Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak dla śląskiej onkologii! Prof. Leszek Miszczyk: To są pieniądze dla naszych pacjentów [WIDEO]

Agata Pustułka
Jeśli znów będziemy zmuszani do transferowania pieniędzy do Warszawy, to tutaj, u nas, możemy doprowadzić do zapaści finansowej - przestrzega prof. Leszek Miszczyk, p.o. dyrektora Instytutu Onkologii w Gliwicach.

Dlaczego stara się Pan, by Centrum Onkologii w Gliwicach przestało być oddziałem Instytutu Onkologii w Warszawie i stało się samodzielnym Instytutem?
Przyczyna jest jedna: dobro chorych na raka. W tej chwili Centrum Onkologii w Gliwicach to samodzielny szpital, inwestujący w infrastrukturę i zajmujący się leczeniem bardzo wielu chorych. Jeśli chodzi o radioterapię i liczbę leczonych dzięki tej metodzie pacjentów, jesteśmy jednym z największych, o ile nie największym ośrodkiem na świecie. Chciałbym, żeby ta sytuacja trwała. Z pieniędzmi, które zarabiamy, nie da się nic innego zrobić poza zainwestowaniem ich w infrastrukturę i wydaniem na leczenie. Nie można tych pieniędzy spożytkować inaczej, rozdać pracownikom. Chcemy się oddzielić także dlatego, że istnienie takiego molocha, czyli Instytutu, który działa w trzech oddalonych od siebie o kilkaset kilometrów miastach, nie ma dziś żadnego uzasadnienia, ani ekonomicznego, ani naukowego. Mało kto pamięta, że to relikt epoki stalinizmu. Instytut w obecnej formie został stworzony za czasów Bolesława Bieruta. W 1951 roku rozporządzenie w tej sprawie wydał rząd Józefa Cyrankiewicza. Wcześniej mieliśmy całkowicie samodzielny szpital.

W kontekście starań o powołanie samodzielnego instytutu w Gliwicach mówi się wiele o pieniądzach.
Chodzi o to, że pozostałe dwie części Instytutu, czyli w Warszawie i Krakowie są w całkiem odmiennej niż Gliwice sytuacji. Mamy zgromadzone pieniądze na planowane inwestycje. Warszawa ich nie ma. Natomiast oddział w Krakowie ma teraz duże długi. To kilkanaście milionów złotych, sporo w stosunku do wysokości ich kontraktu. Zaczyna mieć problemy z dostawami leków. Oddział w Warszawie bilansuje się w tej chwili, ale przypuszczam, że przy obowiązującej tam organizacji pracy i liczbie pracowników ta sytuacja nie będzie trwała. Wobec zmieniającej się wyceny leczenia, groźba ponownego popadnięcia w długi jest całkiem realna.

To, że w tej chwili Instytut w Warszawie nie ma długów zawdzięcza oddziałom?
Tak. W 2012 roku z konta oddziału w Gliwicach pobrano na pokrycie zobowiązań centrali 75 mln zł, a z konta oddziału w Krakowie 10 mln zł. Trzeba przy tym dodać, że ośrodek w Warszawie ma starą infrastrukturę, budynki są zdekapitalizowane. Żeby doprowadzić je do stanu, w którym będą rentowne i będą odpowiadały standardom, potrzeba zapewne nawet więcej niż miliarda złotych. Poza tym w Warszawie w tej chwili, poza Instytutem Onkologii, jest tylko jeden ośrodek radioterapii mający zakontraktowane świadczenia, ale w bliskiej przyszłości nastąpi otwarcie dwóch kolejnych. Jeden podlega Ministerstwu Obrony Narodowej, drugi - Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Resortowe szpitale na pewno otrzymają kontrakty z NFZ, a jako nowocześniejsze na pewno przyciągną część pacjentów, która dzisiaj wybiera leczenie w Instytucie Onkologii. Jego sytuacja ulegnie więc pogorszeniu. Pozostawiając w jednej takiej strukturze Centrum Onkologii w Gliwicach możemy doprowadzić i tu do zapaści finansowej, jeśli znowu będziemy zmuszani do transferowania pieniędzy do Warszawy.
Wciąż wyciągają po nie ręce?
Od 27 października, czyli od momentu powierzenia mi obowiązków dyrektora Centrum Onkologii w Gliwicach, ani złotówka nie została przekazana do Warszawy czy Krakowa pomimo licznych pism z poleceniem przelania pieniędzy, począwszy od 65 mln zł, a skończywszy na niespełna 3,2 mln zł w zeszłym tygodniu. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby przyszły dyrektor całego Instytutu Onkologii, a w tej chwili trwa konkurs na to stanowisko, zdecydował się na pozostawienie nam tych pieniędzy.

Im więcej macie, tym większa pokusa, by po nie sięgnąć. Jakie oszczędności zgromadziliście.
Mamy pieniądze, ponad 100 mln zł. Nie są to jednak pieniądze z rządowych dotacji, tylko wygospodarowane przez nas z tego, co otrzymujemy z NFZ za leczenie. Ta rezerwa służy zabezpieczeniu naszych potrzeb. Mamy plan inwestycji do 2018 roku na prawie 230 mln zł. W tej chwili na przykład kończymy budowę centrum diagnostyczno-terapeutycznego. Będą tam między innymi pracownie radiologii interwencyjnej i zakład hipertermii głębokiej. To metoda pozwalająca na podniesienie temperatury w dowolnych tkankach objętych procesem nowotworowym. Dzięki temu wzmagamy działanie radioterapii. Rozpoczynamy też kosztochłonne remonty klinik oraz budowę parkingu, który wbrew pozorom nie jest błahą sprawą. Chorym jest to bardzo potrzebne, choć i tak mamy największe w Polsce parkingi przyszpitalne. Nasze plany są oczywiście szersze: chcemy rozwijać teleonkologię, Klinikę Transplantacji Szpiku, która jest zaliczana do europejskiej czołówki.

W 2012 roku Gliwice dały Warszawie 75 mln złotych. Teraz Pan odmawia przelania pieniędzy. Czym różni się obecna sytuacja od tej sprzed czterech lat?
Różnica jest diametralna. Struktura Instytutu jest taka, że jego dyrektora wybiera się w drodze konkursu, a potem on mianuje już bez konkursu swoich zastępców w oddziałach. Wtedy w 2012 roku dyrektor Instytutu prof. Krzysztof Warzocha po prostu te pieniądze kazał przelać. Teraz obowiązki dyrektora Instytutu pełni prof. Jerzy Jakubowicz. Pisze do nas w sprawie przelania pieniędzy, co spotyka się z moją odmową. Do tej pory mnie za to nie zwolnił, choć oczywiście z mojej strony to niesubordynacja.

Może więc to nastąpi?
Jestem w tej dobrej sytuacji, że wcale nie chcę być dyrektorem.

Czy Centrum Onkologii w Gliwicach wiedziało, na co Warszawa zabiera pieniądze z jego konta?
Łącznie wypłacono z naszych kont 83 mln zł. Pierwsze 75 mln zł, jak już wspomniałem, poszło na spłacenie długu Instytutu w stolicy. Kolejna transza - 5 mln zł - poszła w 2013 roku na remont sali wykładowej w Warszawie, która jeszcze w listopadzie zeszłego roku nie była skończona. Trzeba było przenieść planowaną tam konferencję hematologiczną w inne miejsce. Część pieniędzy trafiło do Krakowa, który popadł w trudności finansowe. Zapewne by ich nie miał, gdyby w 2012 nie zabrano mu 10 mln zł.

W Warszawie głośno wyrażane są obawy, że podział Instytutu będzie niekorzystny dla pacjentów.
Przeciwnie, jestem przekonany, że podział przyniesie poprawę. Gdyby doszło do podziału Instytutu, żaden jego dotychczasowy oddział nie może zostać z długami. Czyli niejako z automatu musielibyśmy spłacić długi Krakowa. Przy bardzo niewielkiej reorganizacji będzie w stanie wtedy przynosić zyski. Jestem głęboko przekonany, że to będzie korzystne dla chorych w Małopolsce. Warszawę też zapewne czekałaby konieczna tam reorganizacja. Także tam pacjenci by na tym zyskali.

Prof. Marian Zembala jako minister zdrowia obiecał samodzielność dla Gliwic. Jednak w końcu rząd sprawą się nie zajął.
Trzeba starać się od nowa. Spotykam się z wszystkimi ludźmi, którzy pełnią ważne funkcje lub w ogóle mają coś do powiedzenia. Nie spotkałem się w żadnym przypadku ze sprzeciwem, choć też nie było żadnych obietnic. Być może coś wyniknie ze spotkania z obecnym ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem. Jest duże zainteresowanie posłów. Posłanka Barbara Dziuk zdecydowała się przewodniczyć stowarzyszeniu na rzecz naszej samodzielności. Planuję też zorganizowanie spotkania wszystkich parlamentarzystów z naszego regionu, by namówić ich do poparcia tej idei.

Jesteśmy już gotowi do bycia samodzielnym instytutem?
To mogłoby się stać choćby natychmiast. Tak, jesteśmy gotowi.

Walczymy o niezależność dla śląskiej onkologii - wspólna akcja śląskich mediów. Czytaj więcej

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera