Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To firmy rodzinne są siłą śląskiego rzemiosła

Agata Pustułka
Beata Białowąs  jest dyrektorem naczelnym Izby Rzemieślniczej oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości w Katowicach - największej i najstarszej organizacji samorządu gospodarczego na Śląsku. Zajmuje się realizacją projektów finansowanych ze środków Unii Europejskiej, oświatą zawodową, tematyką związaną z samorządem gospodarczym oraz społeczną odpowiedzialnością biznesu. Jak podkreśla Beata Białowąs, choć katowicka Izba może poszczycić się obchodami 96. urodzin, to „mimo wieku” jest bardzo nowoczesna.
Beata Białowąs jest dyrektorem naczelnym Izby Rzemieślniczej oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości w Katowicach - największej i najstarszej organizacji samorządu gospodarczego na Śląsku. Zajmuje się realizacją projektów finansowanych ze środków Unii Europejskiej, oświatą zawodową, tematyką związaną z samorządem gospodarczym oraz społeczną odpowiedzialnością biznesu. Jak podkreśla Beata Białowąs, choć katowicka Izba może poszczycić się obchodami 96. urodzin, to „mimo wieku” jest bardzo nowoczesna. Marzena Bugała-Azarko
Rozmowa z Beatą Białowąs, dyrektor Izby Rzemieślniczej oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości w Katowicach.

Jest pani pierwszą kobietą na tak eksponowanym stanowisku w branży zdominowanej przez mężczyzn. Czy płeć ma jakieś znaczenie, jeśli chodzi o zarządzanie tak wielką firmą jak katowicka Izba Rzemieślnicza?
Moim zdaniem, płeć nie ma znaczenia, na pewno ważniejsze są kwalifikacje i umiejętności. Chociaż prawdą jest, że jestem pierwszą kobietą dyrektorem od... 96 lat. Wcześniej była jeszcze jedna kobieta, ale pełniła obowiązki dyrektora, i to bardzo krótko.

Jak w ogóle trafiła pani do rzemiosła?
Przez przypadek, chociaż podobno w życiu nie ma przypadków (śmiech). Zostałam zarekomendowana jako osoba, która już bardzo wcześnie, a później na studiach, organizowała różnego rodzaju imprezy, spotkania, konferencje. Izba potrzebowała osoby do organizacji dużej konferencji i tak trafiłam do katowickiej Izby Rzemieślniczej. Sama nie mogę w to uwierzyć, ale w tym roku obchodziłam jubileusz 20-lecia pracy w Izbie. Może to zasługa ludzi, z którymi od początku współpracowałam. Moim mentorem zawodowym był wcześniejszy dyrektor Izby, Michał Wójcik - obecnie wiceminister sprawiedliwości. Przechodząc przez ulice naszych miast, wciąż widzimy: zatrudnię kelnerkę, kucharkę, fryzjerkę, a więc fachowca. Skąd wziął się ten niedobór fachowców? To konsekwencja reformy edukacji, która miała miejsce w 1999 roku. Wtedy stwierdzono, że mamy za mało osób ze średnim i wyższym wykształceniem. Zmieniono, poza systemem oświaty, również mentalność młodych ludzi i rodziców. Teraz każdy uważa, że musi mieć studia. Co nie jest prawdą, bo dobry fachowiec zawsze jest w cenie, zawsze znajdzie pracę. Proszę sobie tylko porównać - dwadzieścia lat temu katowicka Izba Rzemieślnicza miała ponad 18 tysięcy uczniów - pracowników młodocianych, teraz mamy ich niewiele ponad cztery tysiące. Stąd właśnie ten niedobór fachowców. Rachunek jest prosty.

Jakie rzemieślnicze branże mają przed sobą przyszłość?
Każda branża ma przyszłość! Jeszcze kilka lat temu nie brakowało chętnych do nauki zawodu w bardzo popularnych branżach, jakimi są np. branża motoryzacyjna czy piekarsko-cukiernicza. Było też dużo uczniów-pracowników młodocianych, którzy wybierali zawód fryzjera. W tej chwili nawet w tych tak bardzo popularnych zawodach nastąpił ogromny spadek liczby osób, które chcą uczyć się zawodu. Jako ciekawostkę tylko dodam, że katowicka Izba Rzemieślnicza kształci i potwierdza kwalifikacje zawodowe w 71 zawodach rzemieślniczych, a jako jedyna izba w Polsce potwierdzamy kwalifikacje zawodowe w zawodzie baca, juhas czy... fryzjer dla zwierząt (czyli groomer). Wybór jest więc duży. Dwadzieścia lat temu Izba miała ponad 18 tys. uczniów - pracowników młodocianych. Teraz niewiele ponad 4 tysiące

Proszę powiedzieć, czy wielopokoleniowe firmy, na których opierało się rzemiosło, trzymają się mocno?
Na szczęście mamy jeszcze wiele takich firm rodzinnych, z wielkimi tradycjami, przywiązaniem do nich. Obserwujemy również takie zjawisko, że często dzieci lub wnuki właścicieli firm kończą studia, które zupełnie nie są związane z firmą czy też specyfiką zawodu firmy rodzinnej, ale potem i tak wracają do „rodzinnego gniazda” i z dużym sukcesem współprowadzą czy prowadzą firmę, którą przejmują po swoich rodzicach lub dziadkach. Świetnym przykładem takiej firmy, jak również rozwoju zawodowego, jest prezes zarządu katowickiej Izby Rzemieślniczej - Jan Klimek, który nie tylko prowadzi swoją firmę cukierniczą, ale jest też profesorem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i dyrektorem Instytutu Przedsiębiorstwa Kolegium Nauk o Przedsiębiorstwie SGH oraz kierownikiem Zakładu „Przedsiębiorstwa Rodzinne”.

Co, pani zdaniem, jest przyszłością polskiego rzemiosła?
Przyszłością na pewno jest dobrze wykonany wyrób i usługa, które są najwyższej jakości. Nasze wyroby i usługi jeszcze takie są i dlatego nie mamy się czego wstydzić w tej rywalizacji. Proszę powiedzieć, czy można zjeść gdzieś lepszy chleb od polskiego? A wyroby wędliniarskie, np. nasz śląski krupniok? Nie bez powodu tak konsekwentnie walczyliśmy o wejście na europejskie salony i przyznanie mu stosownych certyfikatów.

Wiele produktów regionalnych ma właśnie certyfikaty UE. Jak wygląda ich promocja i sprzedaż w Europie?
Obcokrajowcy cenią indywidualny wyrób i jakość. Niestety, u nas, na Śląsku - moim zdaniem - jeszcze za mało promujemy nasze tradycyjne wyroby, chociażby takie jak kołocz śląski, a nawet wspomniany krupniok. Moim zdaniem, przed nami jeszcze długa droga lub bardziej zintensyfikowana, żeby promować nasze tradycyjne wyroby regionalne. Mam nadzieję, że pomoże w tym jedyna w Polsce, funkcjonująca u nas, na Śląsku, metropolia. Produkty regionalne, zwłaszcza z województwa śląskiego, mogą być potężnym atutem promocyjnym, ze względu ma swoją niepowtarzalność.

Niezwykle ważnym zadaniem, o czym państwo jako Izba Rzemieślnicza mówią, jest promowanie kształcenia dualnego. Na czym polega, bo samo określenie dla wielu brzmi obco, i co udało się w tej sprawie osiągnąć?
Bardzo dużo mówimy o kształceniu dualnym, ale moim zdaniem mylimy pojęcia. Kształcenie dualne odbywa się w następującym modelu: kształcenie teoretyczne w szkole, a praktyczne w realnych warunkach, czyli w zakładach pracy. W tej chwili duży nacisk kładzie się na kształcenie praktyczne, ale zastępuje się kształcenie w realnych warunkach - w firmie, kształceniem w warsztatach szkolnych. A to nie jest to samo.

Jak na tle innych regionów wygląda śląskie rzemiosło? W czym jesteśmy najlepsi?
Nie wygląda źle, ciągle zapominamy, że Śląsk to nie tylko przemysł, ale również właśnie małe rzemieślnicze firmy. Jest ich bardzo wiele, niezwykle dbają o jakość. Jesteśmy bardzo dobrzy np. w branży spożywczej. U nas, na Śląsku, jest szczególnie dużo firm z tej branży. Dzięki nim śląska kuchnia jest tak smaczna, choć oczywiście trzeba do przysmaków podchodzić z umiarem. Mamy swoje ulubione piekarnie, masarnie, ciastkarnie itd., cieszące się od pokoleń popularnością. Tam kupowała babcia, mama i najmłodsze pokolenia.

Czemu jednak nie ma szewców, krawców?
Po prostu uczniowie-pracownicy młodociani nie wybierają tych zawodów. A i tak w tej chwili w Polsce w zawodzie krawiec kształci się 113 osób, z czego na Śląsku niestety tylko 4. W zawodzie obuwnik w Polsce mamy tylko 6 uczniów, a na Śląsku ani jednego. Nie wygląda to więc optymistycznie. Zmienił się jednak obuwniczy rynek. Buty nie są towarem deficytowym.

Rozmawiała: Agata Pustułka

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Zobacz najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w programie TyDZień

Piknik w Parku Śląskim pod hasłem "Łączymy pokolenia"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo