardzo mnie stresuje - wspomina.

Maria porusza się po mieście bez białej laski, choć jak przyznaje, zaczęła rozważać jej zakup. - Nie używałabym jej na pewno w taki sposób, jak robią to osoby całkowicie niewidome. Laska miałaby tylko charakter informacyjny dla innych. Jestem na skraju dwóch światów. To zawsze było trudne. Ani pismo Braille’a, ani duże litery, ani laska czy normalne chodzenie. Widzę autobus, ale nie wiem, jaki ma numer. Widzę dom, ale nie wiem, na jakiej jest ulicy. Muszę pamiętać o innych rzeczach niż osoby widzące. O tym, jaką szerokość ma chodnik, o wystających oknach piwnic - wymienia.

- Zmorą osób niewidomych i niedowidzących w Katowicach są progi, krawężniki, schody. W wielu miejscach w mieście są nieoznaczone. Wszystkie znam na pamięć. Strefa Kultury w Katowicach jest kompletnie nie przystosowana dla osób niedowidzących. Nie widać schodów. Z pewnością przestrzeń jest ładnie zagospodarowana. Zdecydowanie, gdyby schody i każda zmiana terenu były oznaczone białym paskiem, lub gdyby schody były w różnych kolorach czy miały zaznaczone pole uwagi, byłoby łatwiej - tłumaczy moja przewodniczka.

Przechodzimy przez przejście na Warszawskiej. Gdy głośnik przy sygnalizacji świetlnej zaczyna wydawać dźwięk, Maria rusza przed siebie. Dochodzimy do kolejnego przejścia przy ulicy Damrota, w pobliżu kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP, który mieści się przy ulicy Mariackiej.

Maria zna na pamięć wszystkie miejsca, w których zamontowane są na jej drodze słupki, doskonale pamięta, w którym miejscu są murki na skwerze przy kościele.

- Problem zaczyna się, gdy któraś z ulic jest w remoncie. Tak było w pobliżu mojego miejsca pracy. Doszłam do barierek na ulicy Mielęckiego i po prostu stanęłam. Zastanawiałam się dłuższą chwilę czy jestem wstanie przejść - wspomina. - Nie prosi pani o pomoc przechodniów? - dopytuję.

- Pytam, jednak ludzie bardzo często nie rozumieją, o co mi chodzi. Zresztą zapytałam wtedy, jednego z panów pracujących przy przebudowie, czy jest jakieś przejście i czy dojdę na Staromiejską. Odpowiedział: „No tam trzeba iść” i machnął na mnie ręką - opowiada. - Dlaczego nie powiedziała pani, że nie widzi? - pytam. - To jest dla mnie trudne. Myślę, że dla wielu osób, które jak ja, są na pograniczu, to jest trudne. Jestem bardzo samodzielna, dlatego jest mi trudno powiedzieć: „Nie widzę, czy może mi pan/pani pomóc”. Dla mnie to jest wstydliwe. Oczywiście są sytuacje, kiedy proszę o pomoc, na przykład w sklepie. Zauważyłam też, że ludzie są zdolni do spontanicznej uprzejmości i życzliwości. Jednak są sytuacje, kiedy proszę o pomoc, pytam, w którym miejscu znajduje się dany produkt i w odpowiedzi słyszę: „Tam, po prawej”.

Dochodzimy do przejścia na ulicy Mariackiej. Szybko sprawdzam, czy przy światłach są zamontowane głośniki. Są, jednak nie wydają z siebie nawet najdrobniejszego dźwięku.

- Jest zielone. Możemy przejść - mówię. Po Katowicach Maria porusza się na piechotę. Dziennie robi 25 tysięcy kroków, czyli 15 kilometrów. Nie korzysta z komunikacji miejskiej, bo ta nie ma sygnalizacji głosowej. Dochodzimy do ulicy Mielęckiego, stąd już blisko na ulicę Staromiejską.

- Proszę uważać, po pani prawej stronie jest hulajnoga - mówię.

- Dziękuję. Powiem pani szczerze, że parę razy się przewróciłam o porzucone na chodniku hulajnogi. Nie widzę ich - mówi Maria i dodaje. - Wie pani, co jest naprawdę problematyczne dla nas? Samochody elektryczne. Ich w ogóle nie słychać, albo samochody zaparkowane w dziwnych miejscach. Wielokrotnie zdarzyło mi się wpaść na takie zaparkowane auto. Chodzenie po mieście jest stresujące - rzuca. Zastanawiam się chwilę nad tymi słowami.

Docieramy na ulicę Staromiejską, pod drzwi kamienicy, gdzie mieści się gabinet, w którym przyjmuje pacjentów moja przewodniczka. - Zrobiłyśmy jakieś dwa i pół tysiąca kroków - rzuca. Spacer zajął nam 25 minut. Maria, oprócz tego, że jest aktywną zawodowo, ambitną młodą kobietą, nie odmawia sobie sportowych przyjemności. Jeździ na rowerze, w tandemie z mężem, biega, jeździ na rolkach, a także konno. Zachwyca mnie jej poczucie humoru i uśmiech, który nie schodzi z jej twarzy.

Musisz to wiedzieć

Chodzę wszędzie, gdzie chcę i nie wyobrażam sobie inaczej

Maria zwróciła moją uwagę na kwestie, która nie miały dla mnie wcześniej większego znaczenia. Zastanawiałam się, co bym zrobiła, gdybym nagle znalazła się na jej miejscu. Tak trafiłam do Ważnego Miejsca, które mieści się przy ulicy Mikołowskiej w Katowicach. Powstało w 2018 roku jako kawiarnia społeczna, która z czasem przekształciła się w bistro. Działa tu także „Tajemnica ciemności”, miejsce prowadzone przez osoby niewidome w ramach fundacji Ważni Ludzie.

- To miejsce powstało, żeby z jednej strony oswajać ludzi, a z drugiej ich uświadamiać w temacie osób niewidomych i niepełnosprawnych - mówi Wojtek Dulski, menadżer „Tajemnicy ciemności” i jednocześnie osoba niewidoma. - My sami świadczymy o ludziach niewidomych. Jako fundacja działamy wielotorowo. Współpracujemy z jednostkami miejskim, ale także z Zarządem Transportu Metropolitalnego oraz z miastami ościennymi - tłumaczy.

Wojtek wprowadza mnie w to, jak funkcjonują osoby niewidome w mieście. Objaśnia, na czym polega alfabet Braille’a, do czego tak naprawdę służy biała laska. - Nie uważasz, że osoby niewidome są marginalizowane, a niepełnosprawność kojarzy się głównie z osobami poruszającymi się na wózku? - pytam.

- Tak. Gdy mówimy o osobach niepełnosprawnych, to zwykle myślimy osoba na wózku. Całe szczęście, osoby niewidome wychodzą z cienia dzięki technice. Jestem ogromnym fanem nowoczesnych rozwiązań. To okno na świat, okno na pracę. Rozwój technologiczny bardzo pomaga osobom niewidomym. Chodzę wszędzie, gdzie chcę i nie wyobrażam sobie inaczej. Od dziecka byłem w szkole z internatem w Krakowie i musiałem siłą rzeczy sam o siebie zadbać - tłumaczy Wojtek i dodaje:
- Często korzystam z nawigacji w telefonie, to jest dla mnie podstawa, szczególnie jeśli korzystam z komunikacji miejskiej, bo nie zawsze autobusy są udźwiękowione. Ostatnio miałem taką sytuację na Sokolskiej: podjechały cztery autobusy jednocześnie, nim zdążyłem zapytać, który jaki ma numer, to ten, do którego chciałem wsiąść, odjechał. Zmokłem niemiłosiernie, bo do pracy musiałem przyjść na piechotę. Takie sytuacje mnie wkurzają - przyznaje.

Wojtek na co dzień porusza się z białą laską. Jest postawnym mężczyzną z idealnie przystrzyżoną rudą brodą. Po pomieszczeniach Ważnego Miejsca porusza się pewnie, bez laski. Zna je jak własną kieszeń.

Tłumaczy mi, że biała laska pełni funkcję informacyjną dla innych, dla osób niewidomych jest atrybutem niezbędnym. - Działa trochę jak echolokacja. Laską mogę postukać i słyszę czy idę pod dachem, czy mijam jakąś bramę, czy kałuża jest przede mną - tłumaczy mi. Wojtek często korzysta także z audiodeskrypcji. Dzięki temu słuchając poznaje w sposób werbalny opis treści wizualnych. Takie rozwiązanie często jest stosowane w muzeach, produkcjach audiowizualnych, teatrze czy widowiskach sportowych.

Tajemnica Ciemności to unikatowa w skali Śląska ścieżka edukacyjna. Składa się z pięciu całkowicie zaciemnionych, inspirująco zaaranżowanych przestrzeni. Odwiedzający to miejsce mogą na własnej skórze przekonać się, jak funkcjonują osoby niewidome każdego dnia. Widna część ekspozycji pozwala zaznajomić się ze zdobyczami nowoczesnych technologii, wspierającymi osoby z dysfunkcją wzroku w życiu codziennym, edukacji i pracy. Prezentowane są tu pomoce tyflograficzne oraz podręczniki i akcesoria służące do czytania i pisania alfabetem Braille’a.

- Jesteś gotowa? - pyta mnie Wojtek. Chwilę się waham. Wiem, że gdy wejdziemy do ciemności, będę zdana przede wszystkim na słuch, dotyk, a także Wojtka. - Tak - odpowiadam. Wchodzimy, słyszę jak drzwi zatrzaskują się za moimi plecami. Nastąpił całkowity blackout. Wojtek nie przestaje mówić.

Mija chwila, nim mój mózg „przestawi się” na inne zmysły niż wzrok. Skupiam się na głosie mojego przewodnika. Mój słuch desperacko próbuje nadążyć za jego głosem, ale stopy przesuwają się zaledwie o milimetry. Wyciągam ręce przed siebie. Wojtek czeka, doskonale wie, że za chwilę złapię go za ramię. Trzymam się dzielnie, choć już wiem, że będzie to dla mnie bardzo emocjonalne doświadczenie. Spokojnie przechodzimy przez kolejne pomieszczenia. Co jakiś czas docierają do mnie dźwięki, a to jadącego samochodu, tramwaju, śpiewu ptaków. Nie skupiam się na nich. Są gdzieś zupełnie obok mnie. Gdybym w tym momencie stała w centrum miasta, nie drgnęłabym nawet o milimetr.

W bezpiecznej przestrzeni kieruje się tylko za głosem swojego niewidomego przewodnika. Pękam, gdy Wojtek podaje mi kartkę i długopis, prosząc, żebym narysowała kota. Sama nie wiem, kiedy łzy napłynęły mi do oczu. Nie potrafię tego wyjaśnić. Mimo że panują egipskie ciemności, zamykam oczy. Wyobrażam sobie kartkę, potem najprostszy rysunek kota. Chwilę później kreślę na kartce, chlipiąc pod nosem, oddaję długopis Wojtkowi, a zgiętą kartę wkładam do kieszeni spodni. - Płaczesz nade mną - pyta Wojtek. - Nie - odpowiadam zdecydowanie i szybko. - Nie wiem. Pomyślałam o tym, że muszę narysować kota, a przecież nic nie widzę. Łzy same popłynęły - staram się wyjaśnić. - Rozumiem. Odsapnij chwilkę - mówi Wojtek.
Chwilę później idziemy dalej. Mój przewodnik jest znakomitym mówcą, świetnie rozładowuje napięcie, które skrępowało moje ciało. Jest zabawny i bardzo konkretny. - Organizujemy kolacje w ciemnościach. Przyprowadź męża - zagaja. - To znaczy? - dopytuję. - Wiesz, w innych restauracjach kolację w ciemnościach podaje kelner w noktowizorze. U nas kolację podają osoby niewidome. Leci fajna nastrojowa muzyka, nasi goście nie wiedzą wcześniej, co im podajemy do jedzenia. O tym dowiadują się, gdy kolacja się kończy. Potem jest zabawnie, gdy weryfikują swoje przekonania płynące z kubków smakowych ze zdjęciem, które pokazujemy im później. Tuż przed podaniem kolacji, menadżer bistro takie zdjęcie robi- mówi.

W ciemności straciłam poczucie czasu. Gdy docieramy do końca „wycieczki”, Wojtek wskazuje mi, żebym otworzyła drzwi. Widzę prześwit światła, pewnie łapię za klamkę. Otwieram drzwi. Zasłaniam oczy, Wojtek jakby zauważył co robię, bo rzuca przez ramię: „Pomrugaj przez chwilę”. Pomogło.

Chwilę później dołącza do mnie Nikodem Zjawiony, menadżer bistro Ważne Miejsce. Jak to jest łączyć dwa światy - pytam i od razu żałuję, że te słowa wyszły z moich ust.

- Nie łączymy dwóch światów. Wszyscy żyjemy w jednym świecie - prostuje mnie Nikodem i dodaje. - Nasi koledzy z Tajemnicy Ciemności postrzegają go inaczej niż my w bistro na dole. Oni nas uczą i pokazują, w jaki sposób postrzega się świat będąc osoba niewidomą. Dla nas to ważne doświadczenie - mówi.

- Na początku osoby pełnosprawne, przychodzące tu do pracy, miały problem z Tajemnicą Ciemności i odnalezieniem się tam. Wydaje mi się, że w druga stronę działało to podobnie. Na początku funkcjonowaliśmy razem, ale jednak osobno. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że musimy to połączyć. Dlatego postanowiliśmy serwować jedzenie także w Tajemnicy Ciemności. Nikt nie oszukuje na górze, wszyscy nie widzą. Nie dajemy naszym gościom fartuchów, bo przecież osoba niewidoma, która idzie do restauracji, nie ubiera się w kitel - tłumaczy Nikodem Zjawiony. Bistro Ważne Miejsce podczas Restaurant Week Polska zdobyło drugie miejsce wśród najlepszych restauracji z całej Polski i pierwsze, bo panuje tutaj najlepsza atmosfera i jest najlepsza obsługa.

Ważne Miejsce odwiedzają szkoły, jest to bowiem najlepsze miejsce edukacji i nauki empatii.

***

Katowice zmieniają się i otwierają na osoby z dysfunkcją wzroku

Zarząd Transportu Metropolitalnego w Katowicach ogłosił właśnie przetarg na obsługę sieci komunikacyjnej na kolejne 8 lat. To największy przetarg w historii ZTM i jeden z największych w kraju, jeśli chodzi o branżę transportową. Postępowanie obejmie aż 56 gmin. Chodzi o ponad 300 nowoczesnych autobusów, które zgodnie z założeniami projektu mają być bezpieczne, komfortowe. Jednym z wymagań jakie ZTM stawia operatorom, to fakt, że pojazdy muszą mieć udogodnienia dla osób niepełnosprawnych, starszych. Dlatego na przyciskach w autobusach powinny być oznaczenia w alfabecie Braille’a , rampy dla osób poruszających się na wózkach czy obecność jednobrzmiących zapowiedzi głosowych, które są niezwykle istotne dla osób niewidomych.
Również Urząd Miasta w Katowicach planując nowe inwestycje dba o nowoczesne rozwiązania, ułatwiające poruszanie się osobom niewidomym.

- Nieustannie podejmuje działania, mające na celu zwiększenie samodzielności osób z niepełnosprawnościami we wszystkich sferach użyteczności publicznej - zapewnia Joanna Górska, kierownik referatu prasowego, Wydział Komunikacji Społecznej UM w Katowicach.

- Budynek Urzędu Miasta Katowice przy ul. Rynek 1 zapewnia wolne od barier poziome i pionowe przestrzenie komunikacyjne. Biuro Obsługi Mieszkańców Urzędu Miasta Katowice organizuje pracę tak, aby zapewniać dostępność m.in. osobom z dysfunkcją wzroku. W Biurze Obsługi Mieszkańców na drzwiach, poręczach, windach znajdują się oznaczenia w alfabecie Braille’a - wymienia i dodaje. - Panel sterujący windy jest wyposażony w informację głosową, mówiącą na którym piętrze winda się zatrzymała. Po wejściu do budynku osoba z niepełnosprawnościami uzyska pomoc w dotarciu do miejsca, w którym zostanie obsłużona. Ponadto, w Biurze Obsługi Mieszkańców znajduje się system kolejkowy, który podaje informację o numerze biletu poprzez wywołanie głosowe. Osoby z Niepełnosprawnościami spotykają się z życzliwą i miłą obsługą ze strony pracowników urzędu - zapewnia.

Na parterze budynku znajduje się tablica ogłoszeń, umożliwiająca zmianę wersji odczytu dla osób słabowidzących. Do urzędu można wejść z psem asystującym i psem przewodnikiem.
Nowy Międzynarodowy Dworzec Autobusowy w Katowicach w pełni jest dostosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Pojawiają się tu informacje głosowe o tramwajach i autobusach. W pobliżu dworca przejścia dla pieszych oprócz sygnalizacji świetlnej, mają także sygnał dźwiękowy. Zastosowano tu ścieżki dotykowe, wypukłe znaki poziome składających się z równoległych linii oraz znaków ostrzegawczych, które mają wypukłe punkty.

- Nowatorskiego działania podjęła się Powiatowa Społeczna Rada do Spraw Osób Niepełnosprawnych w Katowicach, która wraz z pełnomocnikiem prezydenta ds. osób z niepełnosprawnościami opiniuje dokumentację projektowo-kosztorysową pod kątem dostępności i dostosowania do potrzeb osób z niepełnosprawnościami - tłumaczy Joanna Górska.
- W trakcie posiedzeń rada konsultuje z projektantami miejskie projekty pod względem dostępności do potrzeb osób niepełnosprawnych z każdą dysfunkcją, w tym także wzroku. Po wykonaniu danego przedsięwzięcia członkowie rady sprawdzają faktyczną dostępność obiektu dla osób z niepełnosprawnościami. W skład rady wchodzą osoby z niepełnosprawnościami, m.in. osoba z dysfunkcją wzroku - mówi Górska.

Nowe, realizowane w mieście inwestycje są w pełni dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Przykładem jest Centrum Przesiadkowe „Sądowa”, czyli Międzynarodowy Dworzec Autobusowy w Katowicach, Katowicki System Zintegrowanych Węzłów Przesiadkowych - węzeł Brynów i węzeł Zawodzie. Te projekty otrzymały pozytywną opinię Powiatowej Społecznej Rady ds. Osób Niepełnosprawnych, a w odbiorach końcowych uczestniczyli przedstawiciele środowiska osób z niepełnosprawnościami. Mimo zmian, wciąż jest to kropla w morzu potrzeb.

Nie przeocz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co to jest zapalenie gardła i migdałków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera