Teresa Glenc: Polacy chcą Polski bezpiecznej, silnej i niezależnej

Powoli dobiega końca aktualna kadencja Sejmu i Senatu. Ostatnia kadencja - jaki to był czas dla Polski?

Lepszej oceny dokonamy, jeśli sięgniemy nie jedną, ale dwie kadencje wstecz. Bo przecież wówczas rozpoczęły się rządy Prawa i Sprawiedliwości i warto na ten okres patrzeć jako na całość. Myślę, że nasza formacja ogromny akcent położyła na realizację polityki ukierunkowanej na zwykłego obywatela, w odróżnieniu od wcześniejszej polityki dla tzw. elit. To był przełom. Pokazaliśmy, że polityka może być inna, że może służyć rodzinom, dzieciom, seniorom, grupom społecznym, które były wcześniej marginalizowane. Udowodniliśmy, że politycy potrafią realizować obietnice wyborcze i nie wycofują się z nich po wygranych wyborach.

A jaki to był czas dla Pani poseł?

To pytanie pada w bardzo dobrym momencie. Kampania wyborcza jest czasem politycznego rachunku sumienia. Myślę, że w szczerości również przed samą sobą mogę powiedzieć, że nie zmarnowałam minionego czasu. Od pierwszego dnia pełnienia poselskiego mandatu przyjęłam założenie, że będę pracować dla ludzi, podejmować interwencje w ważnych, często trudnych dla nich sprawach. Nigdy nie skupiałam się na tym, by błyszczeć w telewizyjnych debatach, czy wchodzić w spory na sejmowej mównicy. Nie po to wyborcy na nas postawili. Zawsze chciałam, i to się udało, by mieszkańcy mojego regionu mieli świadomość, że mogą do mnie przyjść jak do bliskiej sobie osoby, a nie jak do celebrytki.

Nielegalni imigranci wciąż pukają do naszych granic. Czy mimo polityki UE, Polska jest pod tym względem bezpieczna?

Prawo i Sprawiedliwość jest gotowe na kolejną kadencję samodzielnych rządów. Zawsze stawialiśmy wyraźną tamę unijnym szantażom w kwestiach migracyjnych i jeśli Polacy pozwolą nam dalej rządzić, to nie damy sobie narzucić niczego, co byłoby sprzeczne z interesem Polski. Polska jest dziś jednym z najbezpieczniejszych krajów nie tylko w Unii Europejskiej, ale na całym świecie. Stabilny rząd jest gwarancją, że tak właśnie pozostanie. Kiedy dwa lata temu migranci rozpoczynali szturm na naszą wschodnią granicę byliśmy jedyną siłą polityczną, która wiedziała, jak zareagować, która zdiagnozowała zagrożenie i nie dała się nabrać na inspirowaną z Rosji propagandę.

A jeśli polityka UE w kwestii migracji nie ulegnie zmianie?

Warto zwrócić uwagę na to, że m.in. w kwestiach bezpieczeństwa Polacy będą mogli wypowiedzieć się w organizowanym wraz z wyborami referendum. Złośliwi mówią, że nie jest ono potrzebne, bo odpowiedzi na jego pytania są oczywiste. Proszę jednak zauważyć, że nam, rządzącym, wynik tego referendum da niezwykle silny argument m.in w negocjacjach z Unią Europejską. Weto wobec unijnej polityki migracyjnej będzie wyrazem nie tylko woli polityków, ale woli narodu.

Jest Pani związana z ziemią wodzisławską. Jak w ostatnich latach zmienił się ten obszar? Czy to, że pojawiają się środki rządowe na szereg inwestycji, ma kluczowe znaczenie dla rozwoju regionu?

Muszę wyjaśnić jedną rzecz. Jako poseł reprezentuję wszystkich mieszkańców okręgu 30. Oczywiście – z uwagi na miejsce zamieszkania największa część mojej poselskiej aktywności jest skumulowana w powiecie wodzisławskim, jednak problemy mieszkańców Jastrzębia-Zdroju, Rybnika, Mikołowa, Żor, czy Raciborza, wcale nie są są dla mnie mniej ważne i również nimi się zajmuję. Pyta Pan o środki rządowe. Rzeczywiście, rządy PiS to ogromna fala wsparcia dla samorządów i lokalnych inwestycji. Samorządowcy podkreślają, choć czasem z uwagi na polityczną przynależność nie mówią tego publicznie, że takiej skali rządowego wsparcia lokalnych inwestycji nie było nigdy wcześniej. W naszym regionie rządowe środki popłynęły m.in. na modernizację ośrodka rekreacyjnego „Balaton” w Wodzisławiu Śląskim, budowę południowej obwodnicy Rybnika, żłobka miejskiego w Łaziskach Górnych, czy sali koncertowej w Jastrzębiu-Zdroju. To tylko przykłady. Podobne inwestycje w regionie można już liczyć w setkach.

Powoli zbliżamy się do końca kampanii wyborczej. Co mówią mieszkańcy regionu o przyszłości?

Myślę, że największe nadzieje i obawy mieszkańców nie dotyczą poziomu regionalnego, ale przenoszą się na poziom krajowy. W rozmowach z wyborcami bardzo często podnoszone są kwestie obronności, bezpieczeństwa i suwerenności Polski. Polacy chcą Polski bezpiecznej, silnej i niezależnej; Polski, która będzie naprawdę ich domem, w którym oni sami będą gospodarzami.

Kampania wymaga pewnie od polityków wiele wysiłku… czy możemy powiedzieć, że jest to jedna z najważniejszych kampanii wyborczych ostatnich lat?

Sprawowanie mandatu poselskiego jest wymagające, nie tylko w okresie kampanii wyborczej, ale rzeczywiście, kampania jest czasem jeszcze bardziej wzmożonej pracy, chociażby z uwagi na konieczność rozprowadzenia materiałów wyborczych w okręgu, którego obszar jest duży. Ostatnio każdego dnia przemierzam samochodem ok. 200 kilometrów, rozmawiam z dziesiątkami, a nawet setkami osób, ciągle też angażuję się w bieżącą pracę, jaka jest związana z pełnieniem mandatu poselskiego. Muszę jednak zaznaczyć, że kampania wyborcza nie jest dziełem jednej osoby. Do mojej pracy trzeba doliczyć pracę dziesiątek wolontariuszy, którzy mi pomagają. Wszyscy oni są bardzo zdeterminowani, bo wiedzą, że to praca nie tylko na mój indywidualny wynik wyborczy, ale też na wynik całej listy Prawa i Sprawiedliwości i walka o to, jaka będzie przyszłość Polski. Tak, to prawda, że przed nami jedne z najważniejszych wyborów ostatnich dziesięcioleci. Ufam, że Polacy podejmą dobre decyzje.