Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak wyglądał stary dworzec PKP w Katowicach! Zobaczcie archiwalne ZDJĘCIA słynnego "Brutala". Kto pamięta? Powspominajmy razem!

Katarzyna Wiśniewska-Lewicka
Katarzyna Wiśniewska-Lewicka
Wspominamy stary dworzec PKP w Katowicach
Wspominamy stary dworzec PKP w Katowicach Archiwum Dziennika Zachodniego
Stary dworzec PKP w Katowicach - kto go dzisiaj pamięta? Żeby dostać się na górną halę, konieczne było pokonanie estakady ze schodami z krzywo położonych płyt. Przedsięwzięcie (bez bagażu) zimą bardzo ryzykowne, a z walizami – latem czy zimą – niemal niewykonalne. Na szczęście było też dolne wejście, na dworzec autobusowy i postój taksówek. Zwykle taksówek pozbawiony, za to zdobny w długaśną kolejkę umęczonych podróżnych. Można je sobie było pooglądać z estakady. O ile udało się dotrzeć do którejś z barierek, bo wzdłuż nich, blokując drogę, rozkładali się handlarze, żebracy, a czasem młodzi ludzie z plecakami, gitarami i prowiantem (często płynnym).

Spis treści

Dworzec handlowy

Dołem czy górą, tuż za drzwiami witał podróżnych specyficzny dworcowy zapaszek, wszechobecny od czasu uszkodzenia dworcowej wentylacji i wprowadzenia się na dworzec handlarzy i bezdomnych. Górna hala: kolejki do licznych kas – wiry o kilku epicentrach. Ogromne rozkłady jazdy, długie ławki, kawiarnia, kioski, biura informacji, nawet poczta. Na dole znowu kasy, poczekalnia, restauracja, bar, toalety, przechowalnia bagażu, biuro rzeczy znalezionych. Labirynty pasaży i tuneli dla podróżnych, pełne – zwłaszcza w latach 90. - wszelkiej maści stoisk i budek ze wszystkim, co nadaje się na sprzedaż: od skarpet, po kasety wideo i pierwsze pirackie gry komputerowe.

No i ruchome schody – największa zdobycz cywilizacji. Niestety, rzadko dostępna, bo rzadko czynna.

Rzeczywistość brutal(n)a

Taki pamiętamy dworzec PKP w Katowicach z lat 80., 90. i późniejszych. I taki właśnie mamy na zdjęciach z naszego archiwum, które dzisiaj – na fali nostalgii – prezentujemy naszym Czytelnikom.

Z czasem jednak katowicki dworzec „zapadał się w sobie”. Wyglądał coraz gorzej. Coraz bardziej śmierdział. Za sprawą kolejnych uszkodzonych świetlówek, coraz ciemniejsze zakamarki wzbudzały dreszcz niepokoju. Brudni bezdomni porozkładani po kątach, powybijane szyby, pomazane ściany, grupy podejrzanych osobników o ponurym spojrzeniu, narkomani, nieczynne kasy, rozwalone budki... Strach było przejść. Marna wizytówka miasta...
PKP zdecydowało, że trzeba ją zlikwidować.

A taki był wspaniały...

Dzisiaj starego dworca już nie ma, choć kiedy zapadła decyzja o jego zburzeniu, protestowali polscy architekci, historycy sztuki i urbaniści. Dlaczego? A dlatego, że wybudowana na przełomie lat 60. i 70. budowla uchodziła za najlepszy w Polsce przykład nurtu architektonicznego zwanego brutalizmem.

Sama nazwa „brutalizm” ma swoje korzenie we francuskim słowie „brut”, które oznacza po prostu „surowy”. Najbardziej charakterystycznym elementem budynków postawionych w okresie jego świetności jest materiał wykorzystywany do budowy: surowy beton, żeliwo, stal, szkło. Architekturze tej zarzucano braki funkcjonalne i brzydotę. Jednak w przypadku katowickiego dworca znawcy podkreślali jego specyficzne piękno. Zachwycało ich przede wszystkim 16 żelbetowych olbrzymich kielichów podtrzymujących sklepienie głównej hali.

- Mają przepiękny hiperboliczno-paraboidalny kształt. Przypominają wielkie palmy, w środku każdego znajduje się odprowadzenie wody, jak z wielkiego liścia do łodygi. Ich żebrowania kojarzą się z gotykiem – podkreślali.

Warszawskie Tygrysy

Wielbiciele katowickiego „brutala” zwracali też uwagę, że dworzec jest dziełem najlepszych polskich architektów: Wacława Kłyszewskiego, Jerzego Mokrzyńskiego i Eugeniusza Wierzbickiego. Nazywano ich „Tygrysami”, bo w latach 60. i 70. wygrywali w większości państwowych konkursów. Projekt samej konstrukcji przygotował Wacław Zalewski, uważany za jednego z najbardziej innowacyjnych i wpływowych współczesnych konstruktorów.

Po decyzji o wyburzeniu, w obronie kielichów studenci katowickiej ASP (i nie tylko) chcieli nawet przykuć się do nich łańcuchami. A ruch „Napraw sobie miasto” wysłał do gwiazd światowej architektury propozycję ich... kupna. Sprzedaż miała mieć, oczywiście, charakter symboliczny.

Jednak ani sławne nazwiska, ani listy otwarte do lokalnych, państwowych i kolejowych władz, happeningi, protesty i dyskusje, nie zmieniły postanowienia PKP.

Upadek i wzlot

Budowa olbrzyma trwała siedem lat. Likwidacja - raptem 21 dni. „Padł” w styczniu 2011 roku. Po wyburzeniu rozpoczęła się przebudowa placu Szewczyka i budowa centrum nowej hali dworca PKP, podziemnego dworca autobusowego i galerii handlowej. Pod koniec 2012 roku oddano do użytku halę dworca, a rok później Galerię Katowicką.

W nowej dworcowej hali odtworzono wyburzone kielichy. W całości oglądać można cztery z nich - tworzą dach nowego dworca. Pozostałe widoczne są częściowo w Galerii Katowickiej. Wystarczy, by wróciły wspomnienia...

I zagadka: kto pamięta, gdzie był Pewex? Na górze, czy na dole?

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera