The Prodigy w 2006 roku odwiedziło Spodek. ARCHIWALNE ZDJĘCIA. Legendarny zespół dał wtedy iście ogniste show

Nie można mówić o krajobrazie dzisiejszej muzyki elektronicznej, a przy tym nie wspomnieć o The Prodigy. Grupa rozpoczęła swoją działalność na początku lat 90. ubiegłego wieku i błyskawicznie ugruntowała pozycję lidera w muzycznym podziemiu. Swoimi albumami „Music for the Jilted Generation" i „The Fat of the Land" wyznaczali ówczesne trendy, a sporo utworów pochodzących z tych płyt zyskało status kultowych. Do tej pory cieszą się sporą popularnością, koncertują i co jakiś czas wydają nowy materiał.

Zespół od początku swojej kariery słynie ze specyficznego wizerunku i szybkiej, dynamicznej muzyki. W ten sposób chcieli nawiązać do zmieniającej się na scenie elektronicznej mody, która w latach 90. przechodziła w stronę agresywniejszego, klubowego brzmienia. Imprezowy i chaotyczny klimat słychać nie tylko w samych utworach, ale także widać w teledyskach. Dzięki temu The Prodigy miało spory wpływ na rozwój niszy breakbeatowej, skupionej głównie na szybkiej i mocnej perkusji.

Przez wiele lat wokalistą i twarzą zespołu był Keith Flint, który zaczynał jako tancerz. Już na drugim albumie grupy, kiedy stanął za mikrofonem, jego rola ulega zupełnej zmianie. 4 marca 2019 świat obiegła jednak wiadomość, która wywołała prawdziwą rozpacz wśród fanów zespołu - Flint został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu.

Pomimo tego, że w The Prodigy nie ma już najbardziej charakterystycznego członka, grupa nie zrezygnowała z koncertów. 6 grudnia tego roku zagra na MTP Hali 3A w Poznaniu, a my przypominamy ich legendarny koncert na Śląsku.

2 maja 2006 The Prodigy przybyło do katowickiego Spodka. Był to trzeci koncert grupy w naszym kraju (co ciekawe, wszystkie ich występy do tej pory miały miejsce właśnie w Spodku). Dwa lata wcześniej wydali „Always Outnumbered, Never Outgunned", mieli więc w zanadrzu całkiem sporo materiału live.

Najwierniejsi fani okupowali miejsce pod Spodkiem już od wczesnych godzin. Ogromna kolejka sprawiła, że początek koncertu nastąpił trochę później niż planowano. Koniec końców w budynku znalazło się ok. siedem tysięcy ludzi. Wielu z nich prawdopodobnie nie była przygotowana na to, co wydarzy się później.

Pod sceną Spodka rozpętał się prawdziwy huragan. The Prodigy zagrali przekrój swoich najpopularniejszych utworów, doprowadzając podekscytowaną publikę do wrzenia. Ciasnota i wysoka temperatura panująca w środku nakręcała nie tylko miłośników zespołu, ale także samych artystów, którzy włożyli w ognisty performance całą swoją energię.

Publiczność usłyszała „Firestarter", „Voodoo People" i inne przeboje z repertuaru formacji. Łącznie koncert trwał prawie dwie godziny. Niestety, po zakończeniu nie zagrano żadnych bisów. The Prodigy udało się dalej, aby powrócić do Polski na drugi rok - zagrali także na festiwalu Creamfields w 2007 roku.